W czwartek w Parlamencie Europejskim odbyło się wysłuchanie publiczne w sprawie "skandalu dotyczącego oprogramowania szpiegującego Pegasus i jego wpływu na demokrację w Unii Europejskiej" zorganizowane przez grupę Europejskiej Partii Ludowej (EPL). Uzgodniono, że niewłaściwe użycie oprogramowania szpiegowskiego nie jest problemem polskim i węgierskim, a ogólnoeuropejskim i światowym.

Spotkaniu przewodniczył holenderski poseł EPL Jeroen Lenaers. Wysłuchanie otworzył poseł tego samego ugrupowania Andrzej Halicki.

Wzięli w nim udział udział także Bill Marczak z kanadyjskiej grupy Citizen Lab oraz przedstawiciele organizacji pozarządowych Forbidden Stories i Węgierskiej Unii Swobód Obywatelskich.

Jako pierwsi zabrali głos Laurent Richard i Sandrine Rigaud – dziennikarze organizacji Forbidden Stories, której misją jest dalsze prowadzenie śledztw rozpoczętych przez zamordowanych lub więzionych dziennikarzy na całym świecie.

Rigaud od 2019 roku koordynowała "Projekt Pegasus", który opublikowano w lipcu 2021 roku. W raporcie ujawniono, że izraelska firma zajmująca się wywiadem cybernetycznym NSO Group Technologies sprzedała oprogramowanie szpiegujące Pegasus rządom różnych krajów, które wykorzystały je przeciwko co najmniej 50 tys. osób na całym świecie. Ofiarami są dziennikarze, obrońcy praw człowieka, przywódcy religijni, politycy i personel wojskowy między innymi w Indiach, Meksyku, we Francji.

Organizacji Forbidden Stories udało się zidentyfikować 100 ofiar Pegasusa w 50 krajach dzięki współpracy z Amnesty International. Samo oprogramowanie jest niewidoczne, a przy jego pomocy można przechwytywać komunikaty, maile, zdjęcia i inną zawartość komórki. Narażona jest m.in. popularna szyfrowana aplikacja do komunikacji internetowej WhatsApp.

Sama NSO przekazała, że większość jej klientów znajduje się w Europie. Dziennikarzom nie udało się do tej pory ustalić, które państwa członkowskie używają Pegasusa, ale natrafili m.in. na niemiecki trop.

Po przedstawicielach Forbidden Stories głos zabrał Roman Giertych, który opowiedział o swoim doświadczeniu bycia szpiegowanym przy użyciu Pegasusa. Polski adwokat i były poseł mówił m.in. o tym, że wykryto, iż pierwszy raz jego telefon został zainfekowany przez Pegasusa w 2019 roku. Jak uważa, prawdziwym celem cyberataku był Donald Tusk, który wówczas pełnił funkcję przewodniczącego Rady Europejskiej. W tamtym czasie było też możliwe, że Tusk postanowi wystartować w polskich wyborach prezydenckich. Potem jednak zaczęto wykradać i publikować korespondencję Giertycha, którą prowadził z klientami swojej kancelarii adwokackiej.

"Pegasus to taki +kanarek w kopalni węgla+. Kiedyś robotnicy zabierali kanarka do kopalni węgla żeby wskazywał na niebezpieczeństwo wybuchu metanu. Pegasus wskazuje na niebezpieczeństwo upadku demokracji" - skomentował Giertych.

Jako kolejny wypowiedział się Mate Szabo z Węgierskiej Unii Swobód obywatelskich, prawnik zajmujący się obroną praw człowieka. Mówił on m.in. o braku odpowiednich narzędzi prawnych na Węgrzech, dzięki którym można by było zapobiegać śledzeniu obywateli i wyciągać konsekwencje wobec osób i instytucji naruszających ich prywatność. Według informacji Szabo, ponad 300 osób w jego kraju było inwigilowanych przy użyciu Pegasusa. Jak przekazał, także na Węgrzech jest to sprawa bardzo poruszająca opinię publiczną.

Ostatni zabrał głos Bill Marczak, starszy pracownik naukowy kanadyjskiego przedsiębiorstwa CitizenLab. Jak przekazał, jednymi z pierwszych krajów, w których wykryto użycie oprogramowania szpiegującego wśród obywateli były państwa Bliskiego Wschodu. Inwigilowani byli protestujący w czasie arabskiej wiosny w 2010 roku. CitizenLab znalazło jednak dowody na to, że coraz więcej państw używa tego typu oprogramowania.

Marczak podkreślił, że zagrożeniem dla bezpieczeństwa narodowego nie jest jedynie użycie oprogramowania szpiegującego przez rządy jednych państw przeciwko drugim, ale także używanie go przez europejskie kraje przeciwko obywatelom bądź przeciwnikom politycznym.

Specjalista CitizenLab dodał także, że Pegasus nie funkcjonowałby bez pomocy mającej siedzibę w Izraelu firmy NSO. Oprogramowanie jest bezużyteczne bez serwerów zapewnianych przez firmę. Dodał, że jest możliwe, iż NSO jest bardziej zaangażowane w działania szpiegowskie rządów na całym świecie niż jest to wiadome w tej chwili.

"Problemem nie jest NSO czy Pegasus jako taki. Kolejne firmy będą tworzyć i korzystać z oprogramowania szpiegującego. Pytanie brzmi, jak kontrolować użycie takiej cyberbroni? To światowy problem, bo do tej pory nie postrzegano tego (oprogramowania szpiegującego – PAP) za broń, ale to jest broń" – skomentował Richard z Forbidden Stories.

W środę poinformowano o wszczęciu śledztwa ws. Pegasusa przez Parlament Europejski.

Pod koniec grudnia agencja Associated Press podała, powołując się na ustalenia grupy Citizen Lab, że za pomocą opracowanego przez izraelską spółkę NSO Group Technologies oprogramowania Pegasus inwigilowani byli adwokat Roman Giertych i prokurator Ewa Wrzosek, a także senator KO Krzysztof Brejza w czasie, gdy w 2019 r. był szefem sztabu wyborczego KO.

Katarzyna Muszyńska

kjm/ tebe/

arch.