- Wykonawcy czasem wymuszają, aby beneficjent złożył z góry podpis, a w zamian oferują im telewizor czy kosiarkę. Później cała odpowiedzialność spada na beneficjenta, który niekoniecznie zdaje sobie z tego sprawę - mówi Robert Gajda, zastępca prezesa zarządu Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej (NFOŚiGW), odpowiedzialny za program „Czyste powietrze”.
Czy NFOŚiGW planuje wstrzymać nabór wniosków w programie „Czyste powietrze”? Takie informacje przekazała w piątek Polityka Insight.
ikona lupy />
Robert Gajda – zastępca prezesa zarządu Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej (NFOŚiGW), odpowiedzialny za program „Czyste powietrze” / Materiały prasowe / fot. Materiały prasowe

Tak jak przekazaliśmy w oświadczeniu, finalizujemy prace nad gruntowną reformą programu „Czyste powietrze”, mającą na celu zatrzymanie nadużyć oraz zwiększenie efektywności. Naszym najważniejszym celem jest poprawa jakości powietrza, ale też musimy ochronić przed nieuczciwymi wykonawcami i pośrednikami Polki i Polaków, by nie narazić ich na konieczność zwrotu dotacji. Jednocześnie jesteśmy zobowiązani efektywnie wydawać publiczne pieniądze.

Program „Czyste powietrze” przejęliśmy po poprzednikach z niską efektywnością i dużą liczbą nadużyć. Dlatego w tym roku skupiliśmy się na jego naprawie, aby faktycznie doprowadzał do niższych rachunków dla gospodarstw domowych. Ma on służyć przede wszystkim społeczeństwu, a nie narażać ludzi na „rachunki grozy”.

Przeprowadziliśmy szerokie konsultacje koniecznych zmian w programie i ogłosimy wnioski z tych rozmów jeszcze w tym roku. Program „Czyste powietrze' będzie kontynuowany na nowych, zdrowych zasadach. Wszystkie wnioski złożone w programie „Czyste powietrze' zostaną rozpatrzone.

Słyszeliśmy o wielomiesięcznych zatorach w wojewódzkich funduszach ochrony środowiska. Ile wniosków czeka obecnie na rozpatrzenie?

Zaległości w rozpatrywaniu wniosków pojawiły się już w 2023 r., kiedy w programie zabrakło pieniędzy, a nikt o tym nie chciał informować przed wyborami parlamentarnymi. Wnioski nie były więc rozpatrywane przez parę miesięcy. Po zmianie zarządu NFOŚiGW przejęliśmy ponad 200 tys. nierozpatrzonych wniosków. Zaległości się rolują, obecnie do rozpatrzenia mamy ok. 160 tys. wniosków mimo zwiększenia zatrudnienia w wojewódzkich funduszach. Wynika to z tego, że jednocześnie wzrosła liczba składanych przez beneficjentów wniosków, więc pracy i tak jest więcej.

Na czym będzie w takim razie polegała reforma programu?

Od nowego roku chcemy wprowadzić w programie zmiany, które zabezpieczą program i beneficjentów przed naciągaczami i nadmiernym wykorzystywaniem funduszy publicznych. Na liście mamy osiem postulatów zmian, które przedstawimy na najbliższych konsultacjach. Potem przekażemy je do ministerstwa.

Jakie to zmiany?

Pierwsza grupa postulatów dotyczy ochrony przed naciągaczami. Beneficjent musi być właścicielem nieruchomości od co najmniej trzech lat. Dziś część nieruchomości, np. 1/15, wolno przepisać na członka rodziny, który ma niższe dochody, żeby otrzymać maksymalne dofinansowanie. Częściowo ograniczyliśmy ten proceder już w czerwcu, kiedy wprowadziliśmy zasadę, zgodnie z którą maksymalny poziom dofinansowania można otrzymać na tylko jedną nieruchomość. Wcześniejszy rekordzista otrzymał 100 proc. dofinansowania, czyli poziom przeznaczony dla najuboższych, na kilka domów, których był właścicielem. Oczywiście od nowych zasad będą wyjątki, np. gdy ktoś zostanie spadkobiercą lub w innych indywidualnych przypadkach.

Będziemy też bardziej skrupulatnie sprawdzać informacje o dochodach i wielkości gospodarstwa domowego, bo w tej chwili także tu pojawiają się nieprawidłowości.

Dotychczas w kontekście zapowiadanych zmian najwięcej się mówiło o większym nacisku na kompleksową termomodernizację.

Tak, to nasz kolejny postulat. Gdy powstawał ten program, wszyscy skupili się na tym, żeby wymienić kopciuchy. Nikt jednak nie brał pod uwagę tego, że jeżeli ktoś wymieni źródło ciepła, a nie przeprowadzi termomodernizacji, to może mieć problem z wysokimi rachunkami. Pompy ciepła mają teraz czarny PR przez informacje o rachunkach grozy. A przecież to nie jest wina samych pomp ciepła, tylko braku termomodernizacji.

W tym roku wraz z zarządem podjęliśmy decyzję, zgodnie z którą przed wyborem pompy ciepła konieczne jest wykonanie audytu energetycznego. Z kolei od nowego roku termomodernizacja będzie obligatoryjna dla wszystkich źródeł ciepła – niezależnie od tego, czy jest to kocioł na biomasę czy pompa ciepła. Z obowiązku będą zwolnione tylko te domy, w przypadku których audyt udowodni, że osiągają odpowiedni poziom docieplenia. Ten próg zostanie zmieniony na zapotrzebowanie na energię o wartości 120 kWh na 1 mkw. rocznie.

Dodatkowo, jeżeli pojawią się beneficjenci, którzy wcześniej wymienili kopciucha, a teraz chcieliby wykonać termomodernizację, będą mieli taką możliwość.

A co z nadużyciami po stronie wykonawców? Pisaliśmy w DGP o tym, że w ramach kompleksowej termomodernizacji priorytetyzowane bywają działania najbardziej marżowe dla wykonawców, a niekoniecznie te, które będą najbardziej korzystne dla beneficjentów.

Ten proceder zostanie częściowo ograniczony dzięki naszemu kolejnemu postulatowi, czyli wprowadzeniu maksymalnych kosztów jednostkowych. Na podstawie cen rynkowych określimy, jakie maksymalne dofinansowanie można otrzymać na poszczególne elementy, np. drzwi czy okna. Chcemy uniemożliwić sytuacje, w których w ramach kompleksowej termomodernizacji wypłacane były dotacje m.in. na drzwi za 20 tys. zł. Jeśli ktoś zechce się zdecydować na taki zakup, nie będzie z tym problemu, jednak nie otrzyma z NFOŚiGW wyższej kwoty niż określona jako maksymalna. Resztę musi dopłacić ze swoich pieniędzy.

Rozważamy też stworzenie listy analogicznej do ZUM [zielonych urządzeń i materiałów – red.] dla audytorów, która będzie dobrowolna. Każdy, kto będzie chciał się na niej znaleźć, musi spełniać określone warunki. Zobowiążemy też audytorów, aby jeździli do domostw i przeprowadzali audyty na miejscu.

Teraz tak się nie dzieje? Przecież na audyt można otrzymać nawet 1,2 tys. zł dofinansowania.

Niestety, nie zawsze. Teoretycznie audytorzy powinni przeprowadzić kontrolę osobiście na miejscu, ale z tego, co wiem, to audyt można kupić za 200 czy 300 zł w internecie. Audyty energetyczne są też obecnie potrzebne, żeby sprzedać mieszkanie. Niedawno tematem zainteresowały się służby i okazało się, że 60 proc. wystawionych audytów energetycznych zostało wykonanych przez 40 firm. Dzięki botom wykonanie audytu zajmowało im średnio trzy minuty.

Myślimy też o wprowadzeniu audytu po wykonaniu całej inwestycji, co by pokazało, czy osiągnięto zakładany efekt ekologiczny. W tej chwili opieramy się na oświadczeniu beneficjenta. Okazało się jednak, że wykonawcy czasem wymuszają, aby beneficjent złożył z góry podpis, a w zamian oferują im telewizor czy kosiarkę. Później cała odpowiedzialność spada na beneficjenta, który niekoniecznie zdaje sobie z tego sprawę.

Obecnie trwają kontrole wśród beneficjentów Czystego powietrza. Jakie nieprawidłowości są wykrywane?

Zdarza się, że beneficjent podpisał umowę z firmą, która przywiozła mu pompę ciepła, ale jej nie podłączyła. W takim wypadku to firma jest ścigana. Czasem, gdy np. pompa ciepła została zamontowana w słabo docieplonym domu, w którym generowała wysokie rachunki, bywała odłączana i z powrotem był zakładany kopciuch. W takich sytuacjach beneficjent musi zwrócić całą kwotę dotacji.

Zdarza się też, że ludzie zapominają odciąć kopciucha lub wynieść go z domu, mimo że go już nie używają. Zgodnie z umową powinien on być wywieziony i zutylizowany, a nowe źródło ciepła ma być jedynym używanym. Czasem beneficjenci podpisują oświadczenie o tym, że wszystkie kroki zostały wykonane, nie patrząc, co deklarują.

Nieprawidłowości w programie wykryliśmy też w przypadkach prefinansowania wprowadzonego przez minister Moskwę w ramach reformy programu. Miało ono pomóc najuboższym, żeby nie musieli mrozić swoich środków przed rozpoczęciem inwestycji. Beneficjent daje więc pełnomocnictwo, aby pieniądze z prefinansowania trafiały bezpośrednio na konto wykonawcy. Okazało się, że było sporo przypadków, w których firma podpisywała umowę z beneficjentem, otrzymywała nawet 65 tys. zł na swoje konto, po czym znikała z rynku.

Z rozmów z branżą wynika jednak, że wykonawcy byliby skłonni wziąć na siebie ten ciężar i otrzymać zwrot środków od NFOŚiGW po wykonaniu inwestycji. Inną opcją jest to, aby zaliczka wpływała bezpośrednio na konto beneficjenta. Wtedy byłby on świadomy, jaką kwotę płaci wykonawcy w ramach zaliczki. Dziś czasem słyszy od firmy, że pieniądze się skończyły po wymianie dwóch parapetów.

Nieprawidłowości, o których pan mówi, dotyczą dofinansowania, które może wynieść nawet 135 tys. zł na jednego beneficjenta.

Dlatego reforma wejdzie w życie od początku roku. Nie możemy wprowadzić tych zmian z dnia na dzień, ponieważ wymagają one dwuetapowych konsultacji, a następnie przyjęcia ich przez zarząd NFOŚiGW, Ministerstwo Klimatu i Środowiska, Radę Nadzorczą oraz wprowadzenia zmian chociażby w systemach informatycznych czy bankach. To wszystko zajmie co najmniej trzy miesiące. Zmiany przygotowujemy też pod nowe źródło finansowania – z Funduszu Modernizacyjnego.

A czy na Czyste powietrze są pieniądze? Gdy rozpoczynano program, zakładano, że będzie kosztował 103 mld zł. Minęła już ponad połowa okresu, na który został przewidziany, a wypłacono ok. 13 mld zł.

103 mld wynikały z wyliczeń premiera Morawieckiego, który stwierdził, że tyle będzie kosztowała wymiana 3 mln kopciuchów.

Dziś przewidujemy, że ta kwota będzie dużo wyższa i wyniesie ok. 150 mld zł. W tej chwili mamy zapewnione finansowanie z KPO, które prawie się skończyło, ale wiemy, że najprawdopodobniej dostaniemy jeszcze dodatkowe środki. Mamy też FEnIKS, jednak też już prawie się kończy. Udało nam się uzyskać dodatkowe 200 mln zł na Czyste powietrze dla powodzian, a teraz przechodzimy na Fundusz Modernizacyjny. W ramach transzy wiosennej przekażemy do Europejskiego Banku Inwestycyjnego wniosek o 10 mld zł. Do tego dochodzą środki z ETS.

Widzimy już, że zakładany wcześniej termin zakończenia programu, czyli 2027 r., jest nierealny. Myślimy, że będzie to bliżej 2035 r. Nawet nie ze względu na liczbę składanych wniosków, tylko dostępność wykonawców.

Ile mamy jeszcze kopciuchów do wymiany?

Około 2,5 mln. Niedawno został złożony milionowy wniosek. Zrealizowanych zostało ok. 0,5 mln inwestycji. ©℗

Rozmawiała Aleksandra Hołownia