Pod koniec 2024 r. na umieszczenie w pieczy zastępczej czekało 1126 dzieci. Pod koniec marca było ich już 1900 – wynika z danych resortu sprawiedliwości. Na ten błyskawiczny wzrost wpłynęła tzw. ustawa Kamilka z 2023 r., która miała lepiej chronić najmłodsze ofiary przemocy. Nagłośnienie dramatu ośmiolatka z Częstochowy i zmiany w przepisach sprawiły, że pracownicy przedszkoli, szkół i szpitali, a nawet hoteli zwracają większą uwagę na ślady znęcania się nad dziećmi i chętniej zgłaszają je odpowiednim służbom.

Po pandemii więcej dzieci w pieczy

– To także wynik pandemii i tego, co się działo po niej, czyli ograniczonego kontaktu z opieką społeczną i wzrostu napięcia, a tym samym agresji wobec dzieci w rodzinach zamkniętych w domach. W kolejnych latach było tylko gorzej i coraz więcej dzieci powierzano pieczy – mówi Joanna Luberadzka-Gruca z Fundacji Polki Mogą Wszystko. Efektem ubocznym decyzji sądów są jednak zatory w wyszukiwaniu miejsc w rodzinach zastępczych. Często chodzi o małoletnich z niepełnosprawnościami. Czekający na miejsce w pieczy zastępczej trafiają do zakładów opiekuńczo-leczniczych i domów pomocy społecznej.

Dzieci z niepełnosprawnością trafiają do instytucji zamiast do rodziny zastępczej

W ZOL przebywa obecnie 550 dzieci, a w DPS pod koniec 2024 r. było ich aż 917. W dodatku 89 osób umieszczonych w ZOL i DPS nie ma nawet sześciu lat. Jak to zmienić? Joanna Luberadzka-Gruca postuluje wzmocnienie Rzeczniczki Praw Dziecka. Z kolei zdaniem Anny Krawczak z Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę najmłodsi trafiają do tych instytucji, ponieważ nie mają swojego przedstawiciela, który reprezentowałby ich w sądzie i przekonywał, jak ważne dla dziecka jest zapewnienie mu dorastania w rodzinie, choćby zastępczej.