Rekordowy wzrost liczby osób z Ameryki Łacińskiej chcących wjechać do Stanów Zjednoczonych od strony Meksyku to test dla liberalnej polityki migracyjnej Joego Bidena.

Presja na granicę jest najwyższa w historii, a służby coraz bardziej przeciążone. W zakończonym pod koniec września roku fiskalnym 2022 amerykańska straż graniczna zgłosiła ponad 2,2 mln zatrzymań osób starających się bez zezwolenia wjechać do USA przez południową granicę. To rekord; poprzedni najwyższy wynik był w 2021 r. i wyniósł 1,7 mln. W tym kwartale tempo wzrosło; od października do początku grudnia było 500 tys. zatrzymań i kolejny rok znów może być rekordowy.
Według rządowych szacunków w 2022 r. aż 600 tys. przybyszów z południa nielegalnie wjechało do Stanów Zjednoczonych. W trakcie prób przekroczenia granicy zginęło prawie tysiąc osób. A teraz – w II poł. grudnia – dziesiątki tysięcy migrantów koczują po meksykańskiej stronie granicy. Wśród nich oprócz obywateli państw Ameryki Środkowej są Haitańczycy i Wenezuelczycy. Przy temperaturze w nocy spadającej niemal codziennie poniżej zera wielu z nich jest zmuszonych wyczekiwać dnia w cienkich namiotach, bez ciepłej odzieży. Mimo niesprzyjającej pogody wielu migrantów decyduje się na ryzykowną podróż do USA, bo ma nadzieję na liberalizację przepisów. Liczą, że zniesiony zostanie Title 42, zapis wprowadzony w 2020 r. za prezydentury Donalda Trumpa, by ograniczyć rozprzestrzenianie się pandemii koronawirusa. W praktyce pozwolił on na szybkie wydalanie migrantów do Meksyku lub kraju pochodzenia. Do tej pory władze USA powoływały się na Title 42 ok. 2,5 mln razy, z czego ok. 2 mln razy już za kadencji Joego Bidena.
Alternatywą dla Title 42 jest rozpatrywanie spraw przybyszów na podstawie zwykłego prawa migracyjnego. Daje to migrantom szansę pozostania w Stanach Zjednoczonych co najmniej tymczasowo i złożenia wniosku o azyl. Ten można uzyskać, jeśli się wykaże, że ma się uzasadnioną obawę przed prześladowaniem w kraju pochodzenia. Ewentualne zniesienie Title 42 spowoduje wzrost liczby migrantów próbujących przedostać się do USA; władze przygranicznych miast mówią nawet o możliwym podwojeniu ich liczby przy takim obrocie spraw. I ostrzegają, że w takim przypadku system całkowicie się załamie, a już teraz w Teksasie czy Arizonie brakuje miejsc w schroniskach i funkcjonariuszy straży granicznej. Przy przeciążeniu służb w USA na nowo rozgorzała debata o Title 42. W listopadzie sąd federalny zadecydował, że 21 grudnia zapis przestanie obowiązywać. Na dwa dni przed tym terminem prezes Sądu Najwyższego John Roberts tymczasowo zablokował zniesienie ograniczeń, a najważniejszy sąd w USA ma rozważyć wniosek, by obecne zasady utrzymać na stałe.
Administracja Bidena się waha. Do tej pory broniła stosowanego przez siebie Title 42. Teraz jest jednak za jego zniesieniem i wnioskuje jedynie o czas do przygotowania się na zwiększoną liczbę cudzoziemców. Zwiększenie presji migracyjnej frustruje południowe stany rządzone głównie przez republikanów, na które spada znaczna część obciążeń związanych z polityką migracyjną. Biuro prokuratora generalnego Teksasu Kena Paxtona szacuje, że w 2021 r. stan wydał 850 mln dol. na koszty opieki zdrowotnej, medycznej, mieszkaniowej i edukacyjnej dla nielegalnych imigrantów. W kampanii przed listopadowymi wyborami parlamentarnymi konserwatywni politycy z Teksasu i Florydy wykupywali nawet busy, wsadzali w nie migrantów bez dokumentów i przewozili do miast na północy kraju, jak Nowy Jork czy Boston, nie informując przy tym tamtejszych władz lokalnych. W ich zamiarze miało to wykazać hipokryzję lokalnych samorządowców, zazwyczaj o liberalnych poglądach na temat migracji.
Konserwatyści mają Bidenowi za złe to, że nie podjął kroków, które odstraszałyby migrantów od prób nielegalnego przekroczenia granicy. Gospodarz Białego Domu poszedł w przeciwnym kierunku. Ograniczył wymóg pozostawania po meksykańskiej stronie granicy dla osób czekających na rozpatrzenie ich wniosku o azyl. Wypowiedział też umowy, które Trump zawarł z Gwatemalą, Hondurasem i Salwadorem. Wymagały one, by migranci składali wnioski azylowe w pierwszym kraju bezpiecznym. Za kadencji Bidena znacznie spadła też liczba deportacji. Do tego dochodzi projekt ustawy, który umożliwiłby większości z 11 mln imigrantów mieszkających nielegalnie w Stanach Zjednoczonych ośmioletnią ścieżkę do obywatelstwa. Pod koniec roku kwestie kryzysu na granicy mocno podnoszą konserwatywne media i republikańscy politycy. Część apeluje nawet, by zamiast przekazywać środki Ukrainie, przeznaczyć je właśnie na ochronę granicy. Sprawa zaczyna być dla Bidena coraz poważniejsza; jeszcze trzy tygodnie temu prezydent mówił w Arizonie, że ma „ważniejsze sprawy” niż granica. W czwartek ogłoszono jednak, że przywódca USA w drugim tygodniu stycznia uda się do Meksyku, gdzie spotka się z prezydentem tego kraju Andrésem Manuelem Lópezem Obradorem. ©℗