Rzeczniczka MSZ Rosji Maria Zacharowa oświadczyła w poniedziałek, że "jest szokujące" to, iż kraje zachodnie są zbulwersowane incydentem na Białorusi, gdzie zmuszono do lądowania w Mińsku samolot linii Ryanair, by aresztować opozycjonistę Ramana Pratasiewicza.

"Szokujące jest to, że Zachód nazywa szokującym incydent w przestrzeni powietrznej Białorusi" - napisała Zacharowa na swoim Facebooku. Jest to pierwszy komentarz władz Rosji na temat niedzielnych wydarzeń w Mińsku.

Przedstawicielka MSZ przypomniała, że w 2013 roku doszło do przymusowego lądowania w Wiedniu samolotu prezydenta Boliwii Evo Moralesa. Przyczyną były pogłoski, iż na pokładzie maszyny może znajdować się informatyk Edward Snowden, który ujawnił skalę inwigilacji elektronicznej prowadzonej przez amerykańską Agencję Bezpieczeństwa Narodowego (NSA).

Zdaniem Zacharowej w tym kontekście "nie powinno szokować analogiczne zachowanie innych" krajów.

W lipcu 2013 roku władze kilku państw europejskich nie zezwoliły na lądowanie powracającego z Rosji do Boliwii samolotu z Moralesem na pokładzie. Samolot boliwijskiego prezydenta musiał lądować w Wiedniu, ponieważ Francja, Hiszpania, Portugalia i Włochy odmówiły zgody na przelot przez swoją przestrzeń powietrzną. Po kilkunastogodzinnym przymusowym postoju w stolicy Austrii władze w Madrycie ostatecznie wydał pozwolenie na przelot maszyny prezydenta Boliwii.

Samolot linii Ryanair lecący z Aten do Wilna lądował w niedzielę awaryjnie w Mińsku po informacji o bombie na pokładzie. Linie Ryanair poinformowały, że polecenie lądowania otrzymały od kontrolerów lotów na lotnisku w Mińsku. Do samolotu poderwano myśliwiec białoruskich sił zbrojnych. Informacja o bombie po sprawdzeniu samolotu nie potwierdziła się. Jednak w Mińsku zatrzymany został i wyprowadzony z samolotu żyjący na emigracji opozycyjny aktywista Raman Pratasiewicz, który był poszukiwany listem gończym przez białoruskie organy ścigania.