KE rozpoczęła konsultacje w sprawie kolejnych obostrzeń na Rosję. Na razie nie ma mowy o objęciu nimi Rosatomu.

Pod koniec minionego tygodnia Komisja Europejska przeprowadziła pierwsze techniczne konsultacje z ambasadorami państw członkowskich w sprawie kolejnego, 11. już pakietu sankcji na Rosję. Propozycje Brukseli ograniczają się jednak na razie głównie do uszczelnienia dotychczas przyjętych środków, usuwania luk i zweryfikowania, czy 10 pakietów jest przestrzeganych we wszystkich państwach członkowskich. Lista podmiotów – zarówno osób, jak i firm rosyjskich – objętych sankcjami ma zostać rozszerzona, ale w niewielkim zakresie. Według unijnego dyplomaty, z którym rozmawialiśmy, jest mała szansa, że państwa członkowskie porozumieją się do końca tego miesiąca, a przyjęcie kolejnego pakietu obostrzeń jest spodziewane raczej w maju. Dziś techniczne rozmowy ambasadorów będą kontynuować ministrowie spraw zagranicznych, jednak również w tym wypadku KE zamierza zweryfikować, które propozycje mają największe szanse poparcia „27”, zanim oficjalnie zaprezentuje pierwszy projekt nowych sankcji.

A jedną z głównych osi sporu mogą być sankcje na rosyjski sektor jądrowy, czyli de facto na państwową spółkę Rosatom. Od kilku miesięcy z postulatem wpisania kremlowskiego giganta na listę sankcyjną powraca Polska oraz państwa bałtyckie. Tym razem cztery stolice mogą wstępnie liczyć na poparcie ze strony Berlina, jednak silny opór Węgier, Bułgarii i Czech, które są uzależnione od rosyjskiej technologii lub jak w przypadku Pragi od rosyjskiego paliwa jądrowego, mogą skutecznie zablokować pomysł „jastrzębi”. Pięć państw UE oprócz Węgier (Czechy, Słowacja, Finlandia, Bułgaria) posiada łącznie 15 czynnych rosyjskich reaktorów, do których można dostarczyć jedynie rosyjskie paliwo jądrowe, a wzbogacony uran od Rosji kupują też Francja i Niemcy.

Polska dodatkowo chciałaby wciągnięcia na listę Gazprombanku, ale i w tym wypadku można się spodziewać sprzeciwu chociażby Budapesztu, który zamiast ograniczać zależność od rosyjskich węglowodorów, podpisuje nowe kontrakty gazowe. W związku z tym – jak powiedział nam dyplomata z jednego z państw bałtyckich – piątkowe konsultacje pokazały, że w propozycji, którą przedstawi KE, najpewniej nie znajdą się sankcje ani na rosyjski sektor jądrowy, ani nie zostaną nimi objęte diamenty, których handel na linii Antwerpia–Rosja jest wart setki milionów euro rocznie.

W 11. pakiecie można natomiast się spodziewać kolejnych sposobów na uszczelnianie obostrzeń, w tym ewentualnej aktualizacji listy kar, które potencjalnie mogą spotkać zarówno osoby, jak i przedsiębiorstwa, które zdecydują się wprost omijać lub pomagać w unikaniu przestrzegania unijnych sankcji. Taki ruch zapowiadała w ostatnich tygodniach szefowa KE Ursula von der Leyen. Polska i państwa bałtyckie nie zrezygnują jednak z próby przeforsowania sankcji na rosyjski sektor jądrowy. Ostatnie nieoficjalne propozycje wspomnianej grupy państwa koncentrują się na wpisaniu na listę sankcyjną kierownictwa Rosatomu lub szerszej kadry pracowników, w miejsce całego przedsiębiorstwa, co – zdaniem autorów tej propozycji – pozwoliłoby na uzyskanie odstępstw od sankcji dla krajów UE, które wciąż są uzależnione od kremlowskiego atomu. ©℗