W piątek w mieście Zahedan na południowym wschodzie Iranu siły porządkowe zabiły 41 osób protestujących przeciwko miejscowemu komendantowi, oskarżanemu o gwałt na 15-latce. W wyniku brutalnego tłumienia demonstracji trwających w Iranie od śmierci 22-letniej Mahsy Amini zabito dotąd 92 osoby - podała w niedzielę organizacja pozarządowa Iran Human Rights (IHR).

Mająca siedzibę w Oslo IHR wezwała do rozpoczęcia międzynarodowego śledztwa w sprawie dokonywanych w Iranie zabójstw demonstrantów.

"Zabijanie protestujących nosi znamiona zbrodni przeciwko ludzkości. Społeczność międzynarodowa ma obowiązek zbadania tych przypadków i powstrzymania władz Iranu od popełniania kolejnych zbrodni" - zaapelował dyrektor organizacji Mahmud Amiry-Moghaddam.

W ciągu ostatnich 10 dni dostęp do Internetu w Iranie został poważnie zakłócony lub całkowicie odcięty. Instagram, WhatsApp, Signal, Viber, Skype, LinkedIn, Google Play, App Store i wiele innych zagranicznych platform nie działa - podano w komunikacie IHR.

Protesty w Iranie wybuchły 16 września przed szpitalem w Teheranie krótko po potwierdzeniu zgonu 22-letniej Amini. Kobieta została wcześniej zatrzymana przez irańską policję moralności w związku z nakryciem głowy, które zdaniem funkcjonariuszy niedostatecznie zasłaniało jej włosy. Po zatrzymaniu młoda kobieta w niejasnych okolicznościach zapadła w śpiączkę i zmarła.

Kluczową rolę w protestach odgrywają kobiety, z których część publicznie niszczy wymagane irańskim prawem chusty lub obcina włosy. W trakcie demonstracji zaczęły się również pojawiać hasła antyreżimowe.

Mieszkający poza granicami kraju Irańczycy zorganizowali w sobotę demonstracje w 150 miastach całego świata - podała telewizja Al-Dżazira. Robert Malley, specjalny wysłannik USA ds. Iranu, poinformował w sobotę o dokumencie wzywającym władze Iranu do "powstrzymania się od nieproporcjonalnego użycia siły przeciwko pokojowym protestom", pod którym podpisali się reprezentanci 54 państw. (PAP)

jbw/ mal/