Komisja Europejska nadal nie jest usatysfakcjonowana tym, czego dowiedziała się o sytuacji na granicy z Białorusią

Dzisiaj do Warszawy unijna komisarz ds. wewnętrznych Ylva Johansson przyśle delegację urzędników, co zapowiedziała w czasie wczorajszej debaty nad rezolucją w Parlamencie Europejskim. Europosłowie będą nad nią głosować w czwartek, w niewiążącym prawnie dokumencie deputowani odniosą się do sytuacji na Białorusi w rok po protestach, a także do stanu na granicy.
Z wiceministrem spraw wewnętrznych Bartoszem Grodeckim spotka się z wiceszef dyrekcji generalnej zajmującej się w KE sprawami wewnętrznymi HOME. Sama Johansson rozmawiała w czwartek w zeszłym tygodniu w Warszawie z ministrem spraw wewnętrznych Mariuszem Kamińskim. Już wtedy informowaliśmy, że w następnym kroku unijna komisarz przyśle delegację na niższym szczeblu.
Polski resort spraw wewnętrznych może się spodziewać kolejnych pytań ze strony KE związanych z sytuacją na granicy. Brukseli zależy na większej przejrzystości i transparentności. Wątpliwości rozwiązałoby wysłanie na granicę funkcjonariuszy Frontexu, aby jednak tak się stało, z wnioskiem o zaangażowanie muszą zwrócić się do tej unijnej agencji z siedzibą w Warszawie polskie władze. To jednak do tej pory nie nastąpiło. Resort spraw wewnętrznych zaprosił jedynie w poniedziałek na granicę dyrektora wykonawczego Frontexu Fabrice’a Leggeriego. W komunikacie agencja napisała później, że szef Frontexu był „pod wrażeniem środków zastosowanych do ochrony granicy”. – To był ruch wyprzedzający, teraz polski rząd może powiedzieć, że przecież wszystko jest transparentne, że działają przejrzyście – komentuje nasz rozmówca w Brukseli. KE zależy na zaangażowaniu Frontexu, bo wówczas sytuacja na granicy objętej stanem wyjątkowym stałaby się bardziej przejrzysta.
W związku z rosnącą liczbą cudzoziemców przekraczających nieregularnie granicę polsko-niemiecką rosną wątpliwości co do skuteczności działań polskich pograniczników. I powstaje pytanie, jak na tę sytuację zareagują Niemcy. Zgodnie z europejskim prawem azylowym sąsiedzi zza Odry mają prawo zawrócić zatrzymanych cudzoziemców do Polski jako do pierwszego kraju pobytu w UE. ©℗