Tylko katastrofa może zapobiec nominacji Donalda Trumpa na kandydata republikanów w wyborach prezydenckich. Większych problemów nie powinien mieć też Joe Biden.

Jeżeli Donald Trump zwycięża w prawyborach w New Hamsphire, to nie ma się czego obawiać. „Granitowy stan” to niekoniecznie jego terytorium, w wyborach głosuje w większości przypadków na demokratów, a sami republikanie należą tu do umiarkowanych, nie brakuje też tych nastawionych przeciwko Trumpowi. Relatywnie wysoki jest tu odsetek mieszkańców z dyplomem ukończenia uczelni, wśród których nowojorczykowi statystycznie trudno zaskarbić sobie sympatię. Mimo niesprzyjającej demografii ubiegający się o nową kadencję w Białym Domu Trump zwyciężył w New Hampshire z przewagą około jedenastu punktów procentowych nad jego ostatnią już kontrkandydatką, Nikki Haley. Jako pierwszy w historii kandydat republikanów niebędący prezydentem wygrał w pierwszych dwóch prawyborach, bo tydzień temu zdystansował konkurencję w inauguracyjnym konwentyklu w Iowa.

Już od dłuższego czasu Trump zachowuje się tak, jakby nominację miał w kieszeni. W telewizyjnych wewnątrzpartyjnych debatach nie startował, o rywalach wypowiadał się kpiąco. – W ogóle mnie to nie interesuje, czy się wycofa, czy nie – rzucił w kierunku dziennikarzy w prawyborczy dzień w New Hampshire, gdy ci pytali go o Haley. Z dnia na dzień coraz więcej republikanów stwierdza, że 77-latek poważnej konkurencji w ugrupowaniu nie ma. „Widziałem już wystarczająco. By pokonać Bidena, potrzebujemy się zjednoczyć wokół jednej osoby. Jest jasne, że prezydent Trump jest wyborem republikańskiego elektoratu” – napisał na platformie X republikański senator John Cornyn, do tej pory dystansujący się od Trumpa. Pozycja byłego gospodarza Białego Domu z biegiem czasu zdaje się tylko wzmacniać. Wiele wskazuje na to, że zazwyczaj ekscytujący prawyborczy spektakl już na początku został pozbawiony jakiejkolwiek dramaturgii.

Ostatnia na placu boju została Haley, która po New Hampshire mimo wszystko poddawać się nie zamierza. Z wyniku tu może być zadowolona, wypadła lepiej niż w sondażach. Ale nie wygrała z Trumpem, co według niektórych było konieczne, by móc jeszcze podejmować jakąkolwiek rywalizację. A skoro nie dokonała tego w sprzyjającym jej demograficznie New Hampshire (a do tego z oficjalnym poparciem popularnego gubernatora Chrisa Sununu), to trudno sobie wyobrazić, by sukces odniosła w innych stanach. – Temu wyścigowi daleko jeszcze do rozstrzygnięcia. Zostało jeszcze kilkadziesiąt stanów – zapewniała jednak szybko po zakończeniu wtorkowego prawyborczego głosowania. Na scenie była energetyczna, gratulując rywalowi, uśmiechała się. Jej sztab już wykupił telewizyjne reklamy w Karolinie Południowej, gdzie za miesiąc kolejne prawybory. Znowu nie będzie faworytką, ale to jest jej stan, to tu się urodziła i wychowała, przed objęciem urzędu ambasadora Stanów Zjednoczonych przy ONZ w 2017 r. była tu przez siedem lat gubernatorką.

W ogólnie pozytywnym krajobrazie dla Trumpa, jaki wyłania się z prawyborów, jest też łyżka dziegciu, która może niepokoić jego sztab. Jak wynika z badania exit poll przeprowadzonego w prawyborach w New Hampshire przez stację CNN, aż czterech na dziesięciu republikanów uważa tu, że w wyborach prezydenckich 2020 r. Joe Biden zwyciężył uczciwie. Blisko połowa elektoratu odrzuca więc kłamstwo Trumpa o „skradzionych wyborach” cztery lata temu, a to jest jeden z fundamentów jego kampanii. Świadczy to o wielkim podziale w Partii Republikańskiej, który w rezultacie może negatywnie rzutować na wynik Trumpa w listopadzie. Jeżeli w kluczowych stanach na północy kraju (Michigan, Pensylwania, Wisconsin) w domach zostanie pokaźny odsetek republikanów, to wygrana w skali kraju może się okazać dla niego niemożliwa.

Z kronikarskiego obowiązku poinformować należy także o pierwszych prawyborach u demokratów, które odbyły się w New Hampshire równolegle do tych republikańskich. Tutaj rywalizacja wydaje się rozstrzygnięta na starcie – ubiegający się o reelekcję Joe Biden nie ma żadnego znaczącego kontrkandydata. Nominowaniu go przez partię mogą przeszkodzić chyba tylko problemy zdrowotne, ale on sam, mimo 81 lat, zapewnia, że jest zdrów jak ryba. Gdy zamykaliśmy ten numer gazety, dokładne wyniki demokratycznych prawyborów w New Hampshire nie były jeszcze znane, ale wygrana Bidena, z co najmniej 30 pkt proc. przewagi nad kongresmenem Deanem Phillipsem z Minnesoty, była pewna. A gospodarz Białego Domu startował w New Hampshire jako tzw. kandydat write-in. Jego imię i nazwisko nie było z powodu sporów proceduralnych wydrukowane na kartach, wyborcy musieli sami je wpisywać. Zdecydowana wygrana przy takich okolicznościach doskonale pokazuje bezkonkurencyjność Bidena w partii, w której żaden znaczący polityk nie zdecydował się na rzucenie mu wyzwania. ©℗