Więźniowie polityczni, których według władz na Białorusi „nie ma”, są w koloniach karnych traktowani gorzej niż przestępcy kryminalni. Noszą żółte naszywki, są izolowani od innych więźniów i karani za „przewinienia”. Coraz częściej dostają dodatkowe wyroki za „umyślne nieposłuszeństwo”.

Wiasna informuje o tragicznej sytuacji białoruskich więźniów politycznych

Jak wynika z ustaleń centrum obrony praw człowieka Wiasna, w ostatnim czasie białoruskie władze coraz częściej stosują wobec już odsiadujących wyroki „politycznych” artykuł kodeksu karnego, który umożliwia „dokładanie” nowych wyroków osobom skazanym - pod pretekstem złego zachowania w zakładach karnych.

Art. 411 KK mówi o „umyślnym niepodporządkowaniu się” poleceniom administracji więziennej. Za takie „przestępstwo” grozi kara do roku więzienia. W przypadku, gdy dopuszcza się go osoba skazana wcześniej za ciężkie lub bardzo ciężkie przestępstwo lub taka, która popełniła groźną recydywę – maksymalna kara to dwa lata więzienia.

Karcer, cela specjalna, wzmocnienie rygoru...

Aktywista Zmicier Daszkiewicz, najpierw skazany na półtora roku kolonii za protesty, dostał dodatkowy wyrok za to, że (informowała o tym jego żona) „nie wyszedł na spacer, z kimś porozmawiał, leżał na podłodze w karcerze”. Brzeska aktywistka Pаlina Szarenda-Panasiuk była pierwszą kobietą skazaną na podstawie art. 411. Jak pisze Wiasna, przyczyną było to, że „spała, siedząc na podłodze, oparłszy głowę na szafce, była nieuprzejma wobec pracowników więzienia, komunikowała się z innymi osobami, wykonywała ćwiczenia fizyczne leżąc na podłodze o zakazanej porze, rozpięła kurtkę”.

Wiasna zaznacza, że do 2020 r., gdy na Białorusi wybuchły masowe protesty, z art. 411 skazano jedynie dwie osoby. Obecnie wiadomo o co najmniej 29 przypadkach.

Jednocześnie, jak mówią ludzie z Wiasny, art. 411 jest stosowany za przewinienia, za które więźniowie już raz zostali w kolonii ukarani. Normą jest bowiem stosowanie wobec przebywających w koloniach więźniów politycznych kar dyscyplinarnych – są to m.in. karcer, cela specjalna, wzmocnienie rygoru, pozbawienie spotkań z bliskimi i listów, zakupów w sklepie więziennym, nagany.

Represje Łukaszenki wobec opozycjonistów

Prawnicy Wiasny mówią, że są to na bieżąco stosowane instrumenty represji politycznych. Później jednak „przewinienia” mogą być znowu wykorzystane jako podstawa do wszczęcia sprawy karnej za „umyślne nieposłuszeństwo” i otrzymania nowego wyroku. Obrońcy praw człowieka podkreślają, że jest to kolejne złamanie prawa, bo nie można być dwukrotnie ukaranym za to samo.

„Pracownicy więziennej administracji wykorzystują różne 'naciągane' powody do wymierzania kar: brudne ubranie czy buty, niezapięty guzik, nieprawidłowe przywitanie pracownika, nieogolona twarz, itd. Jak pokazuje praktyka, więźniowie politycznych najpierw pozbawiani są telefonów, spotkań i przesyłek, na które i tak przepisy pozwalają bardzo rzadko. Potem władze placówek karnych przechodzą do bardziej surowych kar – karceru i celi specjalnej” – pisze Wiasna.

Jak wygląda cela więźnia politycznego na Białorusi?

Karcer (izolator karny) jest podobny do celi więziennej, gdzie prycza rozkładana jest tylko w godzinach 21.00-05.00 rano. Do izolatora nie można brać ze sobą żadnych rzeczy osobistych, a tylko – mydło, papier toaletowy, mały ręcznik, szczotkę i pastę do zębów”. Więźniowie nie dostają pościeli, nie wychodzą na spacery.

„Cela jest zazwyczaj bardzo mała i zimna. Można po niej chodzić albo siedzieć na betonowym 'pufie'. Siedzieć na podłodze nie wolno, można za to otrzymać kolejną karę” – relacjonuje Wiasna. W kolonii dla kobiet w Homlu do izolatora wydawana jest specjalna odzież, ale nie wolno mieć rajstop ani getrów, co oznacza, że nawet w zimie skazane siedzą tam z gołymi nogami. Niektóre z nich owijają nogi papierem toaletowym. Okno jest zawsze otwarte. Za zawieszenie w oknie ręcznika albo szmaty, używanej do mycia podłogi grozi kara – kolejne 10 dni karceru.

Cela specjalna (PKT) to z kolei oddzielne pomieszczenie, do którego więźniowie są kierowani w ramach kary za „umyślne” i „systematyczne” naruszenia. Można tam trafić na okres do sześciu miesięcy.

Co mówią białoruscy więźniowie polityczni?

Były więzień z kolonii w Bobrujsku opiedział Wiasnie: „W PKT, tak jak w karcerze, cele mogą być wilgotne i zimne albo po prostu zimne. Jest tam tylko ławka, stolik, umywalka, toaleta i kilka metalowych półek. W niektórych celach ławka i stół są całe z żelaza i po prostu nie da się na nich siedzieć, zwłaszcza gdy jest zimno. Normalnie jest tylko latem i wiosną, a gdy robi się zimno ogrzewanie jest minimalne, żeby wyrządzić więźniowi szkody psychiczne i fizyczne. Chodzisz po celi, robisz przysiady, pompki albo godzinami stoisz obok ciepłej rury, by ogrzać chociaż ręce. Wieczorem jedyna myśl i marzenie to żeby ci dali materac, na którym możesz się położyć i zasnąć”.

Z kolei dziennikarz Radia Swaboda Ołeh Hruzdziłowicz, który odbywał karę w więzieniu w Mohylewie, powiedział: „Miałem żółtą naszywkę. Oznacza ona, że jestem skłonny do ekstremizmu i innych działań destrukcyjnych. Dla więźnia ta żółta naszywka to dużo problemów na poziomie życia codziennego. Cały czas musisz być na widoku, w pierwszym szeregu. Nie możesz sam chodzić po terenie kolonii w jakiejś swojej sprawie. Twoja prycza jest w przejściu, przy oknie, które jest stale otwarte, jest przeciąg, chłodno. Jak masz tę naszywkę, to dodatkowo się przyczepią, że masz guzik niezapięty, źle założoną koszulę”.

„Polityczni” nie trafiają do oddzielnych zakładów karnych, ale są przetrzymywani razem ze „zwykłymi” więźniami. Z licznych relacji byłych skazanych wynika jednak, że często są objęci specjalnym traktowaniem, w tym szczególnie czujną obserwacją, czasami również przez innych więźniów współpracujących z personelem. Najczęściej są uznawani za osoby „skłonne do ekstremizmu”.