Premier Włoch Giuseppe Conte podejmie w tym tygodniu próbę sklejenia większości w parlamencie.

Dzisiaj w niższej izbie włoskiego parlamentu może rozstrzygnąć się los drugiego gabinetu Giuseppe Contego. Jeśli kryzysu rządowego nie uda się rozwiązać, wciąż borykający się z pandemią Włosi będą musieli udać się do urn.
Conte mierzy się z kryzysem rządowym po raz drugi. Z pierwszego wyszedł obronną ręką późnym latem 2019 r. Wówczas temu bezpartyjnemu profesorowi prawa udało się ograć siedzącego dzisiaj w opozycyjnych ławach Matteo Salviniego i jego prawicową Ligę. Kiedy Salvini postanowił odejść z rządu, a następnie obalić Contego w głosowaniu nad wotum nieufności, ten uprzedził cios, rezygnując ze stanowiska. Nie doszło do rozpisania przedterminowych wyborów, na co liczył prowadzący w sondażach lider Ligi. Natomiast sam Conte wkrótce powrócił na stanowisko premiera.
W skład jego drugiego gabinetu obok Ruchu Pięciu Gwiazd weszła Partia Demokratyczna. Egzotyczny duet ugrupowania buntu z socjaldemokracją wkrótce stał się tercetem, kiedy od PD odszedł były premier Matteo Renzi, zakładając własną formację Italia Viva. Renzi wszedł w koalicję, udzielając poparcia Contemu, ale szybko zaczął kontestować posunięcia premiera. Teraz bezpośrednim powodem, dla którego zdecydował się ostatecznie opuścić rząd, stały się przygotowania do wydania ponad 200 mld euro z europejskiego funduszu odbudowy. Jak wszystkie pozostałe stolice Rzym musi szczegółowo zaplanować, jak wyda pieniądze z pakietu ratunkowego i gotowy plan przedstawić Brukseli, która następnie go zatwierdzi. W ocenie Renziego rząd zrobił za mało, by przemyśleć i przygotować inwestycje, które mają uzdrowić gospodarkę kraju mającego drugi największy po greckim dług w UE.
Niewykluczone, że Contemu znowu się uda. Możliwe jest powołanie trzeciego gabinetu pod jego kierunkiem, ale z nieco przemeblowanym składem. Na to liczy sam premier, który zamierza wystąpić o wotum zaufania w obu izbach parlamentu. Dzisiaj będzie zabiegać o poparcie w Izbie Deputowanych i jeśli przetrwa to głosowanie, jutro wystąpi w Senacie, gdzie – jak podkreślają komentatorzy – może być mu o wiele trudniej uzbierać głosy poparcia.
Jeśli Contemu się nie uda i jego gabinet upadnie, prezydent Sergio Mattarella podejmie próbę powołania rządu jedności narodowej.
Celem jest uniknięcie przedterminowych wyborów, które w czasie walki z pandemią mogłyby zagrozić nie tylko stabilności Włoch, ale również całej UE. Jak napisał Reuters, rynki stałyby się o wiele bardziej niespokojne, gdyby kryzys we Włoszech miał doprowadzić do przyspieszonych wyborów. Według sondaży wygrałaby je Liga, zgarniając jedną czwartą głosów. Najbardziej realnym scenariuszem byłaby koalicja z prawicową partią Bracia Włosi, której sondaże dają trzecie miejsce po ugrupowaniu Saliviniego i socjaldemokratach.
Tymczasem Włosi wydają się zdezorientowani decyzją Renziego. Według badania przeprowadzonego dla dziennika „Corriere della Sera” 46 proc. ankietowanych nie rozumie, dlaczego wybuchł obecny kryzys, a 73 proc. uważa, że Renzi kieruje się własnymi ambicjami politycznymi.
Włosi, których pierwsza fala pandemii dotknęła najboleśniej wiosną zeszłego roku, obecnie mają najwyższą liczbę zakażeń po Francuzach. W kraju nad Tybrem nadal korona wirus zbiera największe żniwo w całej UE. W piątek liczba zgonów przekroczyła 80 tys. osób. Tego samego dnia rząd przedłużył stan wyjątkowy do końca kwietnia. Podtrzymał też wprowadzony przed świętami zakaz podróżowania pomiędzy regionami, który ma obowiązywać do 15 lutego.