Zachód powinien porzucić politykę appeasementu wobec Rosji – wzywał na Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski.

Pod nieobecność Rosjan na tegorocznej Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa oczy były zwrócone głównie na Wołodymyra Zełenskiego. Wbrew radom Amerykanów ukraiński prezydent opuścił na niecały dzień Kijów i poleciał do Bawarii, by walczyć – jak to ujmowali jego doradcy – na „dyplomatycznym froncie”. W Monachium wzywał Zachód do porzucenia polityki appeasementu wobec Rosji i prosił o wyznaczanie swojemu krajowi ram czasowych dla ewentualnego przyjęcia do NATO. Opisując Ukrainę jako tarczę Zachodu, Zełenski apelował o większe wsparcie, tu i teraz. „Mówicie mi, że wojna na sto procent rozpocznie się w ciągu kilku dni. W takim razie na co czekacie?” – pytał, domagając się natychmiastowych sankcji na Rosję.
Europejczycy i Amerykanie od wielu tygodni przygotowują pakiet sankcyjny, często przy niełatwych negocjacjach. Nie jest publicznie wiadomo, co konkretnie uruchomi pakiet, za jaki atak zainicjowany przez Władimira Putina spotka go skoordynowana odpowiedź Zachodu. Zakres sankcji też nie jest znany. Reuters donosił, że z powodu sprzeciwu ważnych europejskich graczy w pakiecie nie znajdzie się zakaz korzystania przez Rosję z bankowego systemu SWIFT. Do tego w piątek włoski premier Mario Draghi zaapelował, by unijne sankcje nie obejmowały sektora energetycznego.
Przeciwko nakładaniu sankcji tu i teraz jest kanclerz Niemiec Olaf Scholz, który ciągle unika też jednoznacznego stwierdzenia, że Nord Stream 2 zostanie zablokowany w przypadku zaognienia sytuacji przez Moskwę. W Monachium szef niemieckiego rządu tłumaczył, że dobrze jest trzymać Rosjan w niepewności co do zakresu sankcji. Przy tym wyraził przekonanie, że Kreml sygnalizuje gotowość do negocjacji. Takie wnioski wyciągnął ze swojej wizyty w Moskwie w ubiegłym tygodni, a także korespondencji Rosjan z Amerykanami.
Ostrzejszy kurs obrała szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen, która na monachijskiej konferencji ostrzegała, że Moskwa próbuje „podważyć całą europejską architekturę bezpieczeństwa”, a wraz z Pekinem dąży do zmiany „międzynarodowego ładu”. Niemka wprost powiedziała, że przygotowywane w Brukseli sankcje dotyczą także sektora energetycznego. O bezprecedensowych sankcjach, w tym na sektor finansowy, mówiła także wiceprezydent USA Kamala Harris, wysłana do Bawarii z misją koordynacji wspólnej transatlantyckiej odpowiedzi. Zastępczyni Joego Bidena zapewniała, że Stany Zjednoczone w reakcji na rosyjską szeroką agresję „nie zatrzymają się na środkach gospodarczych”, ale także „wzmocnią sojuszników NATO na wschodniej flance”.
Zgodnie z amerykańskimi szacunkami wokół granic Ukrainy Rosjanie rozlokowali od 110 do 125 batalionowych grup taktycznych. W piątek prezydent USA powiedział, że uważa, iż Putin podjął już decyzję o rozpoczęciu szerokiej inwazji. W ocenie Białego Domu na atak jest narażony nawet Kijów. Strona ukraińska intensyfikacji starć spodziewa się jednak bardziej na wschodzie kraju.
W weekendowym artykule na portalu Atlantic Council ekspert tego think tanku Thomas S. Warrick ocenił, że obecny „kryzys rosyjsko-ukraiński wygląda jak poligon doświadczalny dla rosyjskiej doktryny wojny hybrydowej”. Oprócz eskalacji zbrojnej wśród jej cech wymienił ataki cybernetyczne i dezinformację. Jego zdaniem Rosjanie prawdopodobnie „przygotowują grunt pod zaoferowanie USA i Zachodowi porozumienia dyplomatycznego wysokiej stawki”. „Jeśli odbędzie się jeszcze runda negocjacji, to przed Bidenem jedna z najważniejszych decyzji jego prezydentury – jak odpowiedzieć na zagrywkę last minute Putina. Jak pokazało w 1938 r. Monachium, optowanie za krótkotrwałym pokojem i zaspokajanie ambicji autokraty nie jest najlepszą odpowiedzią” – przekonuje ekspert.