Marek Tejchman
zastępca redaktora naczelnego DGP

Świetna to była rada, nie zapomnę jej nigdy. Albo przynajmniej do kolejnego odcinka. Ileż w niej było złośliwości i żartów. Jak dobrze dobrane garnitury. Jaka scenografia. Świetne bon moty. W sam raz do wycięcia 30-sekundowych „setek” do społecznościówek. Ileż będzie nitek na X z traktorkami i podsumowaniem, kto kogo zaorał. Ile tekstów z tytułami „paradne” albo „nie uwierzycie, co powiedział”.

Może dobrze, że polscy politycy mogą się ze sobą spotkać. Na ważnych debatach międzynarodowych ich niestety brakuje. Odkładając jednak na bok złośliwości: trzeba przyznać, że naprawdę jest o czym rozmawiać.

Rada Gabinetowa nie może być tylko politycznym show

Po pierwsze: polska gospodarka potrzebuje nowego modelu rozwojowego, uwzględniającego zmiany demograficzne i ich wpływ na rynek pracy oraz rewolucję technologiczną i energetyczną. Nowy model rozwoju musi być wdrażany w sposób spójny, przekraczający jedną czy dwie kadencje. Co więcej, musi być sfinansowany w dużym stopniu poprzez wygenerowanie środków w polskiej gospodarce. System finansowania inwestycji w Polsce jest zaś w dużym stopniu niewydolny i niespójny. A poziom inwestycji od lat udaje się podnosić jedynie na slajdach czy konferencjach prasowych.

Po drugie: polski model polityki społecznej i demograficznej jest nieefektywny i niespójny. Transfery bezpośrednie nie pomagają w budowie dającego dobre miejsca pracy systemu usług publicznych. Nie rozwiązują narastającej katastrofy w zdrowiu.

Te społeczno-gospodarcze katastrofy sprowadziliśmy na siebie dzięki wyjątkowej politycznej zgodzie. Wyścig socjalnych obietnic i zapowiedzi obniżek podatków stał się jedynym obszarem politycznego konsensu. Wiara, że kamień z napisem „kłopoty” będzie można zawsze przekopać za linię kolejnych wyborów, była prawdziwym POPiSem.

Tyle tylko, że doszliśmy do granicy szybciej, niż się komukolwiek wydawało. Wojna za progiem i skokowy wzrost wydatków zbrojeniowych przyspieszył „koniec historii”. Również historii banalnej polityki III RP. Polski po prostu nie stać na dotychczasowy model welfare state, jeżeli mamy stać się warfare state.

Polska przed strategicznymi wyzwaniami społeczno-gospodarczymi

Dobrze więc, że o wyzwaniach rozmawiamy. Dobrze, że się kłócimy. Istotą demokracji jest spór. Otwartość i przejrzystość debaty publicznej jest wartością. Celem sporu nie może być jednak zniszczenie przeciwnika. Totalność nienawiści do politycznego przeciwnika i gotowość do tego, by wspierała nas zagranica, była cechą polskiej polityki w XVIII wieku i niestety staje się i teraz.

I, niestety, w tym sporze – jak pisał w DGP Piotr Skwieciński – jesteśmy coraz bardziej pogrążeni w rachunku krzywd i urazów. W braku wiary w przyszłość. W braku optymistycznej wizji rozwoju i wielkości, na jaką nasza ojczyzna i nasze dzieci zasługują.

Dobrej przyszłości, planu nie zbudujemy nawet najlepszymi politycznymi show. Nie zbudujemy „setkami” w społecznościówkach. Nie zbudujemy, starając się zaorać i zniszczyć drugą stronę.

Zamiast się wzajemnie orać, politycy powinni sprawdzać, za czym głosują i co wetują. Powinni umieć rozdzielić teatr od rzeczywistości. O ile nie chcą skończyć jak nasi dziadowie w XVIII-wiecznej Rzeczypospolitej, którzy w teatrze zostali kukiełkami.