Parlament będzie pracował nad uchwałą wzywającą do uznania parapaństw Donbasu.

Rosja przygotowała odpowiedź na reakcję Zachodu na grudniowe ultimatum w sprawie bezpieczeństwa w Europie i chce kontynuować negocjacje – oświadczył szef dyplomacji Siergiej Ławrow podczas wczorajszego spotkania z prezydentem Władimirem Putinem. Dokument liczy 10 stron.
– Wydaje mi się, że jesteśmy dalecy od wyczerpania wszelkich możliwości. Rozmowy nie powinny oczywiście trwać bez końca, ale na tym etapie proponowałbym je kontynuować – mówił minister spraw zagranicznych. – Jako szef MSZ, mimo wszystko, powinienem powiedzieć, że zawsze jest szansa – dodał. Zachód odrzucił najważniejsze żądania Kremla z odżegnaniem się od dalszego rozszerzania NATO i wycofaniem sił na pozycje sprzed poszerzenia Sojuszu o Czechy, Polskę i Węgry włącznie, ale wyraził otwartość w innych kwestiach.
Według Rosjan, którzy ujawnili treść amerykańskiej odpowiedzi na swoje ultimatum, chodzi o wypracowanie procedur ograniczających ryzyko incydentów na morzu i w powietrzu, rezygnację z rozmieszczania systemów rakietowych na Ukrainie czy większą wzajemną kontrolę nad wojskami rakietowymi i ćwiczeniami wojskowymi. Z kolei rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow powiedział wczoraj, że krokiem w dobrą stronę byłaby samodzielna rezygnacja Ukrainy z dążenia do wejścia do NATO. W ten sposób urzędnik skomentował wyrwane z kontekstu słowa ambasadora Ukrainy w Wielkiej Brytanii Wadyma Prystajki.
Prystajko został zapytany przez BBC, czy Kijów byłby skłonny do porzucenia euroatlantyckich aspiracji, gdyby miało to uchronić Ukrainę przed agresją. – Moglibyśmy, zwłaszcza będąc poddawani takiemu szantażowi jak obecnie. I czasami słyszymy takie głosy z NATO. Jednak wówczas pozostaniemy niechronieni przez nikogo, pozbawieni przyjaciół, niebędący członkami żadnego sojuszu, gdy wszyscy wokół, w tym nasi sąsiedzi, są już w organizacji – odpowiedział Prystajko. Do mediów przebiły się jednak głównie słowa, że ambasador dopuścił możliwość rezygnacji ze starań o wejście do NATO. Taka interpretacja została natychmiast sprostowana przez MSZ, które przypomniało, że naruszałoby to konstytucję, gdzie zapisano euroatlantyckie ambicje Ukrainy.
Tymczasem dzisiaj do rosyjskiej Dumy mają wpłynąć dwa projekty uchwał wzywających Putina do formalnego uznania niepodległości Donieckiej i Ługańskiej republik ludowych (DRL/ŁRL), marionetkowych parapaństw proklamowanych w 2014 r. na okupowanych przez Rosję terenach wschodniej Ukrainy. Pierwszy projekt, przygotowany przez posłów umiarkowanie opozycyjnej Komunistycznej Partii Federacji Rosyjskiej, jest znany od 19 stycznia. Drugi pojawił się wczoraj i został przygotowany przez deputowanych kremlowskiej Jednej Rosji. Przewiduje on najpierw złożenie wniosku do resortów dyplomacji i obrony o ocenę inicjatywy.
Linia rozgraniczenia między okupowanymi terenami Donbasu a resztą Ukrainy to zdaniem ukraińskich wojskowych najbardziej prawdopodobne miejsce eskalacji konfliktu. Kijów z niepokojem patrzy też na trwające na Białorusi manewry. Wczoraj minister obrony Ołeksij Reznikow rozmawiał na ten temat ze swoim białoruskim odpowiednikiem Wiktarem Chreninem. Ministrowie umówili się, że ukraiński attaché zostanie dopuszczony do obserwacji trwających od 10 lutego manewrów, a w zamian białoruski dyplomata będzie obserwować odbywające się równolegle ćwiczenia ukraińskiej armii. – Wiktar Hienadziewicz zapewnił mnie, że ze strony Republiki Białorusi nie ma mowy o żadnych zagrożeniach dla Ukrainy – powiedział Reznikow. ©℗
Białoruski minister obrony zapewnił swojego ukraińskiego odpowiednika, że ze strony Białorusi nie ma mowy o zagrożeniach dla Ukrainy