- Era Netanjahu trochę jeszcze potrwa. Większość Izraelczyków wciąż uważa go za najlepszego kandydata na premiera - mówi Michał Wojnarowicz, ekspert ds. Izraela w Polskim Instytucie Spraw Międzynarodowych
Co chce osiągnąć Binjamin Netanjahu? Z prokuratorem generalnym negocjuje ugodę w związku z toczącymi się przeciwko niemu sprawami o korupcję. Dzięki jej zawarciu nie trafiłby za kratki, ale musiałby odsunąć się na kilka lat z polityki. Ostatnio zaprzeczył jednak, by brał pod uwagę odejście z Knesetu.
Negocjacje zbiegły się w czasie z końcem kadencji obecnego prokuratora generalnego Avichaia Mandelblita. To on jest osobą, która w największym stopniu odpowiada za postawienie byłego premiera w stan oskarżenia. W izraelskich mediach można przeczytać, że Mandelblit dąży do ugody, by jeszcze przed odejściem z urzędu zakończyć tę - zdecydowanie najtrudniejszą - sprawę. Chciałby w ten sposób załagodzić napiętą sytuację społeczną. Izrael - upraszczając - podzielił się bowiem na dwa obozy. Jeden stoi twardo za Netanjahu i wierzy, że proces jest wyłącznie elementem nagonki na ich lidera. Drugi jest przekonany, że były premier jest skorumpowany i powinien stanąć przed sądem. Mandelblitowi podobno zależało, by oprócz częściowego przyznania się do zarzutów i otrzymania jakiegoś wymiaru kary, Netanjahu wycofał się na około siedem lat z polityki. O to najprawdopodobniej rozbiły się rozmowy. Były szef rządów miałby wówczas ok. 80 lat. To wciąż nie jest zaawansowany wiek jak na warunki izraelskiej polityki. Spokojnie mógłby jeszcze w niej namieszać. Przywódca Likudu chce jednak kontynuować karierę polityczną bez przeszkód. Prawda jest taka, że izraelskie prawo pozwala, by na każdym etapie procesu Netanjahu mógł taką ugodę zawrzeć. Proces potrwa jeszcze przynajmniej kilka lat, a przez tak długi czas wiele się może wydarzyć. Myślę więc, że były premier będzie chciał to po prostu przeczekać, licząc, że po drodze dojdzie do zmiany rządu i będzie mógł wrócić do władzy. Szanse ma, bo ostatnie sondaże pokazują, że jego partia byłaby najsilniejszą w Knesecie. Większość Izraelczyków uważa wciąż go zresztą za najlepszego kandydata na premiera. Może też liczyć na duże poparcie w swojej partii. Pewnie dlatego uznał, że lepiej iść obecną ścieżką, niż decydować się na ustępstwo.
Pozostało
92%
treści
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama