Kilka godzin po uroczystości zaprzysiężenia na urząd Prezydenta RP przed Zgromadzeniem Narodowym, Karol Nawrocki uda się na drugą, równie ważną uroczystość. Przy Grobie Nieznanego Żołnierza, około godziny 16.30 przejmie oficjalnie zwierzchnictwo nad Siłami Zbrojnymi i wtedy oficjalnie będzie mógł zabrać się za realizację swych kampanijnych zapowiedzi. Także w dziedzinie bezpieczeństwa.
Czy Karol Nawrocki załatwi Polsce broń jądrową?
Jedną z ważniejszych deklaracji, jakie w trakcie kampanii wyborczej padły z ust Karola Nawrockiego, była chęć dążenia do tego, by Polska stała się uczestnikiem amerykańskiego programu Nuclear Sharing. W rozmowie z „Rzeczpospolitą” przyszły prezydent uznał, że w obliczu agresywnej Rosji, która „rozumie tylko argument siły” konieczne jest zadbanie o odpowiedni potencjał odstraszania Sił Zbrojnych RP.
- Będąc jednym z liderów wydatków na obronność w NATO, Polska musi zadbać o odpowiednią pozycję w sojuszu. Powinniśmy stać się uczestnikiem programu Nuclear Sharing, czyli programu udostępniania amerykańskiej broni jądrowej dla niektórych państw NATO. Członkami programu są państwa wydające na obronność w relacji do PKB mniej niż Polska – powiedział Karol Nawrocki.
Program Nuclear Sharing zapoczątkowany został w latach 50. XX wieku przez Stany Zjednoczonej, a jego celem jest udostępnianie amerykańskiej broni jądrowej niektórym państwom sojuszniczym. Nuklearne bomby B61 nadal pozostają własnością USA, a państwo-gospodarz musi zapewnić środki do jej przenoszenia. W przypadku Polski nie byłoby to wielkim problemem, gdyż już niedługo do naszego kraju trafią myśliwce F-35, doskonale dostosowane o pełnienia także tego zadania. Dziś programem tym objętych jest 5 państw: Holandia, Belgia, Niemcy, Włochy i Turcja. W ocenie wojskowych, włączenie do tego grona Polski znacząco zmieniłoby naszą pozycję strategiczną.
- Wiadomo, że Amerykanie będą bronić kraju, w których ta broń jest przechowywana i z tego punktu widzenia takie gwarancje bezpieczeństwa są dużo większe, niż obecność wojsk, które można ewakuować. Jest to ogromny wyraz zaufania – mówi Gazecie Prawnej generał Roman Polko, były szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego i dowódca jednostki GROM.
Trump lubi Nawrockiego. „To istotny fakt”
Pomysł prezydenta Nawrockiego nie jest nowy. Jesienią 2022 roku w wywiadzie prasowym sformułował go prezydent Andrzej Duda dodając, jakoby Polska miała już z USA toczyć na ten temat negocjacje. Na te deklaracje zareagował Biały Dom, który ustami rzecznika Departamentu Stanu, Vedanta Patela powiedział, że Stany Zjednoczone nie prowadzą obecnie negocjacji z Polską w sprawie możliwego rozmieszczenia broni atomowej w ramach programu Nuclear Sharing. Dodał też, że USA nie planują rozmieszczenia broni jądrowej na terytorium żadnego kraju, który dołączył do NATO po 1997 roku.
Prezydent Duda wrócił do tematu w marcu 2025 r. w rozmowie z dziennikiem „Financial Times”. Powiedział wprost, że „byłoby bezpieczniej, gdyby ta broń już teraz tu była”. Tak otwarta publiczna deklaracja spotkała się z reakcją premiera Donalda Tuska, który uznał, iż „tego typu sprawy lepiej załatwiać w dyskrecji, a nie poprzez wywiady prasowe”. Również dziś, gdy w Pałacu Prezydenckim zasiądzie nowy gospodarz, strona rządowa uchyla się od odpowiedzi na temat polskiego wątku w programie Nuclear Sharing, a rzecznik rządu, Adam Szłapka pytania GP o tę sprawę pozostawił bez odpowiedzi.
Specjaliści przyznają, że tak delikatne sprawy, jak dzielenie się bronią jądrową lepiej załatwiać po cichu, jednak wskazują na jeszcze jeden czynnik – osobiste relacje polityków. A nie jest tajemnicą, że Karol Nawrocki akurat z prezydentem Donaldem Trumpem dotąd dogadywał się dość dobrze, między innymi odwiedzając go w maju w Białym Domu. Pod koniec lipca także Trump w swych mediach społecznościowych pokazał, że darzy nowego polskiego prezydenta sympatią.
„Wspaniała wygrana Karola Nawrockiego w Polsce, będzie świetnym prezydentem” – napisał Trump. Czy zatem te osobiste relacje mają szansę przełożyć się nawet broń jądrową dla Polski? Całkiem możliwe.
- W przypadku prezydenta Stanów Zjednoczonych, zwłaszcza tego prezydenta, fakt, że on kogoś lubi, jest istotny. Wzajemna sympatia prezydentów ma pewne znaczenie, ale jako sygnał, który musi być przełożony na konkrety. I jeżeli nie ma dobrej współpracy na szczeblu sztabowo-dyplomatycznym, to nic z tego nie będzie, bo wiadomo, że ludzie, którzy ponoszą odpowiedzialność za rzeczy tak delikatne, jak bezpieczeństwo nuklearne, są w stanie opóźnić, albo zlikwidować każdą decyzję polityków – mówi Gazecie Prawnej Jerzy Marek Nowakowski, były ambasador Polski w Armenii i na Łotwie.
Karol Nawrocki: Szkolenia wojskowe dla ochotników
Wojskowe i militarne plany prezydenta Nawrockiego w kampanii znalazły swój wyraz w tzw. Konstytucji Bezpieczeństwa RP. Polityk postulował w niej jak najszybszą budowę armii liczącej 300 tys. żołnierzy, czy szkolenia wojskowe dla ochotników. I w tych przypadkach wydaje się, że znajdzie wsparcie w rządzie. Już w marcu tego roku premier Tusk zapowiedział bowiem wdrożenie powszechnego programu szkoleń wojskowych. Jego efektem ma być stworzenie warunków, by do 2027 r. państwo mogło szkolić do 100 tys. Polaków rocznie.
Pierwsze programy już ruszyły. Jednym z nich jest „Trenuj z wojskiem”, oferujący podstawowe, 8-godzinne sobotnie szkolenia. A choć wojskowi tak krótkiej przygody z mundurem nie traktują poważnie, to w ciągu trwania 5 edycji tego programu udział wzięło w nim 28 tysięcy osób. Także program „Wakacje z wojskiem” oferuje osobom w wieku od 18 do 25 roku życia możliwość miesięcznego obozu wojskowego. Tym razem płatnego, a zarobić można 6 tys. zł. i zdobyć wojskowe doświadczenie.
Obronne plany prezydenta Nawrockiego
Prezydent Nawrocki nie powinien napotkać też przeszkód w realizacji kolejnej zapowiedzi proobronnej, a mianowicie wprowadzenia 100 procentowych dotacji na budowę schronów i systemu bezpieczeństwa. Częściowo postulat ten realizuje zatwierdzony przez rząd na początku czerwca Program Ochrony Ludności i Obrony Cywilnej na lata 2025-2026. Budżet programu wyniesie 16,7 mld zł, z czego na budowę, modernizację i ewidencjonowanie schronów i miejsc ukrycia zaplanowano ponad 2,38 mld zł. Jak informuje wiceszef MSWiA, Wiesław Leśniakiewicz, inwentaryzacja schronów w gminach powinna zakończyć się jeszcze w tym roku. Resort zapewnia też, że dotacje „mogą pokryć do 100 proc. kosztów inwestycji, które są związane z zapewnieniem funkcji budowli ochronnej”.
Trudniej może być zrealizować inną z prezydenckich zapowiedzi, a mianowicie spowodować, by w ciągu 10 lat liczba rezerwistów wzrosła do 1 miliona osób. Deklarację taką złożył na łamach Dziennika Gazety Prawnej, obiecując również, że w ciągu 100 pierwszych dni urzędowania złoży odpowiednie projektu ustaw. Opierać mają się one na systemie zachęt finansowych, z zachowaniem ochotniczego modelu armii.