Setki, lub nawet tysiące, migrantów pod nadzorem białoruskich służb próbowały wczoraj sforsować granicę z Polską. Rząd twierdzi, że jesteśmy gotowi na każdy scenariusz. Opozycja chce umiędzynarodowienia problemu. Tuż po tym, jak Łukaszenka zdecydował się zaostrzyć kryzys na granicy z Polską, Moskwa zapewniła go o swoim poparciu

Nagranie kolumny ludzi liczącej co najmniej kilkuset migrantów pojawiło się w mediach społecznościowych jeszcze przed południem (według szacunków polskiego rządu podanych po południu na granicy jest 3–4 tys. osób). Poruszali się w stronę polsko-białoruskiego przejścia granicznego Kuźnica–Bruzgi. Później białoruscy mundurowi skierowali ich do lasu. W niewielkiej odległości od przejścia ulokowała się duża grupa ludzi, głównie młodych mężczyzn, ale były w niej też kobiety i dzieci. Po pewnym czasie migranci podjęli próbę zrobienia wyrwy w płocie za pomocą kilkumetrowych pni i nożyc do cięcia drutów. Z godziny na godzinę płot był w coraz gorszym stanie. Przyglądali się temu umundurowani funkcjonariusze białoruscy.

Służby zgromadzone po polskiej stronie – Straż Graniczna, wojsko i policja – użyły gazu, by powstrzymać cudzoziemców. W miejscu, gdzie uszkodzono płot, policjanci wyposażeni w tarcze utworzyli szpaler blokujący przejście. Nad Kuźnicą latały śmigłowce. Do zamknięcia tego wydania nie doszło do sforsowania granicy. Dziś od godz. 7 rano przejście jest zamknięte.
Jak podało Ministerstwo Obrony Narodowej, w operację obrony granicy zaangażowanych jest już ponad 12 tys. żołnierzy. Być może wkrótce będzie ich więcej. Wczoraj Wojska Obrony Terytorialnej podwyższyły alert gotowości do ok. 8 tys. żołnierzy z trzech brygad na wschodzie kraju. To oznacza, że powinni być gotowi do stawienia się na rozkaz w ciągu sześciu godzin. O godz. 15 bataliony z Hajnówki i Białegostoku zostały wezwane do jednostek.

Media lojalne wobec Alaksandra Łukaszenki, a także wspierający go Kreml, winę za kryzys zrzucają na Polskę. „Tworząc sztuczny szlak migracyjny, wykorzystując cynicznie migrantów, Łukaszenka stara się destabilizować Polskę, Litwę i Łotwę, a także zmusić Unię Europejską do zniesienia sankcji nałożonych na reżim w Mińsku” – napisał Stanisław Żaryn, rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych. Tylko wczoraj i dzisiaj do białoruskiej stolicy miało dotrzeć w sumie 11 samolotów, na których pokładzie mogli znajdować się kolejni chętni do przekroczenia granic UE.

O godz. 13 w MON zebrał się sztab kryzysowy z udziałem wicepremiera Jarosława Kaczyńskiego, premiera Mateusza Morawieckiego i ministrów obrony, spraw wewnętrznych i spraw zagranicznych. Wzięli w nim udział także najważniejsi wojskowi, w tym szef sztabu gen. Rajmund Andrzejczak i przedstawiciele SG. – Polskie służby są przygotowane na wszelkie okoliczności – zapowiadał rano wiceszef MSW Maciej Wąsik. Po południu doszło także do spotkania prezydenta Andrzeja Dudy z premierem i przedstawicielami służb. Na żadnym z tych spotkań nie było przedstawicieli opozycji, na tym drugim zabrakło także Jarosława Kaczyńskiego. Parlamentarzyści będą jednak rozmawiać o kryzysie na granicy dziś po południu na nadzwyczajnym posiedzeniu Sejmu.

Po stronie opozycji słychać apele o umiędzynarodowienie konfliktu. – Chciałbym usłyszeć, że Amerykanie z nami działają. Albo komunikat, że wykorzystują swoje bezzałogowce obserwacyjne stacjonujące w Powidzu. Widzę tu wiele braków na poziomie komunikacyjnym, choćby brak rzecznika MON. Brakuje mi spójnej komunikacji strategicznej państwa – mówi gen. rez. Służby Wywiadu Wojskowego Jarosław Stróżyk, obecnie wiceprezes fundacji Stratpoints. – Brakuje mi też naszych działań ofensywnych. Czymś takim byłoby np., gdyby śmigłowce latające nad Kuźnicą były międzynarodowe – dodaje były attaché obrony w Waszyngtonie.

Nasi wojskowi pozostają w kontakcie z sojusznikami. NATO sygnalizuje nam, byśmy nie eskalowali tego konfliktu, a jednocześnie krytykuje publicznie działania Alaksandra Łukaszenki. Rzecznik Departamentu Stanu Ned Price oświadczył, że USA potępiają wykorzystywanie migrantów, a mobilizowanie ruchu na granicy nazwał „bezdusznym i nieludzkim”. „Wrogie działania Białorusi niebezpiecznie zaostrzają sytuację na granicy z UE i NATO i muszą się natychmiast zakończyć” – napisał zaś chargé d’affaires Stanów Zjednoczonych w Warszawie Bix Aliu.

Sytuacja jest uważnie obserwowana przez naszych sąsiadów. Szefowa litewskiego MSW Agnė Bilotaitė zapowiedziała, że rząd może przygotować wniosek o wprowadzenie stanu wyjątkowego w związku z sytuacją na polsko-białoruskim pograniczu.

Wieczorem szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen rozmawiała z premierami Polski, Litwy i Łotwy. Wezwała państwa członkowskie do zatwierdzenia rozszerzonych sankcji wobec władz białoruskich. Zapowiedziała też, że wiceprzewodniczący KE Margaritis Schinas odwiedzi kraje, z których pochodzą migranci, by upewnić się, że „chronią swoich obywateli przed pułapką zastawioną przez Białoruś”.
Kolejnym krokiem ze strony polskiej może być prośba o konsultacje w ramach art. 4 traktatu NATO, który mówi, że „strony będą się wspólnie konsultowały, ilekroć, zdaniem którejkolwiek z nich, zagrożone będą integralność terytorialna, niezależność polityczna lub bezpieczeństwo”. Polski rząd do tej pory nie zdecydował się na zaproszenie unijnej agencji granicznej (Frontex) na polską granicę. Nie wiązałoby się to ze wzmocnieniem sił, ale ułatwiłoby przeniesienie konfliktu na poziom unijny. Frontex wysłał już swoich przedstawicieli, w tym funkcjonariuszy polskiej SG, na Litwę i Łotwę. ©℗
W operację obrony granicy zaangażowano 12 tys. żołnierzy