Amerykanie grożą Rosji palcem i wykluczają zamknięcie drogi do NATO dla Ukrainy. Za eskalację sytuacji Moskwę ma spotkać ostrzejsza reakcja Zachodu niż w 2014 r.

W atmosferze niepewności i nieufności ruszył tydzień rozmów między Zachodem a Rosją. Najpierw w Genewie, w ramach formatu strategicznego dialogu zainicjowanego w czerwcu 2021 r. podczas spotkania prezydentów Joego Bidena i Władimira Putina. Następnie, o ile nie wydarzy się nic niespodziewanego, w ramach Rady NATO – Rosja, a później – pod polskim przewodnictwem – na forum Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie.
Po ośmiogodzinnych poniedziałkowych rozmowach nad Jeziorem Genewskim zastępczyni sekretarza stanu USA Wendy Sherman oświadczyła, że Amerykanie odrzucają żądanie Rosji, by ogłosić, że drzwi Sojuszu Północnoatlantyckiego są dla Ukrainy zamknięte. – Nie pozwolimy nikomu zakończyć polityki otwartych drzwi NATO. Nie zrezygnujemy ze współpracy dwustronnej z suwerennymi państwami, które chcą współpracować z USA. I nie podejmiemy decyzji o Ukrainie bez Ukrainy, o Europie bez Europy, o NATO bez NATO – deklarowała stojąca na czele amerykańskiej delegacji Sherman. Jednocześnie Amerykanie potwierdzili w Genewie, że są gotowi do rozmów z Rosją o kompromisie w sprawie rozmieszczenia rakiet i ćwiczeń wojskowych w Europie Wschodniej. To oznacza, że dalsze dyskusje mogą dotyczyć Polski.
Według „The New York Timesa” rosyjscy dyplomaci przekazali w Szwajcarii swoim amerykańskim odpowiednikom, że Kreml nie planuje szerokiej inwazji na Ukrainę. – Nie ma powodu, aby się obawiać scenariusza eskalacji – powiedział dziennikarzom cytowany przez gazetę Siergiej Riabkow, wiceminister spraw zagranicznych Rosji, który stał w Genewie na czele delegacji swojego państwa. Dodał, że „główne kwestie wciąż pozostają nierozstrzygnięte”, choć jednocześnie ocenił, że ton rozmów „powoduje optymizm”.
Oficjalnie Moskwa ma wyciągać wnioski po zakończeniu rozmów w pozostałych formatach, ale przy sporze wokół Ukrainy Rosjanie nie ukrywają, że najbardziej interesuje ich dwustronny dialog ze Stanami Zjednoczonymi. – USA to ulubiony partner Rosjan. Uważają, że za pośrednictwem Stanów można wiele osiągnąć – twierdzi Elina Treyger z Rand Corporation cytowana przez „The Hill”. Kreml zmusił do rozmów amerykańską administrację żądaniami, które mają stanowić punkt wyjścia do długich i zawiłych negocjacji albo pretekst do eskalacji wojny z Ukrainą. Postulaty Moskwy zakładają gwarancję nieposzerzania NATO na Wschód, zakaz rozmieszczenia rakiet w pobliżu granic Rosji oraz zakaz ćwiczeń wojskowych i operacji wywiadowczych Sojuszu Północnoatlantyckiego poza jego granicami z 1997 r. (czyli także w Polsce).
Riabkow deklarował jeszcze przed rozmowami w Genewie, że odejście od przedstawionych przez Moskwę postulatów „jest po prostu niemożliwe”. Dlatego Amerykanie deklarują, że są w tych sprawach gotowi na twarde i długie negocjacje. Wysoki rangą urzędnik Departamentu Stanu ostrzegał w weekend, że Rosja będzie dążyła do wykorzystania spotkania w Genewie do podkopania relacji USA z sojusznikami. – Oczekujemy, że strona rosyjska będzie wygłaszać po poniedziałkowym spotkaniu komentarze, które nie będą oddawały prawdziwego charakteru odbytych dyskusji. Apelujemy do naszych sojuszników i partnerów, aby czytali te komentarze z dużym sceptycyzmem i kontynuowali rozmowy i współpracę ze Stanami Zjednoczonymi – przekazał.
Płynące z Waszyngtonu sygnały o gotowości do dyskusji w niektórych sprawach to marchewki. Kijem są sankcje, które zostałyby nałożone na Rosję, gdyby ta rozpoczęła pełnowymiarową inwazję na Ukrainę. To – jak donosił „The New York Times” – m.in. blokada dostępu do globalnego rynku dla rosyjskich instytucji finansowych i embargo na transfer amerykańskich technologii. Do tego doszłyby transfery broni dla Ukrainy. Potencjalna odpowiedź Zachodu byłaby zatem znacznie szersza niż w 2014 r., a co za tym bardziej szkodliwa dla rosyjskiej gospodarki. Dla Amerykanów problemem jest już samo odczytanie gry Władimira Putina i tego, czy prezydent Rosji ma w ogóle zamiar wszcząć konflikt zbrojny na dużą skalę, czy też jego prowokacje mają na celu jedynie wymuszenie ustępstw.
Pierwsze informacje po spotkaniu w Genewie wskazują, że udało się uniknąć całkowitego fiaska, a dialog będzie kontynuowany, także w innych formatach. Inny scenariusz byłby z pewnością bardzo niepokojący. „Jeśli spotkanie przedstawicieli USA i Rosji w Genewie wykaże, że Rosjanie nie są zainteresowani deeskalacją, ale wykorzystaniem rozmów do zbudowania atmosfery wrogości, to Stany Zjednoczone i Zachód nie powinny tracić czasu, za to zacząć szybko wysyłać wojskową pomoc Ukrainie” – postulował przed spotkaniem w Szwajcarii na łamach „Foreign Affairs” Jim Townsend z Wilson Center, wieloletni urzędnik amerykańskiego resortu obrony. ©℗