Najważniejszym obiektem zainteresowania w trakcie kampanii do wyborów prezydenckich była piątkowa debata wyborcza w TVP, TVN24 i Polsat News pomiędzy Rafałem Trzaskowskim a Karolem Nawrockim. Kandydaci zadawali sobie po trzy pytania w sześciu blokach tematycznych: zdrowie, polityka międzynarodowa, gospodarka, polityka społeczna, bezpieczeństwo i światopogląd.
Kto wygrał debatę wyborczą- Trzaskowski czy Nawrocki?
Kandydat KO w swoich wypowiedziach akcentował słabości rządu Prawa i Sprawiedliwości, podkreślał błędy w zarządzaniu ochroną zdrowia („to wy likwidowaliście szpitale”, „dziś kolejki się skracają”), pytał o związki partnerskie, finansowanie in vitro i inwestycje samorządowe. Poruszył także kwestie dotyczące „gangsterów i półświatka”, w tym tzw. ustawki, w których Nawrocki miał brać udział kilkanaście lat temu. – Jak spojrzy pan w oczy policjantom, którzy walczą z przestępczością? – dopytywał Trzaskowski.
Kandydat PiS podkreślał, że – ze względu na pełnione funkcje publiczne – od wielu lat jest pod stałą kontrolą służb specjalnych, a wszystkie jego relacje „polegały na tym, że (z różnymi osobami – red.) spotykał się na sali bokserskiej”. – Moje wszystkie aktywności sportowe opierały się na sile mojego serca, na sile moich mięśni, moich pięści. Była to uczciwa rywalizacja, niezależnie od formy, w jakiej brałem udział – wskazywał prezes Instytutu Pamięci Narodowej.
W swoich wypowiedziach Nawrocki kładł również akcent na silne relacje Polski ze Stanami Zjednoczonymi. Podkreślał, że dzięki jego spotkaniu z Donaldem Trumpem udało się „ulokować Polskę w pierwszym koszyku mikrochipów”, dzięki czemu „będziemy mieli dostęp do najnowszych technologii”. Tłumaczył również, że prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski „źle traktuje” Polskę, nie wyrażając zgody na „ekshumację ofiar ludobójstwa wołyńskiego”.
Po debacie przed wyborami prezydenckimi głosy zadowolenia słychać i w Platformie Obywatelskiej, i w Prawie i Sprawiedliwości. – Najlepszy występ Rafała. Wcześniej tak dobrze nie było – mówi nam jeden z posłów KO. – Było sporo potencjalnych zagrożeń, którymi Nawrocki mógł oberwać. Ustał, reagował dobrze. Moim zdaniem jest bezbramkowy remis, szczególnie że to nasz kandydat grał na wyjeździe – komentuje z kolei parlamentarzysta PiS.
Dr hab. Szymon Ossowski, dziekan Wydziału Nauk Politycznych i Dziennikarstwa UAM w Poznaniu, zwraca uwagę na to, co zdominowało dyskusję publiczną po debacie. – Był to snus (saszetka nikotynowa do umieszczenia pomiędzy wargą a dziąsłem – red.), który Nawrocki zażył w trakcie debaty. Było to dość nietypowe zachowanie, pojawiło się w sieci sporo negatywnych komentarzy, ale proszę zobaczyć, jaki jest efekt: mało kto mówi dziś o tym, że Nawrocki zaliczył wpadkę, twierdząc, że w 2015 r. nie było wojny w Ukrainie. Większość osób skupiło się na tym, że kandydat PiS umieścił w ustach mały woreczek – tłumaczy politolog.
Nawrocki podpisał deklarację Mentzena, Trzaskowski nie
Wśród sztabowców słychać jednak przekonanie, że o wiele istotniejsze były rozmowy ze Sławomirem Mentzenem. Lider Konfederacji zaprosił na długi wywiad obu z kandydatów. Ich przebieg transmitował na żywo w mediach społecznościowych. – To wydarzenie z serii: nie ugrasz wiele, ale nie możesz się nie pojawić – mówi nam jeden z posłów KO.
Podczas czwartkowej rozmowy Nawrocki podpisał ośmiopunktową deklarację, w której zobowiązał się m.in. do niepodnoszenia podatków, stania na straży polskiego złotego, niewysyłania polskich wojsk do Ukrainy czy nieratyfikowania akcesji Ukrainy do NATO. – W tych ośmiu punktach brakuje jeszcze aktu sprzeciwu wobec Zielonego Ładu. To poważny problem dla polskiego rolnictwa, polskich lasów i przyszłości Polaków – mówił kandydat PiS.
Inaczej do sprawy podszedł Trzaskowski, który nie podpisał się pod dokumentem przygotowanym przez Mentzena. Jak sam stwierdził, tylko w czterech punktach zgadza się z liderem Konfederacji – w kwestii podatków, nieograniczania obrotu gotówki, nieograniczania dostępu do broni i niewysyłania żołnierzy na wschód.
– Trzaskowski wypadł lepiej, był bardziej wiarygodny, nie podpisał się pod wszystkim, czego chciał Mentzen. Wszedł w polemikę, zaprezentował się bardziej autentycznie od Nawrockiego. Pytanie tylko, czy dla wyborców Konfederacji taka rozbieżność w poglądach jest w ogóle do zaakceptowania. To, że w rozmowie zaprezentował się lepiej, nie oznacza jeszcze, że ich do siebie przekonał – komentuje dr hab. Ossowski.
Sobotni wieczór zdominował jednak temat nagrania, które do sieci wrzucił minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski. Do zamknięcia tego wydania tylko na portalu X odtworzono je ponad 8 mln razy. Widać na nim, jak szef MSZ, kandydat KO i lider Konfederacji spożywają wspólnie piwo w toruńskim barze. – Zyskać może na tym tylko kandydat KO – widzimy to zresztą w środowisku Konfederacji, które od soboty krytykuje za ten ruch Mentzena. Paradoksalnie jednak zwycięstwo Trzaskowskiego mogło wzmocnić Konfederację, bo długofalowo pozwoliłoby jej wzmacniać silniejszą pozycję na prawicy – wskazuje politolog z UAM.
Co dały marsze poparcia przed II turą wyborów prezydenckich?
Polityczny weekend skwitowały marsze poparcia w wyborach prezydenckich zorganizowane w stolicy. Pochód KO wyruszył w niedzielę w samo południe z placu Bankowego na plac Konstytucji. – Polska nie może mieć prezydenta, który będzie inicjował kolejną wojnę domową, bo tego właśnie chce Jarosław Kaczyński. Dlaczego wybrał kandydata, który sobą reprezentuje coś takiego? Uda nam się. Rafale, prowadź nas. Rafale, wygraj. Rafale, z Tobą wygra cała Polska – mówił do zgromadzonego tłumu premier Donald Tusk.
Kandydata KO wsparł również Nicusor Dan, prezydent-elekt Rumunii. – Przyjechałem dziś do Warszawy, ponieważ mamy te same wartości i priorytety. (…) Wybory to coś, co określa wspólnotę. Wartości, w które my wierzymy, to: demokracja, państwo prawa, wolność słowa – mówił polityk.
Z kolei marsz Karola Nawrockiego ruszył z ronda de Gaulle’a w stronę placu Zamkowego. – Jesteśmy tutaj razem, aby głośno powiedzieć, że chcemy Polski naszych marzeń i z tego nie zrezygnujemy. A ci, którzy są wyznawcami mikromanii i zwijania Polski, nie domkną systemu politycznego. Jedno środowisko polityczne nie będzie rządzić Polską, bo jesteśmy my, obywatele i obywatelki państwa polskiego – przekonywał kandydat PiS. I jak dodał, jedynie on może być gwarantem dalszego istnienia programów społecznych wprowadzonych za rządów Zjednoczonej Prawicy.