Wicepremier, szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz zapewnił w piątek w Sejmie, że zapowiedziane przez premiera Donalda Tuska powszechne przeszkolenie wojskowe dla wszystkich dorosłych mężczyzn w Polsce, nie jest powrotem do zasadniczej, obowiązkowej służby wojskowej.

Kosiniak-Kamysz odpowiadając w Sejmie na pytania posłów do przedstawionej przez premiera Donalda Tuska informacji dotyczącej m.in. bezpieczeństwa Polski, przekonywał, że rząd musi zachęcać do przystępowania do armii. Stąd - jak mówił - propozycja premiera o powszechnym przeszkoleniu wojskowym dla każdego dorosłego mężczyzny w Polsce tak, aby rezerwa żołnierzy była "adekwatna do ewentualnych zagrożeń".

Jedynie możliwość

Minister obrony podkreślił, że inicjatywa ta nie jest powrotem do zasadniczej, obowiązkowej służby wojskowej, a jedynie możliwością, a także "bardzo wymierną zachętą", do przeszkolenia, zarówno dla kobiet i mężczyzn.

"Oczywiście mężczyzn w polskiej armii jest więcej i więcej pewnie skorzysta z tej oferty, ale dla każdego, kto jest sprawny i zdolny do takiego przeszkolenia, będzie to możliwe" - zapewnił.

Jak mówił szef MON, takie przeszkolenie "nie będzie utrudniało realizacji ambicji zawodowych czy rodzinnych" oraz "musi być za odpowiednią rekompensatą poświęconego na nie czasu".

Im więcej osób tym lepiej

"To jest zachęta, której potrzebujemy, bo zmiany demograficzne nie są dla nas korzystne" - powiedział Kosiniak-Kamysz. "Dlatego im więcej osób teraz przeszkolimy, póki jeszcze są, tym będziemy bezpieczniejsi" - podkreślił szef MON.

Kosiniak-Kamysz zwrócił się też z apelem do posłów Prawa i Sprawiedliwości: "Każdy może zrobić coś dobrego dla obronności, także opozycja". Zachęcał działaczy PiS do "wykorzystania swoich dobrych kontaktów z Węgrami, aby wpłynąć na rząd Viktora Orbana, żeby przestał blokować Europejski Instrument na rzecz Pokoju". "To jest wymiar współdziałania rządu z opozycją, do którego zapraszamy" - apelował. (PAP)