W ciągu dwóch lat powstanie nowy ropociąg, który z Przyjaźni będzie dostarczał paliwo do Serbii.

Umowę w tej sprawie podpisali przywódcy Serbii i Węgier: Aleksander Vučić i Viktor Orbán. W chwili, w której w poniedziałek trwało bombardowanie ukraińskich miast, rzecznik węgierskiego rządu, Zoltán Kovács, komunikował w mediach społecznościowych podpisanie w weekend porozumienia. Ma ono zapewnić Serbii dostęp do taniej ropy Ural pochodzącej z ropociągu Przyjaźń. Tym samym ropociągiem Rosja zaopatruje w paliwo m.in. rafinerię MOL w Százhalombatta.
Według obydwu stron dotychczasowe połączenie od strony Chorwacji z powodu sankcji unijnych uchwalonych w czerwcu zakazujących dostaw rosyjskiej ropy w portach (z wyłączeniem ropy dostarczanej ropociągami) będzie niemożliwe do utrzymania. Te mają zacząć obowiązywać od 1 listopada 2022 r. (w przypadku starych kontraktów, a nowych od 5 grudnia). Ropa do rafinerii w Serbii płynęła dotychczas z terminalu naftowego w Chorwacji w Omišalj i dalej rurociągiem Adria.
Wyjściem jest więc spięcie systemów węgierskiego i serbskiego, tym bardziej że w czasie unijnego szczytu, podczas którego przyjęto szósty pakiet sankcji, Węgrzy zagwarantowali sobie co najmniej trzyletni okres przejściowy na import rosyjskiej ropy ropociągiem Przyjaźń.
Marta Szpala, ekspertka OSW, przypomina, że administracja serbska wiedziała o nadchodzących ograniczeniach już od czerwca. Obecne działania są zatem nie tyle realnym działaniem, co piarowym zagraniem, które ma wyjaśnić Serbom, dlaczego paliwa zdrożeją. Belgrad bowiem korzystał na sankcjach i taniejącej ropie. – Przed wojną udział rosyjskiej ropy w serbskim rynku wynosił ok. 16–17 proc. Serbia pozyskiwała ropę z Bliskiego Wschodu (z Iraku, Iranu), ale także np. z Norwegii. Główną kategorią była cena. Jednakże od wybuchu wojny import ropy rosyjskiej Ural zwiększył się do 60 proc. – dodaje Szpala.
Doktor Michał Paszkowski, ekspert ds. energii w Instytucie Europy Środkowej, zwraca uwagę na proponowane dwa warianty utworzenia nowego ropociągu. Pierwszy zakłada budowę rury o długości 128 km z rafinerii, a konkretniej z Nowego Sadu do Algyő na Węgrzech. Przewidywany koszt inwestycji wyniesie ok. 83 mln euro. Większa część kwoty pozostaje po stronie serbskiej, która wybuduje 104 km o wartości 64 mln euro. Jest i drugi wariant, ale kosztowniejszy i zdecydowanie dłuższy. Prowadziłby on z rafinerii w Pančevie bezpośrednio do rafinerii MOL w Százhalombatta. Wówczas jego długość wyniosłaby 400 km, a koszt inwestycji opiewał na ok. 240 mln euro.
Ekspert wskazuje, że z węgierskiej perspektywy inwestycja jest opłacalna. Węgry zakładają, że po zakończeniu wojny relacje biznesowe z Rosją powrócą do przedwojennych, także w sferze energetycznej. Budapeszt chce zapewnić sobie rolę państwa tranzytowego. Z kolei dla Serbii budowa rurociągu to przede wszystkim gwarancja dostaw, a także niższe koszty importu oraz możliwość bezpośredniego sprowadzania surowca do rafinerii rurociągiem z pominięciem Chorwacji.
Prezydent Aleksandar Vučić, informując o umowie z Węgrami, powiedział, że Serbia realizuje plan inwestycji w rozwój infrastruktury o wartości 12 mld euro, który chce zakończyć w ciągu najbliższych sześciu lat. W jego skład wchodzą m.in. budowa odnóg ropociągu przez Macedonię Północną do Albanii, ale także nowych połączeń energetycznych. Do 2028 r. węgierska elektrownia atomowa Paks zostanie połączona nowym połączeniem elektroenergetycznym, którym prąd zostanie dostarczony do Serbii. Trwają rozmowy dotyczące finansowania pakietu inwestycyjnego, rząd w Belgradzie rozmawia w tej sprawie m.in. z Międzynarodowym Funduszem Walutowym.