Zacznijmy od twardych faktów. W kilkunastu miejscowościach z kilku różnych województw policja przyjęła zgłoszenia o niebezpiecznych cukierkach, które dzieci otrzymywały w czasie halloweenowej zabawy.

11-letni chłopiec w Gnieźnie dostał cukierek, w którym znajdowała się igła. Inny, w Lipkach Wielkich (woj. lubuskie), znalazł gwóźdź. W Kościanie (wielkopolskie) dzieci dostały cukierki zawierające szpilki. W Godziszewie (pomorskie) dziewczynka trafiła na galaretkę z ostrzem temperówki. I tak dalej. Przez cały miniony weekend w mediach społecznościowych i lokalnej prasie pojawiały się doniesienia o podobnych sytuacjach. Cukierki pochodziły z różnych sklepów, były różnych producentów.

– W każdej z tych sytuacji jest prowadzone dochodzenie – informowała w poniedziałek w Informacyjnej Agencji Radiowej inspektor Katarzyna Nowak, rzeczniczka komendanta głównego policji. W każdym z przypadków chodzi o narażenie człowieka na niebezpieczeństwo utraty zdrowia i życia, za co kodeks karny przewiduje karę więzienia do trzech lat.

– Bierzemy pod uwagę wersję jakiejś inspiracji – mówiła inspektor Nowak. – W tym zakresie monitorowana jest sieć. Sprawdzamy, czy w internecie ktoś inspirował do tego typu zachowań – dodała, podkreślając, że policja zwraca uwagę szczególnie na to, jak odległe geograficznie były od siebie przypadki.

Trop, skąd to wszystko mogło się wziąć, podsunęła instagramerka Kinga Szostko. Według jej informacji potencjalnym źródłem niebezpiecznych zachowań może być platforma rozrywkowa TikTok. „W jednej z publikacji medialnych ujawniono w słodyczach ostrze z temperówki – tu zapaliła nam się czerwona lampka, bo przecież tak właśnie komunikują samookaleczania dzieciaki na TikToku” – napisała na swoim profilu na Instagramie. Szostko potwierdziła w rozmowie z DGP, że podczas przeglądania platformy znalazła film z dziewczynką, która wkładała do cukierka ostrze temperówki. To z kolei doprowadziło ją do całego trendu związanego z dźwiękiem „Panie Krab ja mam pomysł” zapożyczonym z kreskówki SpongeBob. W skrócie – w kilkusekundowych filmikach pojawiają się migawki sugerujące, by do opakowań po słodyczach wkładać m.in. trujące preparaty zwalczające owady czy szczury. Jak mówi Szostko, znalazła 3579 postów połączonych z tym dźwiękiem. Dodaje, że zgłosiła sprawę do Centralnego Biura Zwalczania Cyberprzestępczości.

Sprawdziliśmy – rzeczywiście na platformie jeszcze w poniedziałek można było znaleźć takie filmy. Jeden z najpopularniejszych (420 tys. wyświetleń) przedstawiał dwie dziewczyny, które otwierają paczkę „kamyczków” i słodycze zastępują pomalowanymi kamieniami. W innych pojawiają się sekwencje: oranżadka w proszku – środek na mrówki – koszyczek w kształcie dyni wypełniony cukierkami. Albo: guma balonowa – trutka na szczury – ponownie kosz słodyczy. Są też inne, w których nastoletni użytkownicy TikToka piszą: „przez ten trend nie będę bawić się na Halloween”.

Jeśli filmy faktycznie miały przełożenie na zachowania dzieci, byłby to kolejny niechlubny przykład wpływu TikToka na działania użytkowników. W USA wobec platformy pozwy składały rodziny dzieci, które zmarły, biorąc udział w „Blackout Challenge”, czyli wyzwaniu polegającym na podduszaniu się do utraty przytomności. We Francji w ubiegłym tygodniu pozew złożyły rodziny dziewcząt, które odebrały sobie życie w wyniku kontaktu z treściami promującymi okaleczanie się.

Na razie nie wiadomo, na ile algorytm TikToka, który podpowiada użytkownikom treści, przyczynił się do rozpowszechnienia cukierkowych psikusów. I czy rzeczywiście najmłodsi skorzystali z porad. Ustalenie tego może być dla policji bardzo trudnym zadaniem, bo TikTok zasady działania algorytmu utajnia.

Przedstawiciele platformy deklarują w rozmowie z DGP, że tak czy inaczej takie treści nie powinny się na niej pojawiać, a TikTok pracuje nad wyjaśnieniem, w jaki sposób przeszły one przez moderację.

Wiadomo jednak za to, że algorytm innej platformy – X (dawniej Twitter) – również na kanwie cukierków ze szpilkami przyczynił się do rozpowszechniania dezinformacji dotyczącej grupy wyznaniowej. „Katolik nie obchodzi Halloween, katolik wpycha dzieciom gwoździe i szpilki do cukierków”, „tak wygląda czczenie życia według katolików?”, „katolicy dla których wiara jest ważna na tyle, żeby nie uczestniczyć w halloween chcą krzywdzić dzieci wsadzając gwoździe w cukierki”, „oszołomy kochają dzieci nienarodzone albo klęczące w kościele. Dzieci zbierające cukierki w Halloween najchętniej by zamordowali…”, „myślałem, że to fake. Zwracam się do przeciwników halloween. Wy nie jesteście katolikami, wy jesteście kompletnie poj… zwyrodnialcami” –takich wpisów pojawiły się w miniony weekend setki. Publikowały je m.in. konta powiązane z „Siecią na wybory” – siatką profili wspierających na X Koalicję Obywatelską.

Czy te wpisy były zorganizowaną akcją? Komu zależało, by połączyć katolików z osobami zagrażającymi zdrowiu dzieci? Ustalenie tego będzie bardzo trudne: po tym, jak platformę przejął Elon Musk, wycofano się z udostępniania narzędzi dla badaczy, którzy mogliby to sprawdzić za pomocą analizy dużych zbiorów danych.

Te dwa cukierkowe przykłady powinny być jednak przestrogą dla rządzących. Jeśli nie możemy w pewnym stopniu kontrolować tego, w jaki sposób działają algorytmy, prędzej czy później może nas czekać poważny psikus. ©℗