Talibowie nie odpuszczają, więc do Waszyngtonu leci delegacja z Kabulu. Rząd Afganistanu boi się sytuacji po ewakuacji US Army

Prezydent Stanów Zjednoczonych Joe Biden spotka się w piątek w Białym Domu z prezydentem Afganistanu Aszrafem Ghanim i Abdullahem Abdullahem, przewodniczącym Najwyższej Rady Pokoju, odpowiedzialnej za rozmowy pokojowe z talibami. Wizyta odbędzie się niemal dwa miesiące po tym, jak spod Hindukuszu zaczęli wyjeżdżać pierwsi amerykańscy żołnierze. Media informują, że afgańscy przywódcy zostali do Waszyngtonu zaproszeni, ponieważ Pentagon obawia się, że po wycofywaniu wojsk w kraju ponownie dojdzie do rozlewu krwi. Ostatni wojskowi mają opuścić Afganistan 11 września w 20. rocznicę ataku na World Trade Center w Nowym Jorku. Ale urzędnicy Departamentu Obrony oczekują, że większość wyjedzie z Kabulu do 4 lipca.
Sytuacja staje się tymczasem coraz bardziej napięta. Talibowie walczą z rządem o rozszerzenie swoich wpływów w kraju. Dotychczas mieli zdobyć kontrolę nad 40 dystryktami. Do spotkania Bidena z przywódcami Afganistanu dochodzi przy tym w momencie spowolnienia rozmów, które od września 2020 r. toczyły się między skonfliktowanymi stronami w Katarze. W niedzielę talibowie ogłosili, że co prawda pozostaną w nie zaangażowani, ale jedynie wprowadzenie „prawdziwego systemu islamskiego” mogłoby pomóc zakończyć wojnę. Kwestie związane m.in. z prawami kobiet miałyby więc pozostawać w zgodzie z tradycjami kulturowymi i rygorystycznie pojmowanymi zasadami religii.
W tym samym czasie, w obawie przed powrotem do władzy talibów, zbroją się zamieszkujące Afganistanie mniejszości etniczne. Wśród nich Hazarowie, którzy stanowią 18 proc. całej ludności i w latach 1996–2001 byli masakrowani przez islamistów. Potrzeba budowy własnego oddziału zbrojnego jest wśród Hazarów coraz silniejsza. 8 maja w wyniku zamachu bombowego zginęło 70 uczennic tej narodowości, a niecały miesiąc później w dzielnicach przez nich zamieszkiwanych zaatakowano trzy busy pełne ludzi. Dyrektor generalny biura prezydenta Ghaniego Fazel Fazli spodziewa się w nadchodzących tygodniach nasilenia ofensywy talibów. Nawet jeśli rebelianci i rząd będą kontynuować sponsorowane przez USA rozmowy pokojowe w Katarze, zdaniem Fazliego okres między lipcem a wrześniem może być rekordowo krwawy.
Postępy talibów mogą wywołują ferment w Kabulu i doprowadzić do upadku niestabilnego rządu Ghaniego. Spotkanie z Bidenem ma pomóc zapobiec takiemu scenariuszowi. – Spodziewam się, że rozmowa będzie dotyczyć tego, jak powinniśmy współpracować, żeby mieć pewność, iż Afganistan nigdy więcej nie stanie się bezpieczną przystanią dla ugrupowań terrorystycznych, które stanowią zagrożenie dla Stanów Zjednoczonych – powiedziała rzeczniczka Białego Domu Jen Psaki. – Stany Zjednoczone są zaangażowane we współpracę z rządem Afganistanu, zapewniając mu pomoc dyplomatyczną, gospodarczą i humanitarną – stwierdziła.
USA chcą także zaoferować schronienie dla Afgańczyków, którzy przez ostatnie dwie dekady pracowali dla koalicji kierowanej przez NATO. Administracja Bidena obawia się, że talibowie będą ich represjonować po ewentualnym zdobyciu kontroli nad kolejnymi miastami. Obecnie takie osoby, tłumacze czy kierowcy chcący wyjechać do Ameryki, muszą pokonać długotrwałe procedury wizowe, które skutecznie utrudniają ucieczkę. Zdaniem talibów wizyta będzie jednak bezużyteczna. – Ghani i Abdullah będą rozmawiać z urzędnikami amerykańskimi wyłącznie w celu zabezpieczenia swojej władzy i osobistych interesów – powiedział rzecznik ugrupowania Zabihullah Mudżahid. – Nie przyniesie to żadnych korzyści dla Afganistanu – dodał.