Ukraina ma pretensje do Gruzji o brak wsparcia w obliczu rosyjskiej inwazji, choć Tbilisi samo przez niemal 14 laty padło ofiarą agresji Moskwy.

Kijów oskarża władze Gruzji o przymykanie oczu na przemyt do Rosji towarów objętych sankcjami. Tbilisi odpowiada, że jeśli tego typu oskarżenia będą się powtarzać, wysocy rangą politycy nie przyjadą z wizytą nad Dniepr. „Aby obejść sankcje, rosyjscy agenci organizują kanały przemytnicze, które przebiegają przez terytorium Gruzji. Tymczasem przedstawiciele gruzińskich służb specjalnych otrzymali od politycznego kierownictwa polecenie nie przeszkadzania przemytnikom. Rozpatrywana jest też możliwość przywrócenia połączeń lotniczych między Gruzją a Federacją Rosyjską” – napisał 4 kwietnia w komunikacie główny zarząd wywiadu ministerstwa obrony Ukrainy. Te informacje natychmiast zdementował gruziński resort finansów, a wczoraj lider rządzącego Gruzińskiego Marzenia Irakli Kobachidze dodał, że „tego typu oskarżenia wymagają albo potwierdzenia, albo sprostowania, a żadnego z tych komunikatów nie usłyszeliśmy”.
Kobachidze powiedział, że o ile istnieje „ogólna gotowość” do zorganizowania wizyty w Kijowie na wysokim szczeblu, o tyle będzie ona możliwa po spełnieniu przez Ukraińców trzech warunków. Kijów miałby pozbawić funkcji znanego z krytyki gruzińskich władz ambasadora Ihora Dołhowa, wycofać się z oskarżeń o wsparcie przemytu oraz ze wsparcia dla więzionych w Gruzji opozycjonistów, w tym eksprezydenta Micheila Saakaszwilego, który formalnie wciąż stoi na czele ukraińskiej Narodowej Rady Reform. – Wyobraźcie sobie, co by było, gdyby ludzie uznawani przez ukraiński rząd za przestępców, w dodatku bardzo poważnych przestępców, zajmowali stanowiska państwowe w Gruzji – mówił Kobachidze. Z tych samych powodów szef parlamentu Szalwa Papuaszwili publicznie odrzucił zaproszenie do odwiedzin podkijowskiej Buczy, znanej jako miejsce rosyjskich zbrodni wojennych.
Wcześniej Gruzini wykluczyli też możliwość przyłączenia się do zachodnich sankcji nałożonych na Rosję po 24 lutego. – Nikt mnie nie zmusi do zmiany tej decyzji. Prowadzę tylko taką politykę, jaka będzie korzystna z punktu widzenia interesów naszego państwa i narodu. Ze strony Gruzji sankcji gospodarczych nie będzie – mówił premier Irakli Gharibaszwili. Rząd starał się też utrudnić wyjazd ochotników do walki po stronie Ukrainy, przez co Kijów odwołał ambasadora Dołhowa na konsultacje. – Chcemy pokoju, stabilności i rozwoju. Wojna nie jest nikomu potrzebna – tłumaczył Gharibaszwili. Moskwa nie ukrywa radości z takiej postawy. W marcu Rosjanie zapowiedzieli zdjęcie ograniczeń na wwóz produktów mlecznych od 15 gruzińskich producentów. Gdy pojawiły się pierwsze informacje na ten temat, Tbilisi poinformowało Ukraińców, że są one nieprawdziwe, co później okazało się kłamstwem.
Ukraińcy reagują rozgoryczeniem. Szef Rady Najwyższej Rusłan Stefanczuk wypomniał w niedzielę, że podczas wojny z Rosją w 2008 r. Gruzini bronili swojego nieba ukraińskimi zestawami obrony przeciwlotniczej, a Kijów wspierał Tbilisi na arenie międzynarodowej. Wśród polityków, którzy przybyli do gruzińskiej stolicy w czasie wojny, był prezydent Wiktor Juszczenko, choć rząd Julii Tymoszenko był bardziej zdystansowany. „Nie rywalizujemy na rozmiary pomocy. Wsparcie powinno być zawsze szczere. Ostatecznie ocenę nam, politykom, zawsze wystawią nasze narody i historia” – napisał Stefanczuk na Facebooku. Gruzini zapewniają, że po ludzku współczują Ukraińcom. – Chciałbym, żeby przedstawiciele ukraińskiego rządu uzmysłowili sobie silne poparcie ze strony naszego narodu i władz – mówił Papuaszwili.
W marcu sekretarz Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ukrainy Ołeksij Daniłow zachęcał Gruzję, by wykorzystała zaangażowanie Rosji w wojnę, by odzyskać utracone prowincje – Abchazję i Osetię Południową. Gharibaszwili kategorycznie odrzucił taką możliwość. – Drugiego frontu nie będzie – uciął w poniedziałek. Jednocześnie Osetyjczycy planują przeprowadzenie jeszcze tej wiosny referendum o zjednoczeniu z Rosją. Taką możliwość promują obaj kandydaci, którzy za półtora tygodnia zmierzą się w II turze wyborów prezydenckich: urzędujący szef parapaństwa Anatolij Bibylty i lider opozycji Alan Gaglojty. Kreml ustami rzecznika Dmitrija Pieskowa zaprzeczył, jakoby Rosja przygotowywała kolejną aneksję. ©℗