Z bezwarunkowego wsparcia przez UE dla Izraela niewiele zostało. Dziś Bruksela apeluje o rozwiązanie konfliktu izraelsko-palestyńskiego w oparciu o dwupaństwowe podejście. Katar z kolei zapewnia, że porozumienie zakładające kilkudniowe przerwanie ognia jest prawie gotowe.

Trwałe porozumienie między Izraelem a Hamasem wciąż wydaje się odległą wizją, jeśli wziąć pod uwagę izraelskie plany ostrzału południowej części Gazy i nieuwolnienie zakładników przez Hamas. Są jednak duże nadzieje na krótkoterminowy rozejm i chwilowe wstrzymanie ofensywy przez Izrael. Poza zainteresowanymi stronami w rozmowy jest zaangażowana także część państw arabskich, w tym przede wszystkim Katar, oraz USA i w mniejszym stopniu UE. Choć szef izraelskiego rządu Binjamin Netanjahu oficjalnie odrzuca jakiekolwiek uzgodnienia, dopóki nie zostaną zwolnieni porwani przez Hamas zakładnicy, to według władz Kataru, gdzie znajduje się kwatera główna Hamasu, porozumienie jest bliskie, a dopięcia wymagają jedynie kwestie „praktyczne i logistyczne”. Na stole leży zawieszenie walk przez Izrael na trzy (lub pięć, jak twierdzi „Washington Post”) dni oraz uwolnienie grupy palestyńskich kobiet i dzieci z więzień w zamian za uwolnienie 50 spośród 240 zakładników porwanych przez Hamas oraz zwiększenie ilości pomocy humanitarnej, która jest dostarczana poprzez Egipt do Gazy. Katar będący obecnie głównym mediatorem już w październiku pomógł wynegocjować uwolnienie czterech zakładników przez Hamas, a premier tego kraju po rozmowach z szefem unijnej dyplomacji Josepem Borrellem w weekend wyraził nadzieję, że w ciągu kilku dni uda się osiągnąć kompromis. Tym bardziej że rośnie presja na Netanjahu – nie wszystkie rodziny porwanych i wywiezionych do Gazy zgadzają się z polityką rządu. Lider opozycji Yair Lapid twierdzi wręcz, że jeśli rodziny zakładników będą wzywać do zawieszenia broni, może to znacząco wpłynąć na politykę wewnętrzną państwa i mocno osłabić pozycję samego Netanjahu.

UE coraz bliżej Bliskiego Wschodu

Tym bardziej że w Gazie wciąż rośnie liczba ofiar, która według różnych szacunków wynosi już od ponad 11 do 13 tys. Wraz ze wzrostem liczby ofiar, w tym praktycznie wyłącznie po stronie palestyńskiej, i w związku z brakiem zapowiedzi wstrzymania ognia przez Izrael, ewoluuje również podejście UE. Po fali krytyki, która wylała się na przewodniczącą Komisji Europejskiej Ursulę von der Leyen, za „jednostronne” poparcie Izraela, Bruksela coraz więcej mówi o wsparciu Palestyńczyków i konieczności wstrzymania ofensywy izraelskich wojsk. Szefowa KE, choć wciąż reprezentuje najbardziej proizraelską grupę w UE, odwiedziła Egipt i Jordanię, a podczas swojego wystąpienia na lotnisku w Al-Arisz już nie podkreślała, jak właściwie w każdym wystąpieniu od 7 października, że Izrael ma prawo do obrony. Szefowa KE zadeklarowała, że Unia jest gotowa wesprzeć proces pokojowy na Bliskim Wschodzie, pod warunkiem że jedynym horyzontem politycznym będzie rozwiązanie dwupaństwowe.

UE w żaden sposób nie podnosi też niemieckiej idei funkcjonowania Strefy Gazy pod auspicjami ONZ. Państwa arabskie uznały ten pomysł za kuriozalny, a kanclerz Olaf Scholz też niespecjalnie był do niego przekonany. Podkreślanie konieczności zagwarantowania niezależnego państwa dla Palestyńczyków to z kolei dla Brukseli także szansa na zbliżenie z państwami Afryki Północnej, które stanowią kluczowe ogniwo w przyszłej unijnej polityce migracyjnej opartej na zabezpieczeniu granic zewnętrznych i zatrzymywaniu nielegalnych migrantów w państwach trzecich, w tym m.in. w Egipcie czy w Tunezji.

Zwiększanie pomocy dla Gazy

Jedyną osobą spośród kierownictwa unijnych instytucji, która od początku otwarcie sprzeciwiała się jednostronnie proizraelskiej postawie, był szef dyplomacji Josep Borrell. I to on w ostatnich dniach był głównym mediatorem ze strony UE. Odwiedził najpierw Izrael i siedzibę Autonomii Palestyńskiej – Ramallah, był także w kibucach na Zachodnim Brzegu, a następnie udał się do Bahrajnu, Kataru i Jordanii, która domknęła jego bliskowschodnią misję. Borrell zaapelował o natychmiastowe pauzy humanitarne i w dalszej kolejności trwałe przerwy humanitarne potrzebne na dostarczenie pomocy i ewakuację rannych. Niewykluczone, że UE ponownie zdecyduje o zwiększeniu wsparcia humanitarnego na rzecz Palestyńczyków – w tym roku zostało ono zwiększone ze wspólnych pieniędzy czterokrotnie (z 25 mln do 100 mln euro), a dodatkowo z kasy państw członkowskich popłynęło 260 mln euro. Od momentu, gdy otwarte zostało przejście w Rafah, do egipskiego Al-Arisz dotarło 15 samolotów z europejską pomocą. O jej zwiększeniu rozmawiali wczoraj i będą kontynuować rozmowy dziś szefowie dyplomacji państw UE. Choć w momencie zamknięcia wydania DGP szefowie MSZ dopiero rozpoczynali dyskusję, to Bruksela chce jak najszybciej dostarczyć pomoc do Gazy, z której wysiedlonych zostało dotychczas około dwóch trzecich liczącej 2,3 mln ludzi populacji. ©℗