- Kluczowe jest to, czy opozycja zdaje sobie sprawę, że to będą wybory o znaczeniu egzystencjalnym. To znaczy, że po zliczeniu głosów w Turcji może nie być już demokracji - mówi Karol Wasilewski, ekspert ds. Turcji w firmie doradczej 4CF.

Wyrok skazujący burmistrza Stambułu Ekrema İmamoğlu za „obrazę urzędników” i odbierający mu prawo do uczestniczenia w życiu politycznym został odebrany jako próba zwalczenia konkurencji Recepa Tayyipa Erdoğana na pół roku przed wyborami. Czy paradoksalnie nie wzmocni to jednak pozycji burmistrza i tureckiej opozycji?
Myślę, że tak. İmamoğlu może być odbierany jako kandydat, który jest tzw. underdogiem. Tureccy wyborcy uwielbiają taki wizerunek. Wspierają polityków, którzy mimo licznych przeciwności walczą z systemem. Zresztą İmamoğlu walczy teraz z tymi, którzy niegdyś sami byli ciemiężeni.
Erdoğan był kiedyś w tej samej sytuacji. (W 1998 r. - red.) otrzymał wyrok i zakaz udziału w życiu politycznym. Kiedyś był prześladowany, teraz sam prześladuje. Ta kwestia może wzmocnić İmamoğlu. Zwłaszcza w kontekście napięć po stronie opozycji, która spierała się dotychczas co do wyboru wspólnego kandydata na prezydenta. Tu pojawia się jednak problem. Czy wyrok ten faktycznie może się odbić Erdoğanowi czkawką? On w tej chwili liczy przede wszystkim na rozbicie opozycji. Prawdopodobnie chciałby, by lider Republikańskiej Partii Ludowej Kemal Kılıçdaroğlu nie skorzystał z szansy, którą mu daje los, i nie ogłosił, że to İmamoğlu będzie kandydatem opozycji na prezydenta. Zamiast tego Erdoğan oczekuje, że Kılıçdaroğlu jeszcze bardziej przywiąże się do swoich własnych ambicji prezydenckich. Turecki przywódca liczy najpewniej, że doprowadzi to do zamętu i upadku przeciwnego mu obozu. Na razie nic nie wskazuje na to, by Kılıçdaroğlu miał zrezygnować ze swoich aspiracji.
İmamoğlu jest dziś uznawany za tureckiego męczennika. Jak ocenia go pan za dotychczasową działalność polityczną?
To jest polityk, który z pewnością nadawałby się do najwyższej rangi tureckiej polityki. Z pewnością mógłby stawić czoło Erdoğanowi i z pewnością mógłby go pokonać. Co do tego nie mam wątpliwości. Ma charyzmę i właściwości, które Turcy lubią. W dodatku swoimi poglądami - połączeniem socjaldemokracji i konserwatyzmu - przedstawia taką mieszankę, która może być rozwiązaniem obecnych problemów Turcji.
Oceniając to, co udało mu się w Stambule zrobić, i to, czego się nie udało, trzeba przyznać, że obraz jest nieco bardziej mieszany. Z tym że działa on w skrajnie nieprzyjaznych warunkach, m.in. ograniczonego finansowania. Władze centralne robią wszystko, by İmamoğlu miał trudności z pozyskaniem środków publicznych na prowadzenie swojej polityki. Jest jednak w İmamoğlu jedna rzecz, która bardzo niepokoi.
Niewielu ekspertów zwraca uwagę na to, że burmistrz Stambułu jest w gruncie rzeczy bardzo podobny do Erdoğana. Mówi tak jak on, zachowuje się z taką samą „godnościową” manierą. To nasuwa skojarzenia z młodym Erdoğanem. Badacz Simon Waldman napisał w 2019 r., czyli w okresie największej popularności İmamoğlu, tekst, że nie powinniśmy tak bardzo zachwycać się politykami, a przestrogą w tym przypadku może być właśnie podobieństwo do obecnego przywódcy Turcji. Tak jak kiedyś zachwycaliśmy się Erdoğanem, a on nas, obserwatorów, zawiódł, tak samo może być z İmamoğlu. Politycy nie są bowiem pozytywnymi bohaterami popkultury. Z reguły są to ludzie o pewnych cechach charakteru, które - powiedzmy szczerze - nie są godne podziwu.
Czyli ewentualne zwycięstwo opozycji niekoniecznie musi oznaczać zmiany na lepsze?
Opozycja z pewnością rozpoczęłaby szereg reform demokratyzujących Turcję. Tyle że problemy Turcji są tak głębokie, iż trudno sobie wyobrazić, że opozycja byłaby w stanie je naprawić w czasie jednej kadencji wyłącznie dlatego, że jest opozycją. Zmienić musiałaby się także mentalność Turków w wielu aspektach. Mentalność polityków, obejmująca przekonanie, że potęga Turcji to wynik jej silnej centralizacji i tak powinno pozostać. To jest coś, z czym Turcy musieliby się zmierzyć. Do tego dochodzi wiara społeczeństwa, że ich państwo jest święte i w związku z tym ma niemal samych wrogów na świecie. Atmosfera w państwie też nie mogłaby wyglądać tak jak teraz, jeśli Turcja faktycznie chciałaby rozwiązać swój podstawowy problem, o którym ostatnimi czasy zapominamy. Chodzi o kwestię kurdyjską i inne wyzwania związane z nierównościami społecznymi. Potrzeba ogromnej zmiany społecznej, która daleko wykracza ponad to, kto wygra wybory.
Oczywiście, wygrana opozycji byłaby czynnikiem stabilizującym sytuację.
Byłaby to szansa na wypróbowanie innych metod niż te, które proponował dotychczas Erdoğan. Ale wszystko zależy od tego, czy opozycja miałaby na tyle cierpliwości i pomysłów w aplikowaniu swoich idei, czy jednak byłaby nadal przytłoczona wyzwaniami, które cyklicznie w historii Turcji się powtarzają. Pojawia się też pytanie - w kontekście wyroku skazującego İmamoğlu tym bardziej palące - czy opozycja ma w ogóle szansę nadchodzące wybory wygrać. Myślę, że dalsze losy burmistrza Stambułu pomogą w odpowiedzi na pytanie, czy Turcja wciąż jest państwem z modelem hybrydowym, coraz wyraźniej wychylającym się w kierunku autorytaryzmu, ale jednocześnie takim, które jest jeszcze różne od Rosji i Białorusi. Państwem, gdzie demokracja jest poturbowana, ale mimo wszystko zadziwiająco trwała. W końcu wciąż ponad 50 proc. tureckiego społeczeństwa sprzeciwia się Erdoğanowi. Alternatywą jest Turcja, która pójdzie w kierunku pełnego autorytaryzmu. Dlatego wierzę, że sprawa İmamoğlu pokaże, czy opozycja może zwyciężyć.
Miałaby szansę, gdyby wybory odbywały się dzisiaj?
Patrząc na sondaże - tak. Natomiast w dalszym ciągu kluczowe jest to, czy opozycja zdaje sobie sprawę, że to będą w rzeczywistości wybory o znaczeniu egzystencjalnym. To znaczy, że po zliczeniu głosów w Turcji może nie być już demokracji. Skończyć się może nawet rzeczywistość, w której opozycja ma do pewnego stopnia możliwość realizacji swoich pomysłów. Obserwując działania partii opozycyjnych w ostatnich miesiącach, obawiam się, że całkowicie o tym zapomniały.
Karol Wasilewski, ekspert ds. Turcji w firmie doradczej 4CF / Materiały prasowe