Bruksela chce przyspieszyć dostawy broni i sprzętu dla ukraińskiego wojska, o co apelował w minionym tygodniu szef ukraińskiej dyplomacji Dmytro Kułeba. Po pierwszym od tygodni spotkaniu ministrów dyplomacji państw członkowskich Kułeba w mocnych słowach odniósł się do krytyki tempa ukraińskiej kontrofensywy i zwrócił bezpośrednio do Niemiec o przekazanie rakiet dalekiego zasięgu, które dostarczyły już Francja i Wielka Brytania.
Kułeba apelował też o przekazanie samolotów F-16 przez kraje, które jeszcze nie podjęły takiej decyzji. Wsparły go m.in. państwa bałtyckie i Polska. W podobnym tonie jeszcze przed spotkaniem wypowiadał się też szef unijnej dyplomacji Josep Borrell, który oceniał, że tempo kontrofensywy byłoby większe, a działania militarne mogłyby odmienić losy wojny, gdyby sprzęt i broń szybciej trafiały na front. – Krytyka powolnego tempa kontrofensywy równa się pluciu w twarz ukraińskiemu żołnierzowi, który każdego dnia poświęca życie, posuwając się naprzód i wyzwalając jeden kilometr ukraińskiej ziemi za drugim – mówił po spotkaniu Kułeba.
Bruksela próbuje utworzyć czteroletni mechanizm finansowania dostaw broni. Fundusz Pomocy dla Ukrainy zaproponowany przez Borrella miałby być częścią Europejskiego Instrumentu na rzecz Pokoju, który obecnie stanowi główne źródło refinansowania zakupów zbrojeniowych dla ukraińskiej armii. Bruksela chce uniknąć wetowania kolejnych transz z instrumentu, do czego dochodziło w przeszłości. Państwa członkowskie wciąż – jak informował szef unijnej dyplomacji – nie doszły do porozumienia w sprawie ósmej transzy finansowania. W nowo projektowanym funduszu miałoby się znaleźć 20 mld euro na lata 2024–2027, czyli 5 mld euro rocznie.
Do tego w ramach unijnej misji wsparcia wojskowego w najbliższych miesiącach zostanie przeszkolone 40 tys. żołnierzy, na co zgodziły się wszystkie państwa członkowskie. Pierwotnie celem Brukseli było wyszkolenie 30 tys., co zdaniem Borrella zostanie wykonane do końca października. Ostatnim polem militarnego wsparcia UE są dostawy pocisków i amunicji. Dotychczas państwa skompletowały zapasy o wartości 1,1 mld euro, obejmujące prawie ćwierć miliona sztuk amunicji i 2300 rakiet. Żeby zrealizować zakładany cel przekazania miliona pocisków, państwa muszą zwiększyć ich produkcję. Dotychczas podpisano trzy umowy ramowe z producentami amunicji, które – jak twierdzi Bruksela – będą realizowane w najbliższych miesiącach. Kwestia powołania specjalnego funduszu to dopiero wstępna propozycja Komisji Europejskiej. Zostanie ona przyjęta najwcześniej na październikowym szczycie unijnych liderów. Wówczas zaś są spodziewane dyskusje nie tylko o unijnych możliwościach finansowych, lecz także o nastrojach przed przekazaniem przez KE oceny postępów akcesyjnych państw kandydujących, w tym Ukrainy.
UE stoi przed wyzwaniem przyjęcia w najbliższych latach co najmniej kilku państw, które będą musiały płynnie wejść na wspólny rynek. Prowadzone obecnie prace w trojkach, czyli grupach po trzy państwa UE, nad przyszłością rozszerzenia „27” pokazują jednak duże rozbieżności. O ile Polska, Czechy i kraje bałtyckie oczekują przyspieszenia tego procesu, o tyle państwa „starej Unii”, w tym Francja, Niemcy i Portugalia, proponują stopniową akcesję, wbrew dotychczasowemu modelowi, w ramach którego kolejne kraje przystępowały do UE po spełnieniu określonych wymogów i zakończeniu negocjacji akcesyjnych. Pomysł budzi kontrowersje, bo mógłby rozciągnąć proces rozszerzenia znacznie w czasie, ale – jak argumentują jego autorzy – państwa kandydujące mogłyby szybciej zyskać dostęp do unijnych funduszy. Data potencjalnego przystąpienia państw kandydujących budzi kontrowersje m.in. z uwagi na wojnę, bo większość członków UE wprost wskazuje, że nie wyobraża sobie przystąpienia do bloku kraju będącego w stanie konfliktu zbrojnego.
Na deklarację szefa Rady Europejskiej Charlesa Michela, że Unia będzie gotowa do przyjęcia nowych członków w 2030 r., zareagował już węgierski komisarz ds. rozszerzenia Olivér Várhelyi, który ocenił, że jest to wykonalne, ale kosztem podwojenia wysiłków zarówno przez Unię, jak i państwa aspirujące. Zapowiedział też, że jeśli październikowa opinia będzie pozytywna, Komisja będzie gotowa wyjść z „odważnymi, nowymi propozycjami”, które mogłyby objąć dodatkowe inwestycje także na Bałkanach Zachodnich. Dyskusji nad rozszerzeniem UE zaczyna towarzyszyć rozmowa o zmianach traktatowych. Część państw chce jaśniejszego podziału kompetencji unijnych instytucji. Głównym inicjatorom debaty, w tym Francji, Niemcom i Portugalii, zależy zaś na osłabieniu jednomyślnego trybu podejmowania decyzji. Zdaniem tej trójki powiększenie Wspólnoty utrudni proces legislacyjny, a groźba weta będzie jeszcze bardziej paraliżująca. ©℗