Amerykanie bezskutecznie próbują przekonać Indie, by dołączyły do sankcji na Moskwę i ograniczyły import rosyjskiej ropy.

Biały Dom przykładał wagę do rozmów prezydenta USA Joego Bidena z premierem Indii Narendrą Modim od początku rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Amerykanie są zawiedzeni łagodnym podejściem najludniejszego kraju świata do Rosji. Nieoficjalnie amerykańscy dyplomaci zwiększyli ostatnio presję na Nowe Delhi, a kolejną okazją do takich działań był majowy szczyt G7 w Japonii oraz ubiegłotygodniowa wizyta Modiego w Waszyngtonie.

Rezultaty są rozczarowujące. Władze największej demokracji świata wciąż wstrzymują się od oficjalnego potępienia Rosji, nie wysyłają też sygnałów, że ich państwo zamierza przyłączyć się do zachodnich sankcji czy ograniczyć import rosyjskiej ropy. Amerykanie, a za nimi Ukraińcy, muszą zadowolić się dość ogólnymi deklaracjami o wsparciu humanitarnym i przywiązaniu Indii do pokoju. Witany owacyjnie w Kongresie Modi w piątek powtórzył jedynie słowa, które wypowiedział pod adresem prezydenta Władimira Putina w uzbeckiej Samarkandzie we wrześniu 2022 r., że „to nie jest epoka wojen”. We wspólnym oświadczeniu po ponad dwóch godzinach rozmowy z Bidenem zadeklarował też „szacunek dla suwerenności i integralności terytorialnej państw”.

Oficjalnie nie ma więc sygnałów wskazujących, że Indie zamierzają zaprzestać wykorzystywania sprzyjającej im sytuacji i zrezygnować z kontraktów z pozbawioną dostępu do zachodnich rynków surowcowych Rosją. Handel między stronami kwitnie. Zgodnie z danymi AFP w obecnym indyjskim roku finansowym import ropy z Rosji wzrósł 13-krotnie w porównaniu z poprzednim. W kwietniu państwo Putina było największym importerem ropy do Indii, odpowiadając za 33 proc. dostaw z zagranicy. Intensyfikacji współpracy z Moskwą towarzyszy pozycjonowanie się przez Indie jako ważnego gracza wyłaniającego się wielobiegunowego świata czy rzecznika globalnego Południa, o czym regularnie wspomina szef MSZ Subrahmanyam Jaishankar. – Problemy Europy są problemami świata, ale problemy świata nie są problemami Europy – deklarował jeszcze rok temu na konferencji Globsec w Bratysławie.

Jednocześnie, patrząc na wojnę rosyjsko-ukraińską, władze w Nowym Delhi wydają się zdawać sobie sprawę z konieczności zmniejszenia zależności militarnej od Rosji i wprowadzania do wojska sprzętu zachodniego, gdzie kluczową rolę odgrywać powinni Amerykanie. Jeszcze przed wizytą Modiego w Waszyngtonie strony podpisały umowę na kupno z USA dronów MQ-9B SeaGuardian. Prócz tego amerykański konglomerat General Electric ogłosił zamiar produkcji nad Gangesem silników do nowoczesnych myśliwców. Do tego dochodzą deklaracje Pentagonu o woli intensyfikacji ćwiczeń wojskowych oraz zacieśniania partnerstwa w ramach formatu Quad (wraz z Australią i Japonią). Biały Dom chce też współpracy gospodarczej w branży półprzewodników. Firma Micron zamierza w Indiach wybudować ich fabrykę, a kontrakt opiewa na prawie 3 mld dol. Na szybko rozwijającą się piątą gospodarkę świata z zainteresowaniem patrzą także wycofujące się z chińskiego rynku amerykańskie giganty informatyczne, na czele z Apple’em..

Główną przyczyną zacieśniania relacji między Stanami Zjednoczonymi a Indiami jest współdzielona obawa obu państw przed rosnącą rolą Chin. To głównie dlatego Modi był dopiero drugim po południowo koreańskim prezydencie Yoon Suk-yeolem przywódcą, który odbył w tym roku wizytę państwową w Waszygntonie. Przy rozwoju współpracy amerykańsko-indyjskiej, ku rozczarowaniu liberalnych liderów opinii i części demokratycznych kongresmenów, na dalszy plan schodzi kwestia oskarżeń o naruszanie praw człowieka i zasad demokracji. W Economist Democracy Index za 2022 r. Indie zostały uznane za demokrację wadliwą, a w rankingu wolności prasy Reporterów bez Granic znajdują się na wstydliwym 161. miejscu na świecie, między Laosem a Dżibuti. Z kolei w corocznych raportach na temat wolności religijnej amerykański Departament Stanu regularnie krytykuje Modiego za dyskryminację muzułmańskiej mniejszości. ©℗