Mińsk ma pełne poparcie Rosji. Moskwa jednak nie chce, by skierował cudzoziemców na jej terytorium

Szefowa MSW Litwy Agnė Bilotaitė zapowiedziała, że ze względu na sytuację na polsko-białoruskiej granicy rząd rozważy zwrócenie się do sejmu o wprowadzenie stanu wyjątkowego. Od sierpnia na obszarach przygranicznych obowiązuje już stan sytuacji ekstremalnej, ułatwiający koordynację działań władz w obliczu kryzysu. Prezydenci Gitanas Nausėda i Andrzej Duda rozmawiali wczoraj o koordynacji działań obu państw.
„Jesteśmy gotowi zapewnić sąsiadowi potrzebne wsparcie w obliczu wyzwania nielegalnej migracji” - napisał Nausėda. - Przyglądamy się temu, co się dzieje na polsko-białoruskiej granicy. My też możemy się spodziewać podobnych wtargnięć i ataków, więc nasze organy powinny się maksymalnie przygotować. Siły zbrojne mogą zostać w pewnym momencie redyslokowane w zależności od sytuacji. Nasze służby przedyskutowały możliwe scenariusze i odpowiadającą im taktykę - tłumaczyła Bilotaitė. Szef pograniczników Rustam Liubajev dodał, że władze dysponują informacjami, że w obozach dla migrantów, którym udało się przekroczyć granicę z Litwą, mogą zostać zorganizowane zamieszki.
Władze białoruskie nie ukrywały wczoraj, że kolumna migrantów ruszyła w stronę przejścia granicznego Kuźnica-Bruzgi. Rzecznik tamtejszych pograniczników Anton Byczkouski twierdził, że cudzoziemcy „samoorganizowali się w tak wielką liczebnie grupę, żeby uniknąć siłowego wypchnięcia przez stronę polską”. Jak zwracają uwagę białoruscy opozycjoniści, taka samoorganizacja byłaby niemożliwa bez zielonego światła Alaksandra Łukaszenki. Poza tym kolumna migrantów była eskortowana przez uzbrojonych białoruskich funkcjonariuszy.
- Biorąc pod uwagę informacje Polski o koncentracji sił zbrojnych i sprzętu w pobliżu granicy, nie wykluczamy prowokacji - dodał Byczkouski, co - zważając na dotychczasowe doświadczenia - można uznać za ostrzeżenie przed prowokacjami ze strony białoruskiej. Liderka opozycji Swiatłana Cichanouska oświadczyła, że „reżim zorganizował bezprecedensową prowokację międzynarodową”. - To próba zemsty na państwach demokratycznych za wsparcie okazywane narodowi białoruskiemu. W ten sposób próbuje się też odciągnąć uwagę od tego, co dzieje się na samej Białorusi - dodała.
Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow dał do zrozumienia, że Łukaszenka może liczyć na poparcie, dopóki migranci nie są kierowani do Rosji. - Służby migracyjne Białorusi podejmują wszelkie niezbędne kroki, by utrzymać sytuację w granicach prawa. Nie ma też wątpliwości, że istnieją obawy, iż migranci mogą przeniknąć na nasze terytorium - powiedział Pieskow. A rzeczniczka MSZ Marija Zacharowa zasugerowała, że to zemsta na Polsce za „aktywny udział w zniszczeniu Iraku”, czyli obalenie Saddama Husajna. „Ponad 2000 polskich żołnierzy wtargnęły do tego państwa, by budować demokrację. Dlaczego nie przyjąć teraz tyluż wdzięcznych Irakijczyków?” - napisała na Telegramie.
Białoruś nie rezygnuje ze sprowadzania kolejnych przybyszy. Tylko wczoraj na lotnisku w Mińsku miało wylądować pięć samolotów z Turcji. Dzisiaj są spodziewane trzy loty z Turcji i po jednym z Libanu, Syrii i Zjednoczonych Emiratów Arabskich - wszystkie te kierunki są wykorzystywane do przerzutu migrantów chcących dostać się do Europy Zachodniej. Z rozkładu zniknęły za to na dobre loty z Iraku. Gdy późną wiosną Białorusini zaczęli przerzucać migrantów przez granicę z Litwą, władze tego kraju we współpracy z Brukselą wywarły silną presję na Bagdad. Kolejnym efektem tej presji była decyzja o zamknięciu białoruskich konsulatów w Bagdadzie i Erbilu, o czym w niedzielę poinformowały irackie media.
Szefowie dyplomacji państw UE zajmą się sytuacją na granicy w poniedziałek podczas posiedzenia Rady ds. Zagranicznych. Szykowane są kolejne sankcje. Tym razem w grę wchodzą nowe obostrzenia na linie lotnicze Bieławia, w tym zakaz leasingowania maszyn przewoźnikowi, który zajmuje się ściąganiem przybyszów do Mińska. Komisja Europejska nie przeznaczy za to środków na budowę płotu, ale oświadczyła, że z funduszy europejskich można sfinansować nieinwazyjny sprzęt do ochrony granic. KE doprecyzowała tę kwestię po doniesieniach, że pomimo deklaracji unijne pieniądze są wykorzystywane do wznoszenia murów na granicy. ©℗