Ukraińcy tłumaczą, że przyczyną śmierci kierowców był stres związany z sytuacją na granicy. Część informacji, na które się powołują, została obalona przez polską policję.

Zgony kierowców ciężarówek z Ukrainy

W listopadzie na terytorium Polski zmarło dwóch kierowców ciężarówek z Ukrainy. Do zgonów doszło w różnych miejscach na wschodzie kraju. Oba przypadki szybko zostały powiązane – przede wszystkim w Ukrainie – z trwającym na granicy strajkiem przewoźników. Doprowadził on do blokady trzech przejść granicznych między Polską a Ukrainą: Dorohusk-Jahodyn, Korczowa-Krakiwiec i Hrebenne-Rawa Ruska, przez co na wjazd do pogrążonego w wojnie kraju kierowcy muszą dziś czekać po polskiej stronie średnio przez kilka dni.

DGP przeprowadził własne śledztwo na temat przyczyn zgonów. Wynika z niego, że związek przyczynowo-skutkowy prezentowany przez stronę ukraińską jest luźny. Śmierć kierowców funkcjonuje jako teza publicystyczna. I jest wykorzystywana cynicznie do nacisków na Polskę.

Tłumaczenie strony ukraińskiej

Wiceszef ukraińskiego Stowarzyszenia Przewoźników Międzynarodowych Wołodymyr Balin w rozmowie z portalem Suspilne stwierdził, że w przypadku mężczyzny, który zmarł 22 listopada, „przyczyny były najprawdopodobniej naturalne, ale swoją rolę odegrał stres, jakiego kierowcy doświadczają z powodu strajku, i niepewność, kiedy zdołają wjechać do kraju”. Balin wskazał także, że Ukrainiec zmarł na parkingu w położonej na granicy Korczowej.

Wersję tę podtrzymał Wołodymyr Mychalewycz, prezes organizacji zrzeszającej przewoźników drogowych w Ukrainie (ASMAP). – Zostałem poinformowany, że nasz kierowca, który przez prawie trzy dni stał w kolejce do przekroczenia granicy, zginął w nocy na parkingu w pobliżu Korczowej – powiedział w rozmowie z serwisem Ukrinform.

Prokurator: To nie to miejsce

Zastępca prokuratora rejonowego w Łańcucie Wojciech Golenia tłumaczy DGP, że nie udało się jeszcze ustalić, jaką rolę w sprawie odegrał stres. Szybko okazało się za to, że do zgonu doszło nie w Korczowej – jak twierdzą Balin i Mychalewycz – tylko w Kosinie. Miejscowości w powiecie łańcuckim położonej ok. 70 km od granicy. Jak przekazał DGP rzecznik prasowy komendanta powiatowego policji w Łańcucie podkom. Wojciech Gruca, „na terenie powiatu łańcuckiego nie znajdują się pojazdy oczekujące w kolejce do przejścia granicznego w Korczowej czy Medyce”. – W dniu zdarzenia również takich pojazdów nie było – stwierdził.

Wiadomo, że 56-letni mężczyzna przewoził substancje chemiczne z terytorium Estonii. Zgłoszenie o nieprzytomnym kierowcy ciężarówki zaparkowanej w okolicy kościoła w Kosinie policjanci otrzymali po godz. 20.

„Ze wstępnych ustaleń wynika, że pojazd ten przebywał tam przez ok. 10 godzin. To znaczy, że został zaparkowany 22 listopada w godzinach przedpołudniowych” – wskazuje Golenia.

Potrzebne dalsze badania

Więcej światła na sprawę może rzucić odtworzenie danych z tachografu i wyniki sekcji zwłok, która została przeprowadzona 27 listopada. To pozwoli ustalić m.in. czas pracy zmarłego przed zgonem, stan zdrowia (z zebranego dotychczas materiału nie wynika, aby miał jakiekolwiek problemy zdrowotne) czy ewentualną obecność alkoholu we krwi.

To ważne, bo – jak miał nieoficjalnie ustalić RMF FM – pierwszy kierowca, który zmarł w Chełmie 11 listopada, znajdował się pod wpływem alkoholu. DGP nie był w stanie zweryfikować tej informacji. Choć o takiej możliwości już 13 listopada napisała w oświadczeniu chełmska policja. „Z ustaleń wynika, że przed znalezieniem zwłok mężczyzna mógł spożywać alkohol. W kabinie pojazdu znaleziono otwartą butelkę z alkoholem” – czytamy. Ale rzeczniczka prasowa chełmskiej policji kom. Ewa Czyż podkreśla w rozmowie z DGP, że jest za wcześnie, by taką wersję wydarzeń potwierdzić. – Nie otrzymaliśmy jeszcze wyników sekcji zwłok, które są w tym przypadku kluczowe – wskazuje.

Jak tłumaczy, policja zgłoszenie o nieprzytomnym mężczyźnie leżącym przy samochodzie ciężarowym na parkingu otrzymała ok. godz. 18. – Ustaliliśmy, że 54-letni obywatel Ukrainy na parking przyjechał dzień wcześniej w godzinach popołudniowych – wyjaśnia. Informacje przekazane przez lokalną policję częściowo zaprzeczają wersji przedstawionej przez wiceministra rozwoju wspólnot, terytoriów i infrastruktury Ukrainy Serhija Derkacza. – W swojej ciężarówce przed punktem kontrolnym Dorohusk-Jagodzin zmarł kierowca, który planował przekroczyć granicę. Stało się to na parkingu w Chełmie niedaleko przejścia granicznego – zaznaczył w opublikowanym na Facebooku wpisie. Parking przy ul. Hutniczej jest położony 22 km od punktu kontrolnego Dorohusk-Jagodzin.

Do zamknięcia tego wydania DGP nie otrzymaliśmy odpowiedzi od ASMAP na pytania dotyczące informacji przez nich zebranych i planowanych działań zmierzających do wyjaśnienia sprawy. Na prośbę o komentarz nie odpowiedział także Derkacz. ©℗