Jeśli chodzi o Rosję, najbardziej istotną rolę odegrają Zieloni. Oni pozostają partią bardzo krytyczną wobec Kremla nie tylko w sprawie Nord Streamu, ale także w sprawach związanych z prawami człowieka i praworządnością - Tomasz Krawczyk, b. doradca premiera Mateusza Morawieckiego ds. europejskich.

Co wynik niedzielnych wyborów w Niemczech mówi o przyszłości relacji polsko-niemieckich?
Nie wiemy jeszcze, czy to Olaf Scholz, kandydat zwycięskiej SPD, zostanie kanclerzem, bo może być tak, że po raz pierwszy to nie dwie największe partie zdecydują o tym, kto będzie szefem rządu, lecz FDP i Zieloni. W najbliższych dniach dojdzie do spotkania tych partii. Kanclerzem może zostać Scholz, ale nadal szanse ma Armin Laschet lub też inny kandydat CDU, jeśli partia ta zdecyduje się na wymianę swojego lidera.
Niezależnie jednak od tego, odejście Angeli Merkel oznacza duże zmiany w relacjach polsko-niemieckich. Zmieni się wrażliwość na polskie sprawy u osoby stojącej na czele niemieckiego rządu. Nie będzie już w Berlinie tej otwartości do słuchania polskiego głosu ani zrozumienia, że Europa Środkowa działa nieco inaczej. Będzie trudniej.
Od czego zależy utrzymanie się u władzy przez CDU?
Zarówno CDU, jak i SPD potrzebują poparcia FDP, a temu ugrupowaniu pod względem programowym o wiele bliżej jest do chadeków niż do socjaldemokratów. Myślę, że nie bez znaczenie jest też to, że Laschet od wielu lat przyjaźni się z Christianem Lindnerem (liderem liberalnej FDP – red.). I nie jest to relacja polityczna, lecz przyjaźń zupełnie prywatna. Już dwukrotnie w historii Niemiec zdarzała się rzecz odwrotna – że CDU znacząco wygrywała wybory, a rząd tworzyły SPD i FDP.
Olaf Scholz był wicekanclerzem i ministrem finansów w rządzie Merkel. Może to on z punktu widzenia Polski byłby lepszym szefem rządu niż Laschet, premier położonego na zachodzie Niemiec kraju związkowego?
A Scholz wcześniej był burmistrzem Hamburga. Mimo wszystko lepszy dla Polski byłby rząd CDU, ale jeśli chodzi o relacje polsko-niemieckie, to najważniejsze będą konkretne ministerstwa. Wiele będzie zależeć od tego, kto obejmie resort spraw zagranicznych, gospodarki, obrony czy ministerstwo przyszłości, bo takie ma powstać do zarządzania cyfryzacją. Zwłaszcza że w koalicji trójczłonowej pozycja kanclerza będzie słaba jak nigdy dotąd i na pewno władza nowego kanclerza będzie nieporównywalna do tej, jaką miała Merkel i jej poprzednicy. Osoba szefa rządu to niuanse, liczyć się będą zwierzchnicy poszczególnych ministerstw.
Z punktu widzenia Polski SPD i CDU łączy jedno – zgoda na Nord Stream.
Jeśli chodzi o Rosję, najbardziej istotną rolę odegrają Zieloni. Oni pozostają partią bardzo krytyczną wobec Kremla nie tylko w sprawie Nord Streamu, ale także w sprawach związanych z prawami człowieka i praworządnością. Nie mam tu żadnych obaw. Ci w SPD, którzy chcieliby wrócić do Ostpolitik w stylu Gerharda Schroedera, będą musieli najpierw przekonać do tego Zielonych, co nie będzie łatwe. To jest postawa, którą Zieloni mają od lat i która ma bardzo szerokie poparcie w tej partii.
Wejście Zielonych do rządu stanowi gwarancję, że niezależnie od jego kształtu nie będzie żadnego zwrotu w niemieckiej polityce wobec Moskwy. Ale fakt, że ta partia ma bardzo wysoko na agendzie kwestie praworządności, może oznaczać także trudną współpracę z obecnym polskim rządem, bo w polityce europejskiej Niemiec większy nacisk zostanie położony na kwestie rządów prawa.
Dlatego Zieloni są ciekawym, ale też bardzo trudnym partnerem dla Polski. Kwestie praworządności będą na pewno znacznie wyżej na agendzie polityki bilateralnej, niż były dotychczas.
Relacje polsko-niemieckie w ostatnich latach dominowała kwestia Nord Streamu. Jak to może wyglądać w nowym niemieckim rozdaniu?
Naprawdę już można sobie te negatywne emocje odpuścić. Już mówiłem, że gdybyśmy usiedli do stołu negocjacyjnego kilka lat temu i porozmawiali z Niemcami, mogliśmy osiągnąć o wiele więcej niż to, co nam zaprezentowano w ramach tego amerykańsko-niemieckiego porozumienia. Ale ponieważ skupiliśmy się tylko na blokowaniu, to nie było nas podczas tych rozmów. Obarczanie teraz negatywnymi emocjami nowego rządu byłoby błędem, nawet jeśli CDU stanie na jego czele. Ten temat nie powinien na wstępie określać agendy naszych relacji. Raczej należy wykorzystać fakt, że w tym rządzie znajdą się Zieloni, którzy byli i są przeciwnikami tej nitki, i dążyć do negocjacji tego porozumienia, które jest niekorzystne dla architektury bezpieczeństwa energetycznego całej Europy, Polski, a przede wszystkim Ukrainy.
Podczas ostatniej wizyty Merkel prezydent Andrzej Duda nie spotkał się z ustępującą kanclerz i w Pałacu Prezydenckim można było usłyszeć, że żegna się przyjaciół, a teraz należy po prostu czekać na nowe rozdanie. Jakie to daje szanse, jak to nowe rozdanie dobrze wykorzystać?
Zacząłbym od tego, by wysłać do Berlina ambasadora, który zna i rozumie niemiecką politykę, ma tam dobre kontakty i potrafi rozmawiać z niemieckimi politykami i dziennikarzami. Nie wiem, czy jest jeszcze ktoś, kogo obecny ambasador by nie obraził. Polski wysłannik w Berlinie mógłby i powinien odgrywać rolę współkreatora polityki wobec Niemiec, obecny ambasador nie jest w stanie i nie będzie takiej funkcji pełnić.
Strona niemiecka zachowała się skandalicznie, usiłując wymusić spotkanie Merkel z prezydentem na ostatnią chwilę, chociaż pan prezydent też mógł się nieco bardziej wspaniałomyślnie się zachować. Zasługi Merkel trzeba było docenić. W ogóle uważam, że należało ją odznaczyć na koniec jej rządów, nikomu korona z głowy by nie spadła.
A nowe otwarcie? Myślę, że w tej chwili polskie władze trochę za dużo marzą. Wydaje im się, że to rozdanie sprawi, iż wystartujemy z zupełnie czystą kartą. Sam słyszałem w Berlinie, że my, Polacy, przyjeżdżamy za każdym razem z nową agendą i że nam się wydaje, że możemy zacząć wszystko od nowa. Tymczasem w Niemczech to tak nie działa.