Rosyjski prezydent podczas przemówienia z okazji 78. rocznicy pokonania Niemiec, obchodzonej w Rosji 9 maja, oskarżył Zachód o „ponowne rozpętanie prawdziwej wojny”.

Moskwie rzutem na taśmę udało się zaprosić na paradę zwycięstwa siedmiu zagranicznych przywódców. Tymczasem w Warszawie ukraińska diaspora uniemożliwiła rosyjskiemu ambasadorowi złożenie wieńca na cmentarzu żołnierzy radzieckich.

– Przeciwko naszej ojczyźnie znów rozpętano prawdziwą wojnę, ale daliśmy odpór międzynarodowemu terroryzmowi, obronimy też mieszkańców Donbasu, zagwarantujemy sobie bezpieczeństwo – zapowiadał Władimir Putin. Prezydent oskarżył przy tym o atakowanie Rosji „globalistyczne elity zachodnie”, które – jego zdaniem – „skłócają ludzi i dzielą społeczeństwa, prowokują krwawe konflikty i przewroty, sieją nienawiść, rusofobię, agresywny nacjonalizm”. Ich celem, „dla którego zebrano neonazistowskie śmieci z całego świata”, miałby być „rozpad i zniszczenie naszego kraju, przekreślenie rezultatów II wojny światowej, ostateczne zepsucie systemu bezpieczeństwa globalnego i prawa międzynarodowego, zaduszenie dowolnych suwerennych centrów rozwoju”. „Przemówienie, w którym nie było ani jednej nowej myśli, a wszystkie stare zabrzmiały jak dawniej” – skomentowała Meduza.io.

W paradzie nie pokazano tym razem nowoczesnych rodzajów uzbrojenia. Placem Czerwonym przejechał tylko jeden czołg, pamiętający II wojnę światową T-34, oraz zestawy rakietowe Iskander, Jars i S-400. Część powietrzną parady odwołano (oficjalnie ze względu na złą pogodę, choć było słonecznie, a porywy wiatru nie przekraczały 15 km/h). To samo, przez „napięty grafik Putina”, spotkało wieczorne przyjęcie. Całość trwała trzy kwadranse i była o połowę krótsza niż zwykle. Obok Putina na trybunie zasiedli przywódcy Białorusi, Kazachstanu, Kirgistanu, Tadżykistanu, Turkmenistanu i Uzbekistanu oraz premier Armenii. Sześciu z nich udało się skłonić do przyjazdu w ostatniej chwili. Pod koniec ubiegłego tygodnia oficjalnie spodziewano się jedynie Sadyra Dżaparowa z Kirgistanu, który służy jako pośrednik w handlu towarami obłożonymi zachodnim embargiem. Alaksandr Łukaszenka pojawił się z zabandażowaną prawą dłonią. Spośród zaproszonych gości zabrakło prezydenta Azerbejdżanu İlhama Aliyeva, który zdaniem rosyjskich mediów państwowych wymówił się obchodami 100. urodzin ojca i poprzednika Heydara, przypadającymi dzisiaj.

Świąteczne nastroje popsuł Jewgienij Prigożyn, kurator Grupy Wagnera, który ogłosił w kolejnym nagraniu wideo, że jeden z rosyjskich oddziałów porzucił pozycje pod Bachmutem, tworząc 2-kilometrową wyrwę we froncie. Prigożyn w ostatnich dniach zapowiadał, że dzisiaj sam wycofa się spod Bachmutu, o ile nie otrzyma potrzebnej amunicji. – Nie odejdziemy spod Artemiwska, powalczymy jeszcze parę dni, a potem się zobaczy – powiedział jednak wczoraj, określając miasto nazwą sprzed dekomunizacji. Prigożyn po raz kolejny skrytykował resort obrony za niedobory amunicji. – Szczęśliwy dziadek myśli, że ma dobrze. Jeśli będzie miał rację, daj Boże zdrowia wszystkim. A co ma zrobić kraj, nasze dzieci, wnuki, przyszłość Rosji, i jak wygrać wojnę, jeśli przez przypadek – tak się tylko zastanawiam – okaże się, że ten dziadek jest skończonym durniem? – mówił, co część komentatorów uznała za pierwszy taki atak na Putina.

Tymczasem w Warszawie wieniec na Cmentarzu Mauzoleum Żołnierzy Radzieckich próbował złożyć ambasador Rosji Siergiej Andriejew. W zeszłym roku podobna próba zakończyła się oblaniem dyplomaty sokiem z buraków imitującym krew. Rzecznik MSZ Łukasz Jasina mówił, że resort „nie rekomendował” ambasadzie przyjazdu pod pomnik. Euromajdan-Warszawa, jedna z najprężniej działających organizacji ukraińskiej diaspory, postawiła przed wejściem na cmentarz instalację z krzyżami i flagami, symbolizującymi Ukraińców poległych w wyniku rosyjskiej agresji, oraz makietami wypalonych bloków mieszkalnych podpisanych nazwami szczególnie zniszczonych miast, jak Bucza czy Mariupol.

W ten sposób Andriejew, gdyby chciał złożyć wieniec, musiałby się przedrzeć przez tłum manifestantów i przejść przez instalację Euromajdanu-Warszawa. W efekcie ambasador po kilkunastu minutach wycofał się w akompaniamencie okrzyków „wyp…”. Wieniec od placówki dyplomatycznej dostał się w ręce ukraińskich aktywistów, którzy zdarli z niego rosyjską flagę i położyli pod symbolicznymi nagrobkami (zdjęcie na A1). „Szach i mat” – skomentowała szefowa Euromajdanu-Warszawa Natalia Panczenko. „Rosyjscy dyplomaci nie zostali poszkodowani w wyniku blokady ceremonii położenia wieńców w Warszawie” – skwitowała agencja TASS. – Policja zapewniła bezpieczeństwo, żadnych prób obrażenia nas czynem nie podjęto. Wszystko w porządku – uspokajał Siergiej Andriejew, na którego pod cmentarzem czekała także niewielka grupka prorosyjskich demonstrantów. ©℗