Agencja AP wpadła na trop współpracy chińsko-emirackiej w ściganiu osób poszukiwanych przez Pekin z powodów politycznych

Chińczycy utrzymują tajny areszt w Zjednoczonych Emiratach Arabskich (ZEA) – tak przynajmniej wynika ze świadectwa 26-letniej obywatelki Chińskiej Republiki Ludowej (ChRL), która miała zostać zatrzymana przez chińskie służby w Dubaju.
Wu Huan, która stara się obecnie o azyl w Holandii, opowiedziała agencji AP, że w areszcie widziała dwóch Ujgurów, przedstawicieli prześladowanej przez władze w Pekinie mniejszości zamieszkującej Sinciang. To pierwszy raz, gdy dziennikarzom udało się dotrzeć do świadków mówiących o tego typu aktywności chińskich służb poza granicami ChRL.
Wu powiedziała, że przebywała na terenie ZEA, by uniknąć ekstradycji do Chin. Miała zostać wywieziona z hotelu w Dubaju na komisariat w centrum miasta, a potem wydana Chińczykom, którzy zabrali ją do willi przekształconej w areszt. Funkcjonariusze przesłuchiwali ją i zmusili do podpisania zeznania, że jej narzeczony Wang Jingyu ją zastraszał. Została uwolniona 8 czerwca, po półtora tygodnia aresztu, po czym wyjechała najpierw na Ukrainę, a następnie do Holandii. 19-letni Wang jest poszukiwany za to, że publikował w mediach społecznościowych posty podważające oficjalne stanowisko komunistycznych władz wobec wolnościowych protestów w Hongkongu w 2019 r. oraz ubiegłorocznych starć na granicy z Indiami.
– Do niedawna Chiny nie były zainteresowane takimi operacjami. W ostatnich latach to się zmieniło – mówi agencji AP tajwańska sinolożka Chen Yujie.
Istnienie tego typu tajnych więzień jest nielegalne w świetle prawa krajowego i międzynarodowego, a ludzie są tam przetrzymywani bez jakiejkolwiek podstawy prawnej. Wcześniej takie punkty prowadzili za granicą Amerykanie, przetrzymując w nich osoby podejrzewane o terroryzm. Jeden z nich mieścił się w Polsce. Ten program został jednak zakończony w 2009 r. Pekin dotychczas starał się sprowadzać do Chin Ujgurów i osoby oskarżane o korupcję, na podstawie zwyczajowych procedur ekstradycyjnych. Ujgurski Program Praw Człowieka melduje, że o ile w latach 1997–2007 Pekin ściągnął w ten sposób 89 przedstawicieli tej mniejszości etnicznej, to od 2014 r. ta liczba wzrosła do 1327 osób, a liczba państw, które przychyliły się do podobnych wniosków, urosła do 20. Były wśród nich także Zjednoczone Emiraty Arabskie. To samo dotyczy osób ściąganych pod pretekstem oskarżeń o łapówkarstwo i przestępstwa finansowe. Tylko w ubiegłym roku udało się w ten sposób sprowadzić do ChRL 1421 osób.
Ta historia, to „dowód, w jaki sposób Chiny coraz chętniej wykorzystują swoją pozycję międzynarodową, by zatrzymywać lub sprowadzać swoich obywateli z zagranicy – dysydentów, podejrzanych o korupcję oraz przedstawicieli mniejszości etnicznych jak Ujgurowie” – pisze AP. Agencja prasowa zaznacza, że dysponuje jedynie poszlakami wskazującymi, że historia Wu jest prawdziwa, w tym nagraną rozmową telefoniczną, podczas której Chińczycy zadawali jej pytania, oraz wiadomościami tekstowymi, które kobieta wysyłała do swojego pastora Boba Fu w czasie, gdy była przetrzymywana. Fu potwierdził jej opowieść, zaś chińskie MSZ zaprzeczyło.
– Mogę powiedzieć tyle, że sytuacja, o jakiej mówi ta osoba, jest nieprawdziwa – powiedziała rzeczniczka resortu dyplomacji Hua Chunying.
Zaprzecza także emiracka policja. Kraj ten w przeszłości zatrzymywał i przesłuchiwał obcych obywateli na prośbę sprzymierzonych państw arabskich i zachodnich, ale Chin na tej liście dotychczas nie było. Federacja ze stolicą w Abu Zabi utrzymuje jednak coraz bliższe relacje z Pekinem. Po wybuchu pandemii koronawirusa władze zezwoliły Chińczykom na prowadzenie badań klinicznych nad chińskimi szczepionkami przeciw COVID-19. Uznawany za człowieka numer jeden w państwie Muhammad Al Nahajan, następca tronu emiratu Abu Zabi, jednego z siedmiu tworzących ZEA, zapewniał niedawno, że zamierza współpracować z Chinami we „wspólnej walce z terrorystami i ekstremistami”, w tym ujgurskimi. Dubaj staje się też ośrodkiem operacji chińskiego wywiadu. Ujgurski lingwista Abduweli Ajup powiedział AP, że rozmawiał z trzema rodakami pracującymi w Turcji na rzecz służb ChRL, którzy na terenie ZEA spotykali się ze swoimi oficerami prowadzącymi.
Innym przejawem coraz bardziej ambitnych działań Pekinu poza granicami kraju jest rozbudowa potencjału wojskowego. Od 2017 r. działa chińska baza wojskowa na terenie afrykańskiego Dżibuti, położonego w strategicznym punkcie nieopodal cieśniny Bab al-Mandab, łączącej Morze Czerwone z Oceanem Indyjskim. Dżibuti wykorzystuje swoje położenie geograficzne w 100 proc. – na terenie tego niewielkiego kraju stacjonują też siły amerykańskie, francuskie, japońskie, saudyjskie i włoskie. Jednak plany Pekinu sięgają znacznie dalej. Kraj ten ma ambicje budowy instalacji wojskowych także w takich miejscach, jak: Kambodża, Kiribati, Tanzania i Zjednoczone Emiraty Arabskie. ©℗
Chiny mają ambicje budowy instalacji wojskowych m.in. w ZEA