Obawy dotyczące wzrostu liczby uchodźców z Ukrainy wynikają ze wzmożonych ataków na cele cywilne. Od października Rosjanie regularnie ostrzeliwują elektrownie, pozbawiając prądu miliony ludzi. Tymczasem robi się coraz zimniej. Na czarnomorskim wybrzeżu wczoraj wciąż było niemal 15 stopni, ale na północny zachód od linii Charków-Czerniowce słupek rtęci oscylował wokół zera.

Ochrony elektrociepłowni w Dobrotworze

Ostatni zmasowany ostrzał miał miejsce we wtorek. To wówczas doszło do tragedii w Przewodowie. Jeśli potwierdzą się informacje, że na polską wieś spadła rakieta ukraińskiej obrony powietrznej, została ona najpewniej wystrzelona dla ochrony elektrociepłowni w Dobrotworze. Władze informowały, że Rosjanie wystrzelili wówczas 96 rakiet i dronów. Większość zestrzelono, ale te, które dosięgły celów, pozbawiły prądu 10 mln ludzi. - Możemy zostać bez pieniędzy, bez benzyny, bez ciepłej wody, bez światła, ale nie bez wolności - i to się nie zmieni - mówił prezydent Wołodymyr Zełenski we wczorajszym orędziu. Po każdym ostrzale energetycy starają się odtwarzać uszkodzone połączenia. Niektórzy giną, choć kierownictwo Ukrenerho, operatora systemu, nie ujawnia takich statystyk. - Niezależnie od tego, że trzeba się szykować na możliwe długie przerwy w dostawach energii, chciałbym, żeby konsumenci widzieli: jeśli wyłączyli światło, to znaczy, że gdzieś tam, daleko, w podstacji, w elektrowni ktoś zajmuje się remontem - mówił szef spółki Wołodymyr Kudrycki we wczorajszej rozmowie z kanałem 1+1.

Władze Ukrainy nie informują o skali i miejscach zniszczeń

Władze nie informują o skali i miejscach zniszczeń, ale Zełenski 1 listopada ujawnił na spotkaniu z unijną komisarz energii Kadri Simson, że Rosja poważnie uszkodziła 40 proc. infrastruktury energetycznej. Sytuacja jest tym trudniejsza, że na początku listopada uszkodzono ostatnie linie wysokiego napięcia łączące okupowaną Zaporoską Elektrownię Atomową z terenami kontrolowanymi. To największa z czterech działających siłowni jądrowych. 11 października kraj wstrzymał eksport (prąd trafiał do Mołdawii, Polski, Rumunii i na Słowację), a operatorzy zaczęli planowo wyłączać prąd. Zasady zależą od regionu, a grafik od konkretnej ulicy. Spółka DTEK Kyjiwśki Ełektromereżi podaje, że prąd jest wyłączany na cztery godziny, po czym włączany na kolejne pięć. I tak dzisiaj mieszkańcy stołecznej ul. Worobjowa nie będą mieli światła od północy do 4 nad ranem, od 9 do 13 i od 18 do 22. Inny system działa w Charkowie. Charkiwenerho podzielił region na 12 zazębiających się kolejek. Wyłączenia trwają trzy godziny dziennie, a ich termin zależy od przyporządkowania odbiorcy do konkretnej kolejki. Mieszkańcy ul. Poznanśkiej w tym tygodniu będą bez prądu między 11 a 14, zaś ci z Awanhardnej - od 7 do 10. W praktyce bywa, że prądu nie ma dłużej.
Urzędnikom zdarzają się wypowiedzi zachęcające do wyjazdów, choć są one postrzegane jako niepoprawne politycznie. Maksym Timczenko, dyrektor DTEK, giganta należącego do najbogatszego Ukraińca Rinata Achmetowa, powiedział BBC, że „jeśli ktoś może znaleźć alternatywne miejsce pobytu na kolejne trzy, cztery miesiące, pomoże systemowi energetycznemu”. Gdy zinterpretowano to jako zachętę do emigracji, spółka sprostowała słowa menedżera. „Maksym Timczenko nie wzywał Ukraińców do wyjazdu za granicę. W wywiadzie dla brytyjskiego BBC zaznaczył: «Nie mamy sytuacji nadzwyczajnej, przez którą trzeba wyjeżdżać»” - napisało w sobotę biuro prasowe DTEK. - Nigdzie nie trzeba jechać. Nie będziemy mieli, mam nadzieję, ogólnego blackoutu na cały kraj - zapewnił wiceszef biura prezydenta Kyryło Tymoszenko. W październiku Roman Tkaczuk z kijowskiego ratusza miał powiedzieć „New York Timesowi”, że miasto nie wyklucza ewakuacji 3 mln mieszkańców. „System obrony cywilnej jest gotów na różne warianty, ale to nie oznacza, że obecnie szykujemy ewakuację” - pisał potem Tkaczuk na stronie administracji.

Ukraina przygotowuje się na brak źródeł energii

Władze szykują punkty grzewcze, które dysponują niezależnymi źródłami energii. W Kijowie ma docelowo działać 1000 takich miejsc. Można je odszukać na mapie przygotowanej przez serwis ŁUN Misto Monitorynh, na witrynach samorządów, a w stolicy także w aplikacji Kyjiw Cyfrowyj (można w niej znaleźć np. schron, opłacić przejazd komunikacją miejską, parking albo rachunki za usługi komunalne, podpisać petycję do władz i zgłosić wojenne uszkodzenia mienia). Rosja przyznaje się do ostrzałów elektrowni. - Chodzi o obiekty infrastruktury, które bezpośrednio albo pośrednio są związane z potencjałem wojskowym Ukrainy - mówił rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow. „Rosyjskie ataki na infrastrukturę cywilną, zwłaszcza elektroenergetyczną, to zbrodnie wojenne. Odcinanie mężczyzn, kobiet, dzieci od dostaw wody, prądu i ogrzewania, gdy zbliża się zima, to akt czystego terroru” - napisała szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen. ©℗
Liczba rosyjskich ataków na ukraińską infrastrukturę energetyczną / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe