Jedną z najważniejszych innowacji wykorzystywanych podczas wojny na Ukrainie stały się relatywnie tanie komercyjne drony, które zrzucają na pozycje wroga ładunki wybuchowe, najczęściej granaty lub pociski moździerzowe - poinformowała w piątek rosyjskojęzyczna redakcja BBC.
Zdecydowana większość takich nowinek pochodzi od strony ukraińskiej, lecz pojawiły się doniesienia, że podobne metody zaczęły też stosować siły rosyjskie. Żołnierze walczący na froncie sięgają przeważnie po chińskie bezzałogowce typu Mavic 3, których cena w sprzedaży detalicznej to zaledwie około 3 tys. dolarów. Dla porównania, amerykański samolot wielozadaniowy F-16 kosztuje od 45 do 55 mln dolarów, czyli równowartość 14-18 tys. komercyjnych dronów - zauważyła BBC.
Do aparatu latającego podwiesza się sowiecki nabój kalibru 30 mm typu WOG-17 przeznaczony do granatników - amunicję produkowaną na masową skalę od końca lat 60. XX wieku. Zdarza się jednak, że wykorzystywane są nawet pociski moździerzowe kalibru 82 mm. Wymaga to wówczas użycia bezzałogowca o większym udźwigu i wyposażenia tego aparatu w bardziej zaawansowane funkcje.
Te niestandardowe ataki na pozycje wroga są skuteczne głównie przeciwko oddziałom piechoty, chociaż - jak potwierdzają nagrania z frontu - można w ten sposób zniszczyć nawet pojazd opancerzony. Dodatkową zaletą dronów z podwieszonym granatem jest trudność w zneutralizowaniu takiego aparatu. Jak widać na wszystkich materiałach wideo, ukazujących skuteczne uderzenia przy pomocy komercyjnych dronów, żołnierze przeciwnika albo do samego końca nie dostrzegają zagrożenia, albo w ostatniej chwili próbują w panice uciekać - czytamy na portalu BBC.
W opracowaniu podkreślono, że w celu skutecznego przeciwdziałania takim atakom należałoby wzmocnić środki walki radioelektronicznej, wyposażając stosowne jednostki wojskowe w nowoczesny sprzęt. Byłoby to jednak bardzo trudne, ponieważ trzeba by rozmieścić na froncie tysiące wysokiej klasy specjalistów i dodatkowo zapewnić im oddziały wsparcia liczące kilkadziesiąt tysięcy wojskowych.
Jeśli te warunki nie są spełnione, żołnierzom pozostaje tylko nieustannie liczyć się z otrzymaniem "prezentu" z nieba lub ciągle przebywać w schronieniach - konkluduje BBC. (PAP)
szm/ tebe/