Powstrzymanie Chin, zbicie inflacji i udrożnienie łańcuchów dostaw to cele nowego mechanizmu dla strefy Azji i Pacyfiku.

Dwanaście państw dołączyło do Stanów Zjednoczonych i proponowanego przez Waszyngton nowego mechanizmu współpracy ekonomicznej: Struktury Gospodarczej Indo-Pacyfiku (IPEF). Na liście są kluczowi amerykańscy sojusznicy w regionie, jak Australia, Japonia i Korea Południowa, a także Brunei, Filipiny, Indie, Indonezja, Malezja, Nowa Zelandia, Singapur, Tajlandia i Wietnam.
Z technicznego punktu widzenia IPEF nie jest tradycyjną umową handlową. Mimo to jeden z jej filarów ma dotyczyć sprawiedliwej współpracy handlowej. Inne rozmowy w ramach IPEF będą się skupiać na stworzeniu odpornych łańcuchów dostaw, rozwoju infrastruktury, przeciwdziałaniu zmianom klimatycznym i promowaniu czystej energii. Wielostronne negocjacje mają potrwać do 18 miesięcy, co i tak stanowi dość odważny harmonogram w przypadku tak wielu zaangażowanych państw, z których kilka to największe światowe gospodarki o szybkim tempie rozwoju. – Jesteśmy tu z jednego prostego powodu: przyszłość gospodarki XXI w. będzie w dużej mierze napisana w strefie Indo-Pacyfiku – zwracał uwagę Biden w Japonii, gdzie za inugurował rozmowy o IPEF.
– Amerykańska administracja dostrzega, że choć Stany Zjednoczone są w Azji Południowo-Wschodniej i Wschodniej bardzo ważnym graczem w dziedzinie bezpieczeństwa, to w sprawach ekonomicznych dla wielu państw regionu najważniejsze są Chiny. Ta inicjatywa ma oferować alternatywę dla chińskiej dominacji – tłumaczy DGP Patryk Szczotka, ekspert Instytutu Nowej Europy. Jego zdaniem Amerykanom będzie coraz trudniej „stawiać tamę chińskim żądaniom bez udziału azjatyckich partnerów”. Obecnie dla gospodarza Białego Domu wewnętrznym zadaniem numer jeden jest walka z inflacją, która w kwietniu wyniosła 8,3 proc. Ekonomiści z Białego Domu mają nadzieję, że IPEF przyczyni się do wyjścia z kryzysu spowodowanego pandemią i usprawnienia transportu towarów na świecie, a ostatecznie doprowadzi do ograniczenia wzrostu cen.
Inwazja Rosji na Ukrainę dodatkowo zwiększyła niedobory niektórych towarów, powodując dodatkowy wzrost kosztów żywności i energii. Także dlatego Amerykanom zależy, by spokój panował w strefie Azji i Pacyfiku. Zamiar zachowania status quo w regionie potwierdziły we wtorek w Tokio cztery państwa nieformalnego sojuszu QUAD (Australia, Indie, Japonia, USA). Sam Biden deklarował na Honsiu „pełne zaangażowanie USA w obronę Japonii”, a także po raz kolejny zapewnił, że Stany Zjednoczone zainterweniują militarnie, jeśli Chiny zaatakują Tajwan. Za oceanem interpretowane jest to jako co najmniej częściowe odejście Waszyngtonu od polityki „strategicznej niejasności” w sprawie wyspy, czyli unikania przez urzędników z USA mocnych deklaracji, by trzymać Pekin w niepewności.
W ocenie Szczotki, choć koncept „strategicznej niejasności trzyma się mocno, to Amerykanie podejmują kroki, by pokazać, że jeśli dojdzie do agresji na wyspę, przyjdą jej z pomocą”. Pozbawiony szerokiego uznania międzynarodowego Tajwan, który Chiny uznają za swoją zbuntowaną prowincję, pozostał poza mechanizmem IPEF. Republikanie mają to Białemu Domowi za złe i wskazują, że wyspa jest wiodącym producentem chipów komputerowych, których rynek będzie negocjowany w ramach IPEF i na których niedostatek cierpią Stany Zjednoczone.
Jednakże Biały Dom znajduje się pod presją protekcjonistów, zarówno z lewej, jak i prawej strony sceny politycznej, by unikać zawierania nowych umów o wolnym handlu. Wielu wyborcom kojarzą się one z utratą miejsc pracy; tak przedstawiał je przed wyborami w 2016 r. późniejszy prezydent Donald Trump. Dlatego za politycznie niemożliwe uznaje się nad Potomakiem wskrzeszenie Partnerstwa Transpacyficznego (TPP), z którego Trump wyprowadził Stany Zjednoczone w 2017 r. IPEF ma w zamiarze Bidena stanowić pewne zastępstwo dla TPP. Od czasu ogromnej umowy handlowej negocjowanej przez Baracka Obamę i jego „zwrotu na Pacyfik” USA nie miały porównywalnego planu zaangażowania gospodarczego w regionie.
W międzyczasie Chiny zawarły kilka szerokich umów handlowych ze swoimi sąsiadami, a także wciąż rozwijają Inicjatywę Pasa i Szlaku. Nowy mechanizm to próba przeorientowania amerykańskiej polityki zagranicznej i większego zaangażowania USA w regionie przy jednoczesnym powiązaniu bezpieczeństwa w Azji z sytuacją w Europie w trakcie wojny w Ukrainie. W trakcie wizyty Bidena w Azji delegacja amerykańska chwaliła japońskie i południowokoreańskie wsparcie dla Kijowa oraz dołączenie przez Tokio i Seul do sankcji wymierzonych w Rosję.
Przy tym wszystkim nie dziwi ostra reakcja Pekinu. Chiński minister spraw zagranicznych Wang Yi uznał, że wysiłki USA są „skazane na niepowodzenie”. Zgodnie z oświadczeniem resortu Ameryka głosi „wolność i otwartość”, ale w rzeczywistości chce stworzyć „małe kręgi” mające na celu powstrzymanie Chin. – Pekin obawia się grupowania świata w bloki. Obecnie koncentruje krytykę na nieformalnym formacie QUAD, a także porozumieniu AUKUS (Australia, Wielka Brytania, USA). Te dwa formaty strona chińska punktuje jako politykę blokową, która bezpośrednio nawiązuje do realiów zimnowojennych, gdy świat był podzielony na dwa obozy. Chińczycy dowodzą, że Pekin nie dąży do tworzenia tego rodzaju zgrupowań, a raczej jest gotowy do współpracy ze wszystkimi partnerami – tłumaczy Szczotka.