Większość Amerykanów nie ufa Sądowi Najwyższemu, ale przeprowadzenie poważniejszych reform jest mało prawdopodobne.

sn

Od ujawnienia informacji o otrzymywaniu przez lata przez sędziego Clarence’a Thomasa luksusowych prezentów parlamentarzyści na Kapitolu zastanawiają się, jak na sprawę powinna zareagować władza ustawodawcza. Najnowszy pomysł to zgłoszony wczoraj projekt ustawy demokraty Angusa Kinga oraz republikanki Lisy Murkowski. Gdyby został przegłosowany przez Kongres, Sąd Najwyższy zostałby zobligowany do wyznaczenia specjalnego urzędnika odpowiedzialnego za kontrolę tego, czy sędziowie nie łamią prawa. Urzędnik rozpatrywałby skargi ze strony instytucji i obywateli. Każdego roku miałby składać raport opisujący, kto i co sędziom zarzuca, oraz ich działania podjęte w odpowiedzi na zarzuty.

Propozycja nie wydaje się rewolucyjna, ale i tak spotka się zapewne ze znacznym oporem części republikanów, którzy bronią sędziego Thomasa. Jakiekolwiek dalej idące zmiany, np. zwiększenie liczby sędziów (court packing) czy rezygnacja z dożywotniego sprawowania funkcji, to natomiast scenariusze z minimalnym prawdopodobieństwem realizacji. W obecnych okolicznościach politycznych nie ma też możliwości usunięcia sędziego SN z urzędu w drodze impeachmentu. W Kongresie już wcześniej pojawiały się pomysły stworzenia swego rodzaju kodeksu etycznego obejmującego SN, ale nie spotkały się one z poparciem większości. W rezultacie sędziowie stoją nieco ponad prawem. Pracownik władzy wykonawczej i członek Kongresu, który narusza prawo federalne, ponosi konsekwencje. Sędziemu SN – jak w przypadku Thomasa – nie grozi nic. Teoretycznie przedstawiciele SN zobligowani są do zgłaszania wszystkich otrzymanych prezentów o wartości powyżej 480 dol., ale – jak widać – niekoniecznie się do tego stosują.

Próba zainicjowania debaty na temat zwiększenia przejrzystości Sądu Najwyższego wyszła także od przewodniczącego senackiej komisji sprawiedliwości Dicka Durbina. Ten demokrata z Illinois zaprosił do izby wyższej na posiedzenie komisji zaplanowane na 2 maja prezesa SN Johna Robertsa, ale ten zapowiedział, że się nie stawi. „Nie miejcie złudzeń – reforma etyczna Sądu Najwyższego musi się wydarzyć niezależnie od tego, czy SN będzie uczestniczył w procesie, czy nie” – zapowiedział w oświadczeniu Durbin. Komisja nie widzi sensu, by rozmawiać z Thomasem, uznając go za skompromitowanego i zbytnio upolitycznionego.

Jego sprawę ujawnił nagrodzony Pulitzerem portal śledczy ProPublica. Zgodnie z informacjami dziennikarzy Thomas przez dwie dekady nie informował, że otrzymywał prezenty od miliardera i sponsora republikanów Harlana Crowa, znacznie przekraczające wartość kilkuset dolarów. Były to m.in. luksusowe wakacje, podróże superjachtem i prywatnym odrzutowcem czy noce w ekskluzywnych hotelach. W trakcie podróży bawił w towarzystwie szefów wielkich korporacji, jak dostawcy usług komunikacyjnych Verizon czy PwC. Firmy Crowa, magnata rynku nieruchomości z Teksasu, wykupiły nawet dom, w którym mieszka mama sędziego, i naprawiły go. Sam Thomas – pierwszy czarnoskóry sędzia w historii SN – twierdzi, że Crow to jego przyjaciel, i został pouczony, by nie zgłaszać „osobistych szczodrości”, jakie od niego otrzymywał. Konfliktu interesu ma nie być, bo z Crowem, który jest w zarządzie konserwatywnego think tanku Hoover Institution, nie rozmawia o polityce. Bez dwóch zdań w politykę zaangażowana jest natomiast żona sędziego, Virginia „Ginni” Thomas, aktywna działaczka republikańska, która wspierała Donalda Trumpa.

Do kontrowersji wokół Thomasa dochodzi w czasie, gdy amerykański Sąd Najwyższy mierzy się z historycznym poziomem nieufności ze strony amerykańskiej opinii publicznej (do tego w znacznej mierze przyczynił się ubiegłoroczny wyrok, w którym stwierdzono, że prawo do aborcji nie jest zapisane w konstytucji, i któremu przeciwna jest większość Amerykanów). Nowy sondaż NPR/PBS NewsHour/Marist, opublikowany w poniedziałek, wykazał, że już 6 na 10 ankietowanych twierdzi, że ma niewielkie lub żadne zaufanie do SN, a dwie trzecie uważa, że sędziowie nie powinni zasiadać w najważniejszym organie władzy sądowniczej w USA dożywotnio. ©℗