Kanclerz Niemiec Olaf Scholz ogłosił w Pekinie, że poruszył z chińskimi władzami między innymi temat wojny na Ukrainie oraz bezpieczeństwa Tajwanu. Dr Michał Bogusz z Ośrodka Studiów Wschodnich (OSW) ocenił w rozmowie z PAP, że były to tylko rytualne deklaracje, które zostaną zignorowane przez ChRL.

Scholz powiedział na konferencji prasowej po spotkaniu z przywódcą Chin Xi Jinpingiem, że poprosił go o wykorzystanie „jego wpływu” na Rosję, aby ta przerwała swoją „agresywną wojnę” przeciwko Ukrainie. Opowiedział się też przeciwko jakiejkolwiek zmianie statusu quo Tajwanu, która nie byłaby dokonana pokojowo i za zgodą obu stron.

„Standard. Gołosłowne deklaracje, nic więcej. Po Chińczykach to spływa, bo wiedzą, że dla Scholza to rytuał. Jego reakcja na rosyjską agresję na Ukrainę mówi im więcej niż wszystkie puste słowa kanclerza” – ocenił dr Bogusz.

Według eksperta OSW celem Pekinu jest rozbicie wspólnoty transatlantyckiej, a przynajmniej powstrzymanie koordynacji pomiędzy USA a UE w odniesieniu do Chin.

„W tym celu będą wpływać na Beriln jako najsłabsze ogniwo, licząc na lobbing dużych niemieckich korporacji uzależnionych od chińskiego rynku, tradycyjny antyamerykanizm niektórych sektorów niemieckiego społeczeństwa i awersję niektórych członków niemieckiej klasy politycznej do zmian” – ocenił dr Bogusz.

Podkreślił jednak, że w Niemczech są siły dążące do zmian. „Zieloni chcą poważnej rewizji relacji z ChRL, w tym szybkiego zaadresowania uzależnienia gospodarczego. Popiera ich FDP, która wyraża interesy średniego i małego biznesu niszczonego przez chińską konkurencje wspieraną przez państwo” – zaznaczył.

„Także badania niemieckiej opinii publicznej pokazują, jak kanclerz i wspierający go wielki biznes są coraz bardziej oderwani od dyskusji wewnętrznej w RFN” – zwrócił uwagę dr Bogusz, odnosząc się do najnowszego sondażu ARD-DeutschlandTrend.

W sondażu 49 proc. respondentów oceniło, że Niemcy powinny ograniczyć współpracę gospodarczą z Chinami. Co trzeci ankietowany opowiedział się za kontynuowaniem relacji z Pekinem w dotychczasowym zakresie, a tylko co dziesiąty – za ich rozszerzeniem. Aż 87 proc. badanych uznało, że rząd w Berlinie powinien zadbać o większą niezależność gospodarczą Niemiec od krajów niedemokratycznych.

Piątkowa wizyta Scholza w Chinach wywołała kontrowersje na Zachodzie, w tym wewnątrz niemieckiej koalicji rządzącej. Podsyciła dyskusję na temat uzależnienia niemieckiej gospodarki od ChRL i jedności Zachodu wobec tego kraju w kontekście jego bliskich związków z Rosją. Zrodziła również porównania do skompromitowanej polityki Berlina wobec Moskwy.(PAP)