To już nie jest zabawny dyktator z zaczeską, który do wszystkich oprócz Władimira Putina mówi na „ty”. Alaksandr Łukaszenka wszedł na kolejny poziom brutalności.

Łoswido to położony niedaleko Witebska poligon 103 Gwardyjskiej Samodzielnej Brygady Powietrznodesantowej. Jedna z najbardziej wartościowych jednostek białoruskiego wojska jeszcze w marcu 2020 r. trenowała z oddziałami brytyjskimi. W ten sposób Alaksandr Łukaszenka demonstrował swoją niezależność wobec Kremla. W październiku tego samego roku w Łoswidzie obok spadochroniarzy białoruskich byli już Rosjanie, a o imitacji współpracy wojskowej z Zachodem nikt już nawet nie myślał.
38 Gwardyjska Samodzielna Brzeska Brygada Desantowo-Szturmowa jest równie elitarna. Jej koszary mieszczą się w Południowym Mieście, dzielnicy Brześcia oddalonej jakieś 4 km od polskiej granicy. Z kolei 5 brygada specnazu (nazywana również „kompanią oficerską”) ma swoją siedzibę w położonej o 63 km na południowy wschód od Mińska Marinej Horce. Wszystkie te trzy jednostki – jak wynika z informacji DGP potwierdzonych w kilku niezależnych od siebie źródłach – brały udział w tłumieniu sierpniowych protestów na Białorusi i nadal są wykorzystywane do prześladowania działaczy opozycji. 38 brygada miała ochraniać prezydencki pałac Niepodległości przy prospekcie Zwycięzcy i być skoszarowana w jego piwnicach. 103 brygada i specnaz z Marinej Horki wzięły udział w walkach ulicznych i wyłapywaniu liderów demonstracji. Wszystkie formacje występowały jako „przebierańcy” – w mundurach wojsk wewnętrznych (ale bez oznaczeń) lub OMON-u, bo tylko tych bez złamania konstytucji można używać w czasie pokoju. Rozmówcy DGP przekonują, że średni szczebel dowództwa i żołnierze elitarnych jednostek – podkreślmy, podlegających pod ministerstwo obrony, a nie MSW, czyli takich, które można wykorzystać tylko podczas wojny – początkowo nie byli zadowoleni z roli, jaką im przypisano. W rozmowach opowiadali, że zostali potraktowani „jak ciecie”, a „przebieranie się w mundury MSW było upokorzeniem”. Z biegiem czasu te nastroje jednak ustępowały, a wojsko przyzwyczajało się do tego, że nie chroni jedynie granic, ale bierze też udział w rozprawie z przeciwnikami systemu. Łukaszenka, angażując w swoją brudną wojnę jednostki, z którymi jeszcze rok, dwa lata temu kilku odpowiedników z państw NATO utrzymywało dość poprawne stosunki – pozbawił ich godności, wyizolował i zamknął drogę do ewentualnej zmiany stron. Żołnierze mają bowiem na koncie poważne przestępstwa.
Jakie? W lutym tego roku podczas procesu, który miał wyjaśnić okoliczności zabójstwa 19 sierpnia 2020 r. uczestnika protestów Hienadzia Szutaua, przypadkowo wyszło na jaw, że strzelał do niego z pistoletu Makarowa ubrany po cywilu kapitan Raman Hauryłau z 5 brygady specnazu. Sąd uznał jednak, że to jego atakowano. Problem w tym, że wypłynęły też nagrania z monitoringu, z których wynika, że agresorem był Hauryłau. Znajdował się za plecami Szutaua, a celował w jego głowę.
Wydaje się, że Łukaszenka nie zaprzestał wykorzystywania żołnierzy sił specjalnych do rozprawy z opozycją. Śledztwo prowadzone przez Ukraińców w sprawie śmierci 3 sierpnia w Kijowie białoruskiego uchodźcy i jednego z liderów Białoruskiego Domu Witala Szyszoua wskazuje, że interesował się on właśnie aktywnością żołnierzy 5 brygady specnazu za granicą. W mediach społecznościowych miał prowadzić kanał „Tajniacy na eksport”, na którym gromadził dane osobowe żołnierzy sił specjalnych i pracowników białoruskich służb specjalnych zaangażowanych w operacje poza granicami Białorusi. Konkretna wiedza na ten temat jest dla Łukaszenki znacznie bardziej szkodliwa niż przebiegnięcie przez Szyszoua w lutym w Kijowie biegu na 2,334 m, który miał nawiązywać do art. 23.34 białoruskiego kodeksu karnego, z którego ludzie trafiają do więzienia za udział w pokojowych protestach. Służba Bezpieczeństwa Ukrainy, jak podaje ukraińska sekcja BBC, miała ostrzegać diasporę białoruską, że do Kijowa wysłano z Mińska co najmniej kilku żołnierzy sił specjalnych. Wcześniej spekulowano, że również aresztowanego w maju na pokładzie samolotu Ryanair Ramana Pratasiewicza – obserwowano w Atenach przy użyciu wojska. Jeśli te informacje się potwierdzą, trzeba będzie przyjąć do wiadomości, że Łukaszenka na dobre zaczął coś na wzór wojny hybrydowej z Zachodem. Z jednej strony organizuje kanały przerzutu dla imigrantów z Bliskiego Wschodu na Litwę i do Polski. Z drugiej angażuje siły specjalne do dywersji, zabójstw czy obserwacji w obcych państwach. To już nie jest zabawny dyktator z zaczeską, który do wszystkich oprócz Władimira Putina mówi na „ty”. Alaksandr Łukaszenka wszedł na kolejny poziom brutalności. Stał się prezydentem-sztacheciarzem grasującym nie tylko w swojej remizie.