– Spotkanie z Pawłem Miłkiem, w trakcie którego przekazał mi oczekiwanie Piotra Osieckiego, aby Capitea w całości zrzekła się roszczeń wobec Altusa, odebrałem jako próbę wymuszenia na mnie szkodliwej ugody. Sąd przyznał Capitei zabezpieczenie na majątku funduszy Altus w postaci gotówki, więc nasze roszczenia są uprawdopodobnione – mówi Radosław Barczyński, prezes Capitei. Dodaje, że Paweł Miłek powołał się na swoją wcześniejszą rozmowę z Piotrem Osieckim, głównym akcjonariuszem i szefem rady nadzorczej Altusa.
Prowadzony na drodze cywilnej spór dotyczy sprzedaży akcji EGB na rzecz Capitei, do której doszło w 2017 r. za 207 mln zł. W marcu 2020 r. Capitea złożyła pozew przeciw Altus TFI na 135 mln zł, argumentując, że do sprzedaży doszło po zawyżonej cenie, do czego przyczyniła się m.in. manipulacja giełdowymi notowaniami EGB, a dodatkowo Altus miał nie wywiązać się z części umowy.
Capitea - skomplikowane relacje z Altusem
Do spotkania doszło w październiku zeszłego roku, gdy Miłek pełnił obowiązki prezesa PKP Cargo jako członek rady nadzorczej oddelegowany do zarządu. Obecnie jest wiceprezesem firmy. Wyjaśnia, że na spotkanie z Barczyńskim udał się w związku artykułem prasowym na temat Izabeli Skoniecznej-Powałki, w którym stowarzyszenie obligatariuszy Capitei zarzuciło jej rażące zaniedbania w wykonywaniu funkcji nadzorcy układu w Capitei. Skonieczna-Powałka jest jednocześnie zarządcą masy sanacyjnej w PKP Cargo.
– Przed spotkaniem skontaktowałem się z przedstawicielem Altusa. Wiedziałem o sporze z Capiteą, więc zadeklarowałem, że zweryfikuję stanowisko pana Barczyńskiego w tej sprawie pod kątem ewentualnego osiągnięcia porozumienia – mówi Paweł Miłek. Jednocześnie stanowczo zaprzecza, że kiedykolwiek rozmawiał z Piotrem Osieckim.
Altus domaga się od Capitei zapłaty 595 mln zł w związku ze stratami, jakie poniósł w wyniku cofnięcia zezwolenia na zarządzanie aktywami przez Komisję Nadzoru Finansowego. Odpowiedzialność za decyzję KNF ma ponosić Capitea.
– Spotkałem się z panią Katarzyną Szwarc. Nie otrzymałem od Altusa żadnego pełnomocnictwa ani upoważnienia do prowadzenia rozmów. Moje spotkanie z Radosławem Barczyńskim miało wyłącznie charakter informacyjny – wyjaśnia Paweł Miłek. Zaznacza, że jego rozmowa z Barczyńskim nie miała też związku z funkcją sprawowaną w PKP Cargo.
– Przekazałem informację, że Capitea nie jest zainteresowana zawarciem porozumienia i więcej tą sprawą się nie interesowałem – mówi Miłek.
Katarzyna Szwarc, pełnomocnik Altusa i obrońca Piotra Osieckiego, potwierdza, że rozmawiała z Pawłem Miłkiem przed jego wizytą w Capitei.
„Paweł Miłek skontaktował się ze mną, wskazując na chęć doprowadzenia do porozumienia. Nie otrzymał jednak ode mnie ani od nikogo z Altusa żadnych pełnomocnictw. Nie znam okoliczności ani przebiegu spotkania Pawła Miłka z Radosławem Barczyńskim” – napisała Szwarc w odpowiedzi na pytania DGP. Dodała, że od wielu lat różne osoby, w tym z inspiracji Radosława Barczyńskiego, zgłaszały się do Altusa, sugerując jakąś formę ugody w sporze z Capiteą.
– Altus nie dopuszcza zrzeczenia się przysługujących roszczeń i nie ma woli zawarcia porozumienia, które wiązałoby się z ich zrzeczeniem. Nie wiem, komu zależy na tym, żeby do takiego porozumienia doszło i dlaczego – zaznacza prawniczka. Dodaje, że jako pełnomocnik ma własną ocenę sytuacji procesowej i ustanowionych zabezpieczeń, w tym roszczeń należnych Altusowi po upadku zabezpieczenia. Deklaruje, że nie rozmawiała z Pawłem Miłkiem w tym temacie.
Bez odpowiedzi pozostaje pytanie, dlaczego nikt z przedstawicieli Altusa nie powstrzymał Pawła Miłka przed rozmową na temat porozumienia z Capiteą, skoro Altus nie jest nią zainteresowany.
Nierozwiązane sprawy Capitei
Czołowa krajowa firma działająca na rynku windykacyjnym straciła płynność finansową i upadła w 2018 r. Ponad 9 tys. posiadaczy obligacji spółki nie było w stanie odzyskać niemal 3 mld zł. Kolejne 2 mld zł stracili akcjonariusze Capitei w wyniku załamania się notowań akcji. W głównym akcie oskarżenia, który trafił do sądu w październiku 2020 r., Prokuratura Rejonowa w Warszawie zarzuca 16 osobom, z byłym prezesem Capitei Konradem K. na czele, przestępstwa oszustwa, nadużycia uprawnień i wyrządzenia szkody wielkich rozmiarów. K. nie przyznaje się do winy.
„Obecnie przesłuchiwani są świadkowie wskazani w akcie oskarżenia. Z uwagi na wczesny etap postępowania trudno nawet w przybliżeniu określić termin zakończenia procesu” – napisał w odpowiedzi na pytania DGP Mateusz Martyniuk, rzecznik prokuratury regionalnej. W trakcie procesu doszło do zmiany przewodniczącego składu.
Gdy ponad cztery lata temu prokuratura informowała o wniesieniu aktu oskarżenia, wśród „pomysłodawców i organizatorów przestępczego procederu” oprócz Konrada K. wymieniła prezesa Idea Banku Jarosława A. i prezesa Altus TFI Piotra Osieckiego. Wątek, w którym Osiecki oskarżony jest o wyrządzenia Capitei szkody poprzez sprzedaż akcji EGB po cenie zawyżonej o 160 mln zł, został wyłączony z głównego śledztwa i trafił do Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
– Materiał dowodowy w tym wątku został w istotnej mierze zgromadzony, dlatego wątek znajduje się w finalnej fazie – informuje Piotr A. Skiba, rzecznik prokuratury.
Osiecki uznaje zarzuty za absurdalne i bezpodstawne. Katarzyna Szwarc liczy „na jak najszybsze zakończenie postępowania po przeszło 7 latach śledztwa i przy oczywistym braku materiału na jakikolwiek akt oskarżenia”. Status pokrzywdzonych w tym wątku mają posiadacze obligacji Capitei. Ich pieniądze, mowa o 120 mln zł, zostały wykorzystane do przeprowadzenia transakcji, której przedmiotem było EGB.
W 2019 r. prokuratura postawiła pięciu osobom zarzuty manipulacji giełdowymi notowaniami akcjami EGB. Także w tej sprawie postępowanie nie zostało zakończone, choć od mniej więcej trzech lat prokuratura dysponuje analizą biegłych.
– W marcu 2025 r. Prokuratura Regionalna w Warszawie skierowała wniosek o warunkowe umorzenie przeciwko jednemu z podejrzanych. Co do pozostałych podejrzanych obecnie prokurator przygotowuje decyzje końcowe – informuje Mateusz Martyniuk.
W opinii, do której dotarł DGP, biegli wskazali, że manipulacja akcjami EGB była możliwa m.in. dzięki temu, że osoby biorące w niej udział łączyły związki rodzinne i związki biznesowe z Altus TFI. Jako prawdopodobnie nadrzędny cel manipulacji wskazali oni podwyższenie kursu EGB do 16 zł na potrzeby transakcji sprzedaży akcji EGB przez Altusa na rzecz Capitei. Według Katarzyny Szwarc potencjalna manipulacja akcjami EGB „nie ma żadnego związku ani z transakcją opartą na niezależnych zewnętrznych wycenach i zrealizowaną poza rynkiem zorganizowanym, ani z Altusem, którego żaden z przedstawicieli, w tym Piotr Osiecki, nie ma żadnego innego statusu w tym wątku poza statusem świadka.”
W lipcu 2024 r. zarzuty wyrządzenia Capitei szkody w wysokości 1,4 mld zł otrzymało dwóch menedżerów Abrisu. To fundusz, który w przeszłości był głównym akcjonariuszem spółki. Podejrzanym w tym wątku, w związku z którym prokuratura wciąż prowadzi postępowanie przygotowawcze, jest także Konrad K.
Układ Capitei z wierzycielami pod presją
Brak sądowych rozstrzygnięć w wątkach karnych związanych ze sprawą Capitei stwarza przestrzeń do prób podważania układu, na mocy którego spółka ma oddać posiadaczom obligacji 25 proc. ich wartości nominalnej. Dotychczas firma wypłaciła wierzycielom ok. 1 mld zł. Termin ostatniej raty jest wyznaczony na marzec 2028 r. Do tego czasu do wierzycieli ma trafić jeszcze 295 mln zł. Kwota może być wyższa, jeśli Capitei uda się wygrać przynajmniej część spraw cywilnych, w których spółka domaga się zapłaty kilkuset milionów złotych.
– Capitea jest nośnikiem roszczeń. W firmie pozostały trzy osoby, które szczegółowo znają zdarzenia gospodarcze dotyczące dochodzonych roszczeń i tylko one potrafią merytorycznie wspierać reprezentujące nas kancelarie prawne. Celem naszych przeciwników było i jest doprowadzenie do upadku układu i odebranie Capitei zarządu własnego, tak aby spowodować fiasko wytoczonych powództw – mówi Radosław Barczyński.
Wśród pozwanych przez Capiteę firm, prócz Altusa, są m.in. firma audytorska Deloitte, mBank oraz ubezpieczyciele – TU Europa i Vienna Life.
Układ Capitei na drodze sądowej próbował podważyć Marcin Kubiczek, syndyk masy upadłościowej Idea Banku. Ponownego otwarcia postępowania układowego domagał się także Konrad K. Były prezes firmy twierdzi, że przed upadkiem Capitea dysponowała kwotą 8 mld zł i była w stanie w całości spłacić obligatariuszy.
– Powtarzanie przez byłego prezesa, że spółka dysponowała przed upadkiem kwotą 8 mld zł gotówki, nie znajduje potwierdzenia w dokumentach. Wszystkie analizy – w tym opinie biegłych powołanych przez prokuraturę – potwierdzają, że Capitea utraciła płynność finansową, a przed otwarciem restrukturyzacji jej zobowiązania przewyższały wartość aktywów o prawie 1,8 mld zł – mówi Radosław Barczyński. Prezes przypomina, że w czasie zatwierdzania układu przez sąd eksperci finansowi nisko oceniali prawdopodobieństwo jego wykonania, zaś sąd restrukturyzacyjny zatwierdzający układ określał go jako „szansę” dla wierzycieli. ©℗