Instytucja afiliowana przy Radzie Europy żąda od Polski przestrzegania wolności mediów podczas restrukturyzacji Biełsatu. Alarm ogłoszono na Platformie Bezpieczeństwa Dziennikarzy (SJP) przy RE na wniosek Europejskiej Federacji Dziennikarzy (EFJ). Powód? Odwołanie Ihara Kuleja ze stanowiska szefa newsroomu po wywiadzie z nową szefową Biełsatu Aliną Kouszyk. W TVP słyszymy nieoficjalnie, że skargę uznają za motywowaną politycznie.

Kouszyk pracowała w zarządzanym przez Agnieszkę Romaszewską Biełsacie przez lata, a ostatnio była członkinią gabinetu Swiatłany Cichanouskiej. Jak mówi nam ważna działaczka diaspory, biuro liderki opozycji zabiegało, by Biełsatem kierował Białorusin, ale sądziło, że będzie on miał tyle autonomii, ile wcześniej Romaszewska. Kouszyk, którą szef Ośrodka Mediów dla Zagranicy TVP Michał Broniatowski 15 listopada przedstawił zespołowi jako nową redaktor naczelną, aż takiej samodzielności nie będzie miała, co wynika z regulaminu OMZ. Zmiany wywołały obawy dziennikarzy o przyszłość stacji.

Jak mówi jeden z pracowników, ze względu na reorganizację wielu wciąż nie wie, czy ich umowy zostaną przedłużone po 1 stycznia (na umowach cywilnoprawnych pracuje ponad 80 proc. osób związanych z kanałem), choć niekiedy od tego zależy ich legalny pobyt w RP. Po nominacji Kouszyk dziennikarz Siarhiej Padsasonny przeprowadził z nią ostry wywiad. Pytał, czy jej kariera polityczna nie grozi konfliktem interesów i czy stacji grozi likwidacja. Padsasonny pożegnał też na antenie dotychczasowego p.o. dyrektora kanału Alaksieja Dzikawickiego. To oburzyło szefa OMZ. Kuleja odwołano. Jak mówi świadek, na zebraniu redakcji Broniatowskiego zapytano o przyczyny. – Odparł, że chodzi o pożegnanie z Dzikawickim i wywiad, przeprowadzony ponoć nieprofesjonalnie, niczym przez sekretarza Komsomołu. Słyszała to cała firma – mówi nasze źródło.

EFJ potępiła naciski na dziennikarzy i zażądała, by „restrukturyzację przeprowadzono z zapewnieniem niezależności newsroomu”. Szef EFJ Ricardo Gutiérrez mówi nam, że konsultował się z m.in. ze Stowarzyszeniem Dziennikarzy Polskich (sympatyzującym z dzisiejszą opozycją – red.) i wysłuchał siedmioro dziennikarzy, w tym Kouszyk. – Odniosłam wrażenie, że moje tłumaczenia spotkały się ze zrozumieniem – mówi Kouszyk, choć Gutiérrez twierdzi, że „nie uznał ich za wiarygodne”. Szef EFJ wysłał też do polskiego MSZ pismo, które pozostało bez odpowiedzi.

17 grudnia EFJ ogłosiła alarm na SJP, bo uznała, że wystąpiło zagrożenie dla wolności mediów. Rząd powinien odpowiedzieć na skargę w ciągu trzech miesięcy. SJP oczekuje „zachowania niezależności Biełsatu od ingerencji politycznej, powstrzymania się od odwetu wymierzonego w dziennikarzy i powrotu Kuleja do newsroomu”. Jako informację uzupełniającą dołączono artykuł DGP z 6 grudnia pt. „Tańczący z czerwonymi liniami”. – Nie będę odnosił się do treści skargi ani decyzji redakcyjno-kadrowych w TVP, bo to wewnętrzne sprawy spółki. Mogę natomiast zapewnić, że niezależność Biełsatu nie jest zagrożona – mówi Broniatowski, podkreślając, że skarga EFJ to nie stanowisko Rady Europy. Padsasonny odmówił komentarza, powołując się na etykę korporacyjną. – Biełsat podczas trudnych reform najbardziej potrzebuje spokoju – podsumowuje Kouszyk. ©℗