Dziś odbędzie się posiedzenie Państwowej Komisji Wyborczej poświęcone sprawozdaniom finansowym komitetów wyborczych. Przedstawiciele rządu uważają, że sprawozdanie Prawa i Sprawiedliwości powinno zostać odrzucone, a konsekwencją tego byłaby utrata do 75 proc. dotacji podmiotowej. To są środki z budżetu państwa, które partia otrzymuje w związku ze zdobytymi mandatami. Dodatkowo może utracić subwencję - również do 75 proc. jej wysokości.
PKW zdecyduje o przyjęciu sprawozdania PiS-u
Wątpliwości w sprawie sprawozdania wyliczają przedstawiciele rządu. Jak informowaliśmy w Gazecie Prawnej, zarzuca się partii Jarosława Kaczyńskiego, że wydatki na promocje związane z programem 800 plus były nieprawidłowe.
Mówi się również o charakterze promocyjnym i agitacyjnym, które były podejmowane przez osoby zatrudnione w Rządowych Centrum Legislacji na korzyść kandydującego w wyborach ówczesnego prezesa RCL. Innym przykładem są działania podejmowane przez resort sprawiedliwości w ramach Funduszu Sprawiedliwości.
Dodatkowo Naukowa i Akademicka Sieć Komputerowa (NASK) publikowała w latach 2022-2023 internetowe raporty między innymi na temat "wiarygodności Prawa i Sprawiedliwości", co było finansowane ze środków publicznych na rzecz konkretnej partii.
Jan Grabiec, szef Kancelarii Premiera ocenił, że "nigdy nie mieliśmy do czynienia z łamaniem przepisów wyborczych w takiej skali, jak w przypadku ostatnich wyborów".
Zdaniem Grabca, dzisiaj obowiązujące przepisy są wystarczające, żeby w przypadkach ewidentnych nie przyjąć sprawozdania. "Dowodów są dziesiątki, a wystarczy jeden, który pokazuje rażące naruszenie przepisów (…). Jeśli prezes partii może na pikniku wojskowym, finansowanym z pieniędzy publicznych, agitować wprost, to znaczy, że wszystko można".
PiS odpowiada na zarzuty
Podczas wczorajszej konferencji Prawa i Sprawiedliwości prezes partii Jarosław Kaczyński ocenił, że środowe posiedzenie będzie dniem próby dla polskiej demokracji.
"Mamy w pełni zatwierdzone sprawozdanie finansowe, nie ma tu żadnych zarzutów ze strony rewidenta i mamy taką sytuację, że fakty, które mogłyby być podstawą do jakichś działań, muszą mieć - przy tego rodzaju zarzutach - potwierdzenie sądowe, a żadnych takich potwierdzeń w tej chwili nie ma" - powiedział na konferencji prasowej.