"Washington Post" i "Miami Herald" wezwały do odsunięcia prezydenta USA Donalda Trumpa od władzy po zamieszkach wywołanych przez jego zwolenników na Kapitolu. "Wall Street Journal" ocenia, że wezwania prezydenta elekta Joe Bidena do odejścia od polityki podziałów są teraz szczególnie ważne.

"Prezydent nie jest zdolny do tego, by przez następnych 14 dni piastować swój urząd. Każda sekunda, przez którą zachowuje swe szerokie uprawnienia jest zagrożeniem dla porządku publicznego i bezpieczeństwa narodowego" - głosi komentarz redakcyjny "WP" zamieszczony na stronie internetowej w nocy ze środy na czwartek czasu lokalnego.

Dziennik wzywa wiceprezydenta Mike'a Pence'a i pozostałych członków administracji Trumpa, by powołując się na 25. poprawkę do konstytucji odsunęli go od władzy.

"Amerykanie zapinają pasy (w samochodzie), przestrzegają przepisów ruchu drogowego, płacą podatki i głosują, ponieważ wierzą w system i ta wiara w system sprawia, że to działa" - pisze "WP".

"Najważniejszy głos w kraju zachęcił ludzi, by złamali tę wiarę (...). Trump jest zagrożeniem tak długo, jak długo pozostaje w Białym Domu" - ostrzega dziennik.

Podobną opinię wyraża w komentarzu redakcyjnym "Miami Herald" i również wzywa do wykorzystania 25. poprawki. Trump jest "zaburzony, niebezpieczny i niezdolny do wykonywania swej pracy" - ocenia gazeta.

"Ameryka nie może czekać z obawą i zapartym tchem przez następne 14 dni" na ewentualne niebezpieczne posunięcia prezydenta - ostrzega dziennik.

"Byłoby to bardzo niezwykłe by jego własny gabinet wykorzystał 25. poprawkę, by usunąć Trumpa z urzędu" - komentuje portal Huffington Post. "Ale wydarzenia dzisiejszego dnia (środa) są również bardzo niezwykłe" - dodaje.

"Chociaż prezydent w końcu nakazał Gwardii Narodowej udać się do budynku na Kapitolu, to jednak zrobił bardzo niewiele, by zniechęcić napastników" - pisze portal o środowym ataku zwolenników Trumpa na Kongres USA.

Również komentatorzy CNN zwracają uwagę, że kuriozalna jest sytuacja, w której po incydentach na Kapitolu Twitter, Facebook i YouTube zawieszają konta prezydenta, ale ma on nadal dostęp do kodów nuklearnych.

Wcześniej "The Hill" i sieć CBS podały, że członkowie administracji USA rozważają wykorzystanie 25. poprawki, która przewiduje możliwość pozbawienia prezydenta władzy, jeśli większość członków jego gabinetu - pod kierunkiem wiceprezydenta - dojdzie do wniosku, że prezydent jest niezdolny do sprawowania tego urzędu.

"Sam fakt, że na najwyższych szczeblach rządu USA, wśród członków gabinetu (Trumpa) omawiana jest taka możliwość jest bardzo godny odnotowania" - ocenia komentatorka CBS Margaret Brennan.

Huffington Post cytuje republikańskiego gubernatora stanu Vermont Phila Scotta, który w serii tweetów wezwał do odsunięcia Trumpa od władzy. "Nie ma wątpliwości, że przywidzenia, kłamstwa, egocentryzm i ego prezydenta doprowadziły nas - krok po kroku - do tego bardzo niskiego, bardzo niebezpiecznego momentu w historii Ameryki" - napisał Scott.

"Wall Street Journal" ocenia, że "nigdy we współczesnej historii (USA) wydarzenia 24 godzin nie wstrząsnęły tak bardzo dwiema prezydenturami, Kapitolem i całym narodem, jak w tę środę".

Dziennik przypomina, że prezydenturę Trumpa kończy utrata władzy przez Republikanów, konflikty wewnętrzne w jego partii i "motłoch złożony z jego zwolenników okupujący i niszczący Kapitol".

"Skutki (tych wydarzeń) będą odczuwalne w nadchodzących latach, a ich pełne konsekwencje będą musiały zostać ocenione przez historyków" - pisze "WSJ".

"Przesadą byłoby mówić, że zwolennicy Trumpa oddali przysługę (prezydentowi elektowi Joe) Bidenowi, ale sprawili, że jego wezwania do wycofania się z polityki gorzkich politycznych podziałów z ostatnich lat stały się teraz pilne" - konkluduje nowojorski dziennik.

W środę zwolennicy prezydenta Trumpa wtargnęli do gmachu Kongresu, doprowadzając do wstrzymania posiedzenia amerykańskiego parlamentu. W zamieszkach zginęły cztery osoby.

Tłum wdarł się na Kapitol podczas marszu zwolenników Trumpa pod hasłem "Uratujmy Amerykę". Na około godzinę przed atakiem, amerykański prezydent przemawiał zachęcając swoich zwolenników, aby "nigdy nie poddawali się" w walce przeciwko sfałszowanym jego zdaniem wyborom.

W nocy ze środy na czwartek czasu lokalnego burmistrz Waszyngtonu Muriel Bowser ogłosiła, że wprowadzony stan wyjątkowy będzie obowiązywał w amerykańskiej stolicy do 21 stycznia, czyli pierwszego dnia po zaprzysiężeniu na prezydenta zwycięzcy listopadowych wyborów Demokraty Joe Bidena.