Kolejne statki z transportem rosyjskiej ropy i gazu - ale pływające pod banderami państw trzecich - nie mogą wejść do brytyjskich portów, bo dokerzy odmawiają ich rozładowania. W sobotę poinformowano już o trzecim takim przypadku.

Wielka Brytania jako pierwszy kraj w ramach sankcji wprowadzanych na Rosję po jej napaści na Ukrainę zabroniła wszystkim statkom mającym jakikolwiek związek z Rosją wpływania do brytyjskich portów. Ale jak się okazało, zakaz ten nie obejmuje przewożonego ładunku, czyli statki pod inną banderą, nie będące własnością rosyjską, ani też czarterowane czy obsługiwane przez Rosjan, nadal mogą dostarczać rosyjską ropę czy gaz.

W piątek media podały, że pływający pod banderą cypryjską tankowiec "Boris Vilkitsky" z transportem skroplonego gazu ziemnego, który miał wejść do portu w Isle of Grain w południowo-wschodniej Anglii, został zawrócony, bo dokerzy odmówili rozładunku. To samo spotkało inny pływający pod banderą cypryjską tankowiec "Fedor Litke", który również miał w ten weekend przywieźć transport LNG do jednego z portów w hrabstwie Kent. Jak podała stacja Sky News, powołując się na portal vesselfinder.com pierwszy jest w Zatoce Biskajskiej, drugi na Morzu Północnym.

Z kolei w sobotę związek zawodowy Unite poinformował, że dokerzy nie będą rozładowywać zacumowanego w pobliżu rafinerii Stanlow w północno-zachodniej Anglii niemieckiego tankowca "Seacod", który przewozi rosyjską ropę. Na razie jednostka czeka tam na dalszy rozwój sytuacji.

Rzecznik brytyjskiego rządu podkreślił, że "Wielka Brytania nie jest w żaden sposób uzależniona od rosyjskiego gazu, a import stanowi zaledwie 4 proc. zapotrzebowania, ale ministrowie badają możliwości dalszego zmniejszenia i tak już niewielkiego importu z Rosji".

Z Londynu Bartłomiej Niedziński (PAP)