Relacje gruzińsko-ukraińskie są najgorsze w historii. Politycy z obu krajów pozwalają sobie na publiczne połajanki.

Protesty przeciwko ustawie ograniczającej swobodę działania mediów i organizacji pozarządowych doprowadziły do kolejnego spięcia w relacjach Gruzji z Ukrainą. Zaostrzyły się one już rok temu, gdy Tbilisi nie wsparło Kijowa tak, jak liczyli Ukraińcy. W odwrotnej sytuacji, gdy Rosja w 2008 r. zagroziła niepodległości Gruzji, Ukraina wsparła południowokaukaskiego alianta dostawami broni.

Rządzące Gruzińskie Marzenie (KO) próbowało przeforsować projekty ustaw wprowadzające obowiązek rejestracji jako agentów zagranicznych podmiotów, które w co najmniej 20 proc. są finansowane z zagranicy. Opozycja wskazywała, że podobne przepisy były w Rosji wstępem do likwidacji środowisk niezależnych od Kremla. Na ulice wyszły tysiące Gruzinów wspartych przez prezydent Salome Zurabiszwili, wybraną z poparciem KO. Pod presją protestów, a przede wszystkim zdecydowanego sprzeciwu wyrażonego przez Stany Zjednoczone i Unię Europejską, obóz rządzący odrzucił 10 marca w drugim czytaniu jeden z projektów ustaw, a drugiego w ogóle nie poddał pod głosowanie. Konflikt wewnętrzny rozlał się jednak za granicę, gdy prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski w jednym z wystąpień stanął po stronie manifestantów.

– Chcę podziękować wszystkim, którzy w te dni na placach i ulicach Gruzji trzymali ukraińskie flagi. Chcemy, by Gruzja była w UE, i jestem pewien, że tak się stanie – mówił Zełenski 8 marca. Te słowa zostały przez władze Gruzji uznane za ingerencję w jej wewnętrzne sprawy. – Kiedy człowiek, który walczy, wychodzi i odpowiada na destrukcyjną akcję prowadzoną w Gruzji przez kilka tysięcy osób, bezpośrednio dowodzi to temu, że jest zaangażowany, żeby coś się tu stało – odpowiadał premier Irakli Gharibaszwili. – Wyszli jacyś nieznani ukraińscy politycy, brudni nieudacznicy, którzy mówią, że potrzebujemy zmian, przewrotu. To bezpośrednia ingerencja – dodawał. – Zadbajcie o siebie i swój kraj, a my zadbamy o nasz – podsumowywał Gharibaszwili 12 marca w rozmowie z kanałem Imedi. Na te słowa w poniedziałek zareagowało ukraińskie MSZ. „Odrzucamy podobne insynuacje, które nie mają nic wspólnego z rzeczywistością. Gruzińska władza szuka wroga nie tam, gdzie trzeba” – napisał rzecznik resortu Ołeh Nikołenko.

Napięcie wzrosło także dlatego, że w protestach uczestniczyli weterani trwającej wojny. Gros gruzińskich ochotników – a obywatele tego kraju to jedna z większych grup narodowych walczących u boku ukraińskich sił zbrojnych – deklaruje się jako przeciwnicy KO. Byli oni wśród tych, którzy przyszli pod parlament w Tbilisi z niebiesko-żółtymi sztandarami. Władze Gruzji próbują utożsamić manifestantów z więzionym byłym prezydentem Micheilem Saakaszwilim, obywatelem Ukrainy, choć rzeczywistość jest bardziej zniuansowana. – Z Ukrainy przyjechała pewna grupa zwolenników Saakaszwilego. To bojownicy, którzy będą się starać wykorzystać energię młodzieży, by nie zdejmować procesu rewolucyjnego z porządku dziennego – przekonywał Gia Wolski, wiceszef parlamentu z ramienia KO. MSW przypomina, że wśród zatrzymanych podczas starć z policją był Nadim Chmaladze, weteran wojny rosyjsko-ukraińskiej.

Gruzińskie władze oskarżają Ukraińców, że chcą wciągnąć Tbilisi w wojnę. Kijów docenia wsparcie gruzińskiego społeczeństwa i pomoc humanitarną, ale ma pretensje, że Gruzja nie wspiera go dostawami broni i dystansuje się dyplomatycznie, nie przyjmując znacznej części sankcji. Pojawiają się też podejrzenia – wsparte przez komunikaty ukraińskich służb – że Tbilisi pomaga Moskwie w ich obchodzeniu. W efekcie od czerwca 2022 r. w Gruzji nie ma ukraińskiego ambasadora. Jak pisze „Jewropejśka Prawda”, Zełenski z przyczyn politycznych wstrzymuje ogłoszenie nazwiska nowego szefa placówki. Rząd KO nie odpowiedział zaś na ofertę Kijowa, by wysłać schorowanego Saakaszwilego na leczenie nad Dniepr. Nikt z ważnych przedstawicieli władz nie pojawił się w Kijowie po 24 lutego 2022 r., a szef parlamentu Szalwa Papuaszwili publicznie odrzucił zaproszenie do Buczy, która stała się symbolem rosyjskich zbrodni. Niejednoznaczna polityka Tbilisi została zauważona przez ukraińskie społeczeństwo. Jak wynika z opublikowanego wczoraj sondażu Fundacji Inicjatywy Demokratyczne, odsetek ankietowanych, którzy zaliczają Gruzję do kluczowych sojuszników, zmalał od 2021 r. z 13,5 do 0,5 proc. ©℗