Mimo ogłoszenia sukcesu przez francuską prezydencję „27” jest daleka od porozumienia w sprawie nowego paktu o migracji i azylu.
Mimo ogłoszenia sukcesu przez francuską prezydencję „27” jest daleka od porozumienia w sprawie nowego paktu o migracji i azylu.
Choć nowy pakt jest negocjowany od 2020 r., to rozmowy nabrały tempa dopiero w wyniku wojny za wschodnią granicą Polski. Łącznie od 24 lutego do UE przybyło 6,5 mln uchodźców z Ukrainy, z czego 2,5 mln wróciło z powrotem do kraju. Na 4 mln uchodźców, które pozostały, 3,2 mln ma ochronę tymczasową, która nadaje im de facto takie same prawa jak obywatelom państwa członkowskiego. Ogromna większość z nich trafiła do państw granicznych, w tym Polski, Węgier czy Rumunii, które choć nie zgłaszały konieczności relokacji, to podnosiły argumenty finansowe. Obecna propozycja Komisji łączy nieco te dwie kwestie.
Mechanizm solidarnościowy proponowany przez Brukselę oznaczałby nieprzymusową relokację – poszczególne państwa same deklarowałyby gotowość do przyjęcia danej liczby migrantów i uchodźców. Obecna propozycja zakłada roczny horyzont uwzględniający ok. 10 tys. osób docierających do UE głównie przez Morze Śródziemne, w którego trakcie nikt nie mógłby wycofać się ze swojej deklaracji. Te z państw, które nie decydowałyby się na przyjęcie migrantów, mogłyby wnieść wkład finansowy, który poprzez fundusze unijne trafiałby do najbardziej obciążonych krajów. Sęk w tym, że mechanizm według założeń Brukseli miałby opierać się na algorytmie, który uzależniałby podziały dotyczące przyjęcia uchodźców od PKB per capita w danym państwie oraz wielkości populacji.
Na takie rozwiązanie godzi się obecnie 12 państw, a duża część jest zdecydowanie przeciwna. Wiceszef MSWiA Bartosz Grodecki w rozmowie z DGP ocenił, że taka formuła mechanizmu solidarnościowego oznaczałaby jedynie inną nazwę dla przymusowej relokacji. Jeśli dane państwo znajdowałoby się pod dużą presją migracyjną, wówczas część migrantów trafiałaby do państwa, które deklaruje ich przyjęcie. Pozostałe kraje mogą zgłosić swój wkład finansowy w ramach pomocy, ale jeśli ten wkład będzie niewystarczający, wówczas i one mogą zostać w ramach algorytmu wytypowane do przyjęcia migrantów. – Nie jest to narzędzie, które rozwiązuje problemy migracji, jest nieskuteczne i dodatkowo stanowi czynnik przyciągający – mówi wiceszef MSWiA.
Po zakończeniu piątkowego posiedzenia unijnych ministrów spraw wewnętrznych prezydent Francji Emmanuel Macron ogłosił „historyczne porozumienie”, które pozwoli „z godnością i solidarnością” przyjąć w Europie osoby potrzebujące ochrony międzynarodowej. W podobnym tonie wypowiadał się jeden z jego najbliższych współpracowników – szef francuskiego MSW Gérald Darmanin, który dodał, że prezydencji udało się przekonać bardzo wiele państw do nowego mechanizmu dobrowolnej relokacji uchodźców. Dopytywany podczas konferencji o „zdecydowaną większość” popierających ten pomysł, odpowiedział, że kiedy Francja obejmowała przewodnictwo w UE tylko 10 państw popierało ten mechanizm, a dziś popiera go… 12.
Finalnie piątkowe posiedzenie skończyło się na dyskusji i omówieniu poszczególnych propozycji. Jedyne, co udało się prezydencji francuskiej osiągnąć, to „wyjąć” z paktu niektóre jego elementy, w tym wspomniany mechanizm solidarnościowy, po to, by zostały one wdrożone szybciej niż cały pakt. Wyjęcie mechanizmu oznacza jednak, że nie jest on prawnie wiążący, a stanowi jedynie rodzaj politycznej deklaracji.
Mechanizm popiera większość państw południa Europy, które zmagały się z największym po II wojnie światowej kryzysem migracyjnym siedem i osiem lat temu, kiedy to powstawała koncepcja przymusowej relokacji. Choć w Brukseli nikt poważnie nie myśli o wskrzeszeniu pomysłu, który upadł, to do kompromisu wobec paktu jeszcze długa droga. Państwa, które nie mają zewnętrznych granic unijnych dodatkowo oczekiwałby w pakcie zapisów dotyczących walki z wtórnymi ruchami migracyjnymi i chciałyby mechanizmu wiążącego uchodźców z krajem, do którego trafią. Dodatkowo jeszcze na nowy sposób relokacji uchodźców musiałyby zgodzić się parlamenty narodowe, a tu jak na razie trudno oczekiwać zgody całej „27”.
Choć Komisja oczekuje obecnie na informacje zwrotne od państw członkowskich co do liczby uchodźców, którą mogą przyjąć, oraz zobowiązań finansowych, to komisarz ds. wewnętrznych Ylva Johansson wprost wskazała, że to prezydencja czeska w ciągu najbliższego pół roku ma zająć się dogadywaniem szczegółów mechanizmu oraz samego paktu. Dyplomaci, z którym i rozmawialiśmy, pozostają jednak sceptyczni i nie spodziewają się, żeby został on przyjęty do końca tego roku. ©℗
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama