Pekin chce, by Tajwańczycy pomogli w ożywieniu chińskiej gospodarki.

Przejąć Tajwan bez użycia siły. To nowy plan władz w Pekinie, które w ubiegłym tygodniu zaprezentowały „ścieżkę zintegrowanego rozwoju” z Tajpej. Ta składa się z 21 punktów i zakłada m.in. ułatwienie Tajwańczykom życia, studiowania i pracy w Chinach. „Posunięcie to ma na celu pogłębienie współpracy po obu stronach Cieśniny Tajwańskiej we wszystkich dziedzinach i przyspieszenie pokojowego zjednoczenia ojczyzny” – czytamy w należącym do Partii Komunistycznej dzienniku „China Daily”.

Kluczową rolę w procesie integracji miałaby odegrać sąsiadująca z Tajwanem nadmorska prowincja Fujian. Między innymi dlatego, że położone tam miasto Xiamen znajduje się zaledwie kilka kilometrów od kontrolowanych przez Tajwan wysp Kinmen. Pekin chce wzmocnić współpracę także między Fuzhou a Matsu, które są oddzielone z kolei o ok. 20 km.

Cytowany przez dziennik „South China Morning Post” Cong Liang, zastępca dyrektora narodowej komisji ds. rozwoju, przekonywał, że nowa strategia ChRL sprawi, że Fujian będzie wzorem pokojowej integracji z wyspą. Wskazując jednocześnie, że Pekin jest gotowy do budowy szybkiej kolei na Tajwan. W rozmowie z dziennikarzami powiedział, że ludzie po obu stronach cieśniny od dawna oczekują bezpośrednich połączeń infrastrukturalnych. Ale realizacja projektu wymagałaby zmiany nastrojów na wyspie. A na to się nie zapowiada.

Tajwańczycy sprzeciwiają się inicjatywie ChRL. Rada ds. stosunków z Chinami odrzuciła plan, określając go mianem „przykrywki mającej na celu pozyskanie i zachęcenie naszych ludzi oraz firm do wyjazdu na kontynent i integracji z jego systemem”. A lokalne media opisywały, jak Państwo Środka zachęca Tajwańczyków do kupowania domów i inwestowania w Fujian. Reakcje były sceptyczne. Przede wszystkim dlatego, że latem pogłębił się kryzys na rynku nieruchomości w Chinach. „Najbardziej widocznym czynnikiem hamującym obecnie chińską gospodarkę pozostaje sektor nieruchomości” – pisał niedawno w analizie dla think tanku Atlantic Council Niels Graham.

W ubiegłym miesiącu chiński deweloper Evergrande złożył wniosek o ochronę przed upadłością w Stanach Zjednoczonych, by zabezpieczyć swoje amerykańskie aktywa. Jego długi są szacowane na 340 mld dol. Według wyliczeń Bloomberga tylko za granicą firma ma ok. 19 mld dol. zobowiązań. Jest dziś najbardziej zadłużoną firmą deweloperską na świecie. A to nie koniec problemów, bo Country Garden – największy deweloper na chińskim rynku nieruchomości – również nie spłacił w latem swoich długów. Te sięgają 200 mld dol. Rok temu Country Garden był uznawany za korporacyjny „wzór” wśród deweloperów, którzy lekkomyślnie pożyczali pieniądze i następnie przestawali je spłacać.

Mieszkańcy wyspy wierzą więc, że Pekin chce nie tylko przejąć kontrolę nad Tajpej, lecz także wykorzystać lokalną ludność do pomocy w ożywieniu chińskiej gospodarki. Mimo że dane makroekonomiczne opublikowane w piątek przez Narodowe Biuro Statystyczne wskazują na delikatne odbicie – np. produkcja przemysłowa wzrosła w sierpniu o 4,5 proc. w porównaniu z rokiem poprzednim (w lipcu było to 3,7 proc.) – spadające inwestycje w sektorze nieruchomości grożą dalszą destabilizacją gospodarki. „Jeśli władze Chin nie będą w stanie skutecznie naprawić swoich wewnętrznych problemów, integracja i potencjalne korzyści dla Tajwanu okażą się nierealistyczne” – przekazała w czwartek Rada.

Zresztą Pekin do niemilitarnych metod raczej nie planuje się ograniczać. Tylko w czwartek w okolice Tajwanu wysłał 68 samolotów. A ok. 40 z nich przekroczyło medianę Cieśniny Tajwańskiej, stanowiącą nieoficjalną strefę buforową między stronami. Tego samego dnia wokół wyspy pływało 10 chińskich okrętów wojennych. ©℗