Co najmniej 21 osób zginęło w strzelaninie w szkole podstawowej w Uvalde w Teksasie. Wśród zabitych jest 19 dzieci, a także dwie osoby dorosłe, w tym nauczycielka. Tragiczny bilans może jeszcze wzrosnąć, bo trzy osoby przebywają w szpitalach w stanie krytycznym. Do masakry doszło 10 dni po strzelaninie w supermarkecie w Buffalo w stanie Nowy Jork, w której śmierć poniosło 10 osób.

Napastnik z Uvalde nie żyje. Został zastrzelony na miejscu przez funkcjonariusza straży granicznej, który przyszedł na pomoc, gdy usłyszał strzały. Zgodnie z informacjami przekazanymi przez władze stanowe morderca miał 18 lat, a broń kupił na swoje ostatnie urodziny. Zanim udał się do szkoły, zastrzelił swoją babcię. Ze wstępnych ustaleń wynika, że działał sam. Jego motywy nie są znane. Wiadomo tylko, że pochodził ze społeczności latynoskiej. Amerykanie są wstrząśnięci. Flagi na budynkach administracji państwowej opuszczono do połowy masztu.
Kolejna krwawa strzelanina tego typu wznawia dyskusje na temat dostępu do broni w USA. Demokraci głośno domagają się w Kongresie wprowadzenia restrykcji na szczeblu federalnym. Do głosowania nad ich postulatami dojdzie prawdopodobnie w ciągu dwóch tygodni. O ograniczenie dostępu do broni palnej zaapelował także prezydent Joe Biden. – Jako naród musimy zapytać, kiedy, na miłość boską, przeciwstawimy się lobby broni palnej. Kiedy, na Boga, zrobimy to, o czym wszyscy w głębi duszy wiemy, że należy to zrobić? – wzywał przebywający z wizytą w Japonii przywódca. Rządzony przez republikanów Teksas jest znany z liberalnych przepisów pozwalających na szeroki dostęp do broni palnej. Spośród wszystkich stanów ma też najwięcej zarejestrowanych jej sztuk.