Bruksela chce wprowadzić przepisy dotyczące jawności działalności instytucji pozyskujących środki z zagranicy. Polska i państwa UE być może będą musiały wprowadzić w tym celu specjalne rejestry.

W kluczowym dla świata roku wyborczym Zachód chce zwiększyć kontrolę nad zagranicznym finansowaniem. Chodzi o to, by zapobiec m.in. ingerencji w odbywające się w tym roku wybory prezydenckie w Stanach Zjednoczonych czy w te do Parlamentu Europejskiego. Polska może zmierzać w przeciwnym kierunku. Ministra ds. społeczeństwa obywatelskiego Agnieszka Buczyńska mówiła w niedawnej rozmowie z DGP, że wysunięta za rządów Prawa i Sprawiedliwości propozycja ustawy o transparentności finansowania organizacji pozarządowych to „absurd”.

– Przypomnę, że organizacje watchdogowe w ostatnich latach tylko dzięki środkom z zagranicy mogły realizować swoje cele, czyli patrzeć władzy na ręce. Co do samej kontroli, to jej zwiększanie nie jest prorozwojowe – tłumaczyła.

Choć poprzedni rząd chciał w ten sposób ograniczyć działalność organizacji zajmujących się np. prawami człowieka czy klimatem, Zachód – w tym Waszyngton i Bruksela – widzi w tym narzędzie walki z wpływami Chin, Rosji i niektórych państw Zatoki Perskiej.

Polska może zostać objęta nowymi przepisami, nad którymi pracuje Komisja Europejska, choć szanse na ich wprowadzenie przed czerwcowym głosowaniem do PE są niewielkie. Bruksela chce zwiększenia jawności zagranicznego kapitału. Przedstawiciele organizacji pozarządowych, instytucji naukowych czy konsultingowych, pracujący w imieniu rządów spoza Europejskiego Obszaru Gospodarczego, musieliby rejestrować się w krajowych bazach danych dotyczących transparentności. – Nie powinniśmy pozwolić Putinowi ani żadnemu innemu autokratycznemu przywódcy potajemnie ingerować w nasz proces demokratyczny – komentowała niedawno wiceszefowa KE Věra Jourová.

Przedstawiciele trzeciego sektora uważają, że plan Komisji, jest „odpowiednikiem ustawy o zagranicznych agentach”, którą Moskwa wykorzystała do walki z aktywnością na rzecz praw człowieka

W Brukseli sprawie tej nadano priorytet po ubiegłorocznej aferze łapówkarskiej Qatargate, w którą zamieszane były niektóre NGO, jak ta założona przez byłego europosła Piera Antonio Panzeriego. Została ona wykorzystana do prania nielegalnych pieniędzy otrzymanych od katarskich i marokańskich urzędników.

Przedstawiciele trzeciego sektora uważają, że plan Komisji, by organizacje z zagranicznym finansowaniem podlegały wyższym standardom jawności, jest „odpowiednikiem ustawy o zagranicznych agentach”, którą Moskwa wykorzystała do walki z aktywnością na rzecz praw człowieka. I może zainspirować mniej demokratycznych przywódców europejskich – np. Viktora Orbána – do wzmocnienia presji na NGO. To zagrożenie dla społeczeństwa obywatelskiego” – grzmiał apel ok. 200 organizacji, w tym Caritas Europa czy Human Rights Watch.

W Stanach Zjednoczonych ustawa o rejestracji zagranicznych agentów (FARA), do której także porównywana jest unijna inicjatywa, została wprowadzona w życie już w 1938 r. To szeroko zakrojony wymóg dla osób i organizacji, które reprezentują zagraniczne interesy (np. promocję turystyki), aby rząd i społeczeństwo wiedziały, co robią i kto ich aktywność finansuje. Jak wynika z informacji publikowanych na stronie Departamentu Stanu, FARA zwalnia z obowiązku rejestracji niektóre niepolityczne działania, np. te związane z pomocą medyczną czy żywnościową. Nie jest to mechanizm idealny. Przed wyborami prezydenckimi w 2016 r., w które próbowały ingerować władze na Kremlu, wyszło na jaw, że niektórzy składali niekompletne oświadczenia. Teraz administracja prezydenta Joego Bidena planuje wprowadzić do niej zmiany. Tym bardziej że, jak pisze amerykański portal Politico, na początku stycznia biura dwóch prokuratorów USA ujawniły lawinę nowych spraw dotyczących nielegalnych wpływów zagranicznych. Obejmowały one kolejne zarzuty przeciwko senatorowi Bobowi Menendezowi, którego oskarżono o przyjmowanie łapówek od władz Kataru (w ubiegłym roku przedstawiono mu zarzuty działania na rzecz rządu w Egipcie).

Podobna ustawa ma wejść w życie w tym roku w Wielkiej Brytanii. Projekt został po raz pierwszy przedłożony Izbie Gmin w 2022 r. w odpowiedzi na wzmożoną wrogą działalność przeciwko Londynowi ze strony obcych państw. W szczególności po tym, jak w 2018 r. w Salisbury Rosjanie zatruli nowiczokiem Siergieja i Julię Skripalów. Parlamentarna Komisja Wywiadu i Bezpieczeństwa zaleciła wtedy, by brytyjski rząd rozważył wprowadzenie przepisów podobnych do amerykańskiej FARA. ©℗