Do 10 kwietnia, kiedy sprawą dziecka zajął się Sąd Rodzinny w Zabrzu, wydawało się, że dziewczynka będzie wreszcie miała dom. Czekały w nim na nią łóżko i zabawki. A także mama i tata, który ma doświadczenie w opiece hospicyjnej. Sąd jednak przychylił się do stanowiska Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie (MOPR) i zdecydował o umieszczeniu dziecka w zakładzie opiekuńczo-leczniczym (ZOL), który opiekuje się dziećmi chorymi i z niepełnosprawnościami. Po siedmiu miesiącach w szpitalu, gdzie w ciągu tygodnia opiekowało się nią wiele różnych osób, dziewczynka miała trafić do instytucji, gdzie opiekunowie również stale się zmieniają. Takie zmiany to jeden z czynników rozwoju choroby sierocej, której objawy pojawiły się ostatnio u dziecka.
Nie pomogło stanowisko Biura Rzecznika Praw Dziecka, że przyszli opiekunowie przeszli kurs dla rodziców zastępczych i choć nie mogą być po nim uznani za rodzinę specjalistyczną, gotowi są przejść kolejny, który pozwoli im zostać formalnie uznanymi za przygotowanych do opieki nad osobą z niepełnosprawnością. Nieformalnie przygotowani już byli – od miesięcy odwiedzali dziewczynkę w szpitalu, rozmawiali z personelem, który instruował ich, jak pomóc dziecku.
Sędzia zdecydował o umieszczeniu dziecka w instytucji. Taki był też wniosek MOPR, który formalnie sprawuje kontrolę nad pieczą zastępczą w swoim rejonie.
Dzieci z niepełnosprawnościami do zakładów leczniczych
Anna Krawczak z Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę, która przedstawiała sytuację dziecka na posiedzeniu sejmowej komisji ds. dzieci i młodzieży poświęconym pieczy, przyznaje, że choć decyzja sądu jest trudna do zrozumienia z punktu widzenia dobra dziecka – za zapewnieniem mu życia w rodzinie przemawiają argumenty psychologiczne, medyczne, a nawet finansowe – sądy w Polsce nadal często powierzają dzieci instytucjom.
– Staroście, który przekazuje na opiekę nad dzieckiem pieniądze z budżetu samorządowego, łatwiej jest powierzyć je instytucji mającej dyrektora, zastępcę dyrektora i szereg pracowników. Ich można pociągnąć do odpowiedzialności, gdyby pojawiły się jakiekolwiek uchybienia. Inaczej, gdy pieniądze przekazuje się rodzinom zastępczym, które trzeba kontrolować, a które przecież, w przeciwieństwie do instytucji, są rozproszone lokalizacyjnie – mówi dr Krawczak. Wskazuje, że sędziowie rodzinni nie mają obowiązku szkoleń z pedagogiki czy psychologii dziecka, a prawo nie obliguje ich do empatii.
Przypadek, o którym była mowa na posiedzeniu komisji, jest szczególny, choć w ZOL przebywa obecnie 550 dzieci. W końcu 2024 r. 917 osób poniżej 18. roku życia znajdowało się pod opieką domów pomocy społecznej (DPS), przy czym 89 małoletnich umieszczonych w ZOL lub DPS to dzieci poniżej sześciu lat. Do ZOL i DPS trafiają dzieci chore i z niepełnosprawnościami. Również w pełni sprawni małoletni zamiast do rodzin zastępczych trafiają często do instytucji – domów dziecka. Dzieje się tak, chociaż na opiekę nad dzieckiem w rodzinie zastępczej państwo przeznacza miesięcznie średnio 4,1 tys. zł brutto (3,3 tys. zł netto), a w domu dziecka nawet kilkadziesiąt tysięcy.
W pieczy zastępczej co setne dziecko
Zdaniem Joanny Luberadzkiej-Grucy z Fundacji Polki Mogą Wszystko, zajmującej się pomocą dzieciom z rodzinnych domów dziecka i rodzin zastępczych oraz tym, które uciekły przed wojną rosyjsko-ukraińską, dzieciom brakuje osoby, która reprezentowałaby ich interesy już od chwili, gdy trafia ono do systemu.
– Brakuje również zrozumienia, że dziecko jest podmiotem, a nie przedmiotem. Mówię to z przykrością, ale mam wrażenie, że do tej konkretnej sprawy zarówno sąd rodzinny, jak i miejski ośrodek pomocy rodzinie podeszły instrumentalnie traktując dziecko jak anonimową daną, z którą musi coś zrobić, nie widząc kontekstu jego potrzeb, wieku, rozwoju. Oraz tego, co daje rodzina, a czego nie można znaleźć nawet w najlepszej instytucji – uważa Luberadzka-Gruca. – Zmiana takiego podejścia wymaga po pierwsze edukowania sędziów i pracowników opieki społecznej, a także zwiększenia kompetencji Biura Rzecznika Praw Dziecka, bo tutaj jego stanowisko nie zostało wysłuchane – dodaje.
To o tyle istotne, że choć Polska oficjalnie walczy z instytucjonalizacją opieki nad dziećmi, w pieczy zastępczej przebywa dziś co setne dziecko – na 7,6 mln dzieci w Polsce, jest nią objętych 76 tys. małoletnich.
Ustawa Kamilka pomogła krzywdzonym
W dodatku liczba dzieci w instytucjonalnej pieczy zastępczej, czyli m.in. domach dziecka, nie zmienia się znacznie od ostatnich ośmiu lat. W 2015 r. przebywało w niej 19,5 tys. na 76,5 tys. wszystkich dzieci w pieczy. Osiem lat później w domach dziecka przebywało 17,4 tys. na 75,9 tys. dzieci w pieczy. W latach 2020–2022 z uwagi na pandemię mniej było zarówno dzieci w pieczy ogółem, jak i w instytucjach.
Eksperci wskazują, że dzieci w pieczy będzie przybywać. Świadczą o tym dane Ministerstwa Sprawiedliwości za I kw. 2025 r. W tym okresie liczba małoletnich, którzy zgodnie z postanowieniem sądu rodzinnego czekają na umieszczenie w pieczy zastępczej, wzrosła o 69 proc., do 1900.
Zdaniem ekspertów decydującą rolę miała tzw. ustawa Kamilka, czyli nowelizacja kodeksu rodzinnego i opiekuńczego, która ma chronić najmłodszych przed przemocą. Zgodnie ze standardami ochrony małoletnich, placówki edukacyjne, medyczne, ale też turystyczne, takie jak hotele, zwracają baczną uwagę na to, czy nieletnim nie dzieje się krzywda, i w razie potrzeby zawiadamiają odpowiednie służby.
Pandemia odizolowała rodziny od świata
Według Joanny Luberadzkiej-Grucy, liczba dzieci w pieczy rośnie też z innych przyczyn. Jedną z nich byłapandemia, która odizolowała rodziny nie tylko od świata, ale także kontroli pomocy społecznej. Za zamkniętymi drzwiami mieszkań i domów rosła frustracja, a z nią nałogi, ale także przemoc wobec dzieci, a po pandemii zjawisko to tylko się nasiliło. Zdaniem ekspertki, wzrasta też liczba osób niedojrzałych do bycia rodzicami.
W piśmie do Moniki Rosy, szefowej komisji ds. dzieci i młodzieży, wiceminister rodziny, pracy i polityki społecznej Katarzyna Nowakowska zapewniła, że od połowy 2024 r. w resorcie działa zespół ds. reformy systemu pomocy społecznej, który przygotowuje rozwiązania prawne, mające „docelowo doprowadzić do odejścia od umieszczania dzieci w domach pomocy społecznej”. ©℗